Dzień: 2021-11-09

Szach-Mat – Trójmiejska Strefa Szkód

Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy w podsumowaniu wcześniejszego meczu Szach-Matu z Eko-Hurt, gracze Dawida Kołodzieja przystępowali do spotkania uskrzydleni zwycięstwem i zdobyciem trzech bardzo ważnych punktów. Wchodząc na boisko, by skrzyżować rękawice z TSSem, mieli nad nimi trzy oczka przewagi w tabeli. Przeczuwaliśmy, że obie ekipy będą w tym meczu walczyć zaciekle o każdy skrawek parkietu. I wiecie co? Nie myliliśmy się, chociaż początek pierwszego seta nie wskazywał na to, jak zaciekły to będzie bój. Pierwszego seta Trójmiejska Strefa Szkód zaczęła z wysokiego ‘C’. Po chwili prowadzili 5-0, czym chyba byli równie mocno zaskoczeni, co sami ‘Szachiści’. Po chwili gracze Dawida Kołodzieja zaczęli systematycznie odrabiać straty, aż udało im się doprowadzić do stanu 11-11 i 18-18. Sami do końca nie wiemy, co wydarzyło się w końcówce. Szach-Mat nakręcony gonitwą za rywalem przez całego seta zdobył trzy punkty z rzędu i wygrał go do 18. W drugiej partii TSS, rozjuszony przebiegiem pierwszej odsłony, postanowił pokazać rywalowi, jak się gra w siatkówkę. W tej partii ‘Szachiści’ nie mieli absolutnie żadnych argumentów, by przeciwstawić się tak dobrej grze przeciwnika, wskutek czego TSS wygrał ją do 15. O zwycięstwie miał zatem zadecydować trzeci set. Ten, po raz kolejny zaczął się lepiej dla Trójmiejskiej, która objęła prowadzenie na początku i nie wypuściła go aż do stanu 14-14. Od tego momentu temperatura w hali chyba podskoczyła o kilka stopni. Walka i emocje, których byliśmy świadkami w końcówce mogły rozgrzać lepiej niż kubek gorącej herbaty w chłodny jesienny wieczór. ‘Szachistom’ po raz kolejny udała się sztuka z pierwszego seta, dzięki czemu wygrali 22-20, a całe spotkanie 2-1 i obecnie zajmują drugie miejsce w tabeli.

Gonito Volley – BES-BLUM Nieloty

Trzeba to napisać wprost. We wtorkowy wieczór, na centralnym boisku zmierzyły się ze sobą drużyny, które przeżywają obecnie kryzys. Ok, BES-BLUM Nieloty symptomy wykaraskania się z kłopotów dał w trakcie ostatniego spotkania, w którym ‘Pingwiny’ bez większych problemów ograły Oliwę. Przypadek Gonito Volley jest zupełnie inny. Nie licząc meczu z Decathlonem, ‘Tygrysy’ przystąpiły do spotkania po sześciu meczach bez zwycięstwa na koncie. Jakby tego było mało, drużyna zmaga się obecnie z problemami kadrowymi, które wyeliminowały kilku graczy. Cóż, mamy obecnie deja vu z sezonu Jesień’20, w którym podobna sytuacja sprawiła, ze Gonito z powodów zdrowotnych nie było w stanie rywalizować z innymi drużynami. O tym, jak zakończył się wspomniany sezon nie chcemy przypominać, bo mogłoby to rozdrapać ledwo zagojone rany na Tygrysich skórach. Czy po porażce z Nielotami ‘Tygrysy’ będą się w stanie wylizać i wyjść z opresji obronną ręką? Powiedzieć, że ich sytuacja jest skomplikowana to nic nie powiedzieć. W meczu z Nielotami, podobnie jak to miało miejsce w poprzednich spotkaniach, spokojnie mogli wygrać choćby jednego seta. Nie udało się to jednak ani w poniedziałek, ani we wtorek czego efektem jest to, że Gonito spada w tabeli na dwunaste miejsce i w przyszłym tygodniu zagra jedno z najważniejszych spotkań w historii swoich występów w SL3 – z Volley Kiełpino. Jeśli chodzi o Nielotów to cóż możemy napisać? Przyrównalibyśmy ich sytuację do obecnej sytuacji Legii Warszawa w piłkarskiej ekstraklasie. Podobnie, jak ma to miejsce w przypadku Legii wiedzieliśmy, że jakość prędzej czy później się obroni. Co by nie mówić, ale Nieloty nie powinny się w ogóle znajdować w tych czeluściach tabeli. We wtorkowy wieczór zrobili maleńki krok naprzód. W kolejnych spotkaniach mają szansę wskoczyć jeszcze wyżej.

Sprężystokopytni & Kitku – Volley Gdańsk

Od pewnego czasu się na to najzwyczajniej w świecie zanosiło. Sprężystokopytni & Kitku grali zdecydowanie lepiej niż wskazywałyby na to osiągane przez nich wyniki. W co najmniej dwóch spotkaniach, które Sprężystokopytni przegrali mogli, a nawet powinni spokojnie wygrać. To z kolei sprawiłoby, że w końcówce sezonu nie byłoby takiej nerwówki. Po wtorkowym spotkaniu z całą pewnością możemy napisać, że walka o utrzymanie w pierwszej lidze będzie pasjonująca. Po wtorkowym zwycięstwie, ‘Niebiescy’ tracą do Epo-Project zaledwie jeden punkt. Biorąc pod uwagę to, że obie wymienione drużyny mają do rozegrania po trzy spotkania, w tym jedno bezpośrednie, jesteśmy przekonani, że przed nami istne szaleństwo. Wracając do meczu z Volley Gdańsk to pierwszy set był niezwykle wyrównanym pojedynkiem. Raz na prowadzenie wychodzili Sprężystokopytni, by po chwili przewagę osiągali gracze Volley Gdańsk. W naszym odczuciu, kluczowym dla losów seta momentem był ten, w którym przy stanie 18-17 dla Sprężystokopytnych, skutecznym blokiem popisał się Daniel Podgórski, wyprowadzając swoją drużynę na dwupunktowe prowadzenie. To, jak się później okazało, było wystarczającą zaliczką do wygrania seta. Podobnych emocji co w pierwszym secie, nie brakowało również w drugim. Po wyrównanym początku (11-11) na trzypunktowe prowadzenie wyszli gracze w niebieskich koszulkach (14-11). Przewaga ta, w końcowej fazie seta została powiększona do stanu 20-16 i wydawało się, że za chwilę obie drużyny zmienią strony. Nie mająca nic do stracenia ekipa Volley Gdańsk pozwoliła sobie na większe ryzyko, które sprawiło, że o wygranej seta zadecydowała gra na przewagi, zakończona happy-endem Sprężystokopytnych. Trzeci set to pewna wygrana Volley Gdańsk do 15, która nie popsuła jednak dobrych nastrojów drużyny Sprężystokopytnych.

Team Spontan – BH Rent MiszMasz

Do niedawna nic nie wskazywało na to, że sytuacja BH Rent MiszMasz stanie się tak skomplikowana. Przypomnijmy, że na inaugurację obecnego sezonu, MiszMasz wygrał z czwartą oraz piątą siłą poprzedniego sezonu i wydawało się, że obecny sezon będzie dla drużyny czymś naprawdę wielkim. Niestety, z czasem zaczęły pojawiać się problemy i gorsze mecze. Do niedawna brak punktów można było tłumaczyć klasą rywali. Sytuacja ‘Hotelarzy’ miała ulec zmianie we wtorkowy wieczór, w którym drużyna mierzyła się ze Spontanem, który w tabeli miał podobną sytuację, a na dodatek we wtorkowy wieczór zmagał się z problemami kadrowymi. To w trakcie spotkania nie miało żadnego znaczenia. Team Spontan już w pierwszym secie narzucił rywalom swoje warunki gry, na co MiszMasz nie był w stanie odpowiedzieć. Podopieczni Tomasza Walaskowskiego mimo dobrego początku, po którym prowadzili 8-4, ewidentnie się pogubili i bardzo szybko roztrwonili czteropunktową przewagę (9-9). Od tego momentu Team Spontan był stroną absolutnie dominującą i co ważne, niemal nie popełniał błędów własnych. Dla odmiany, ich rywale popełniali ich całe mnóstwo, przez co set zakończył się wynikiem 21-14 dla Spontana. Druga odsłona rozpoczęła się od prowadzenia ‘Spontanicznych’ (8-3). Tym razem to oni pozwolili sobie na moment dekoncentracji, który sprawił że na tablicy wyników mieliśmy zaledwie jednopunktowe prowadzenie (9-8). Inicjatywa ‘Hotelarzy’ nie trwała jednak zbyt długo, bowiem po chwili, po serii czterech błędów własnych MiszMaszu, Spontan prowadził 13-8 i w konsekwencji nie miał większych problemów z wygraniem seta do 15. Ostatnia odsłona to wyrównana walka w pierwszej połowie seta (10-10 oraz 14-14), po której nastąpił odjazd ‘Pomarańczowych’, zakończony zwycięstwem 21-16, a całego meczu 3-0. Wygrana ta sprawia, że Spontan wskakuje na siódme miejsce w tabeli przez co, perspektywa na cały sezon się całkowicie zmienia.

Craftvena – ACTIVNI Gdańsk

We wtorkowy wieczór swoje zmagania, jako ostatnia z czterech grup rozpoczęła grupa ‘B’. Do rywalizacji w meczu na centralnym boisku przystąpiły drużyny, dla których granie w drugiej grupie miało całkowicie inną wagę. Podczas, gdy dla Craftveny, biorąc pod uwagę start sezonu, granie w grupie ‘B’ jest czymś absolutnie pozytywnym, tak w przypadku ACTIVNYCH, co powtarzamy jak mantrę, możemy mówić o rozczarowaniu. Drużyna zamiast walki o poszczególne kolory medali musi walczyć o to, aby utrzymać miejsce numer cztery. Dodatkowym smaczkiem meczu było to, że w bezpośrednim meczu obu drużyn, do którego doszło w rundzie zasadniczej, Craftvena dość nieoczekiwanie (jak na tamten moment) zdobyła punkt. Z perspektywy czasu łatwo jest oceniać, ale wydaje się, że już wtedy ACTIVNI pokazali, że obecny sezon nie będzie taki, jakim wyobrażali sobie go gracze tej drużyny przed jego rozpoczęciem. Od wspomnianego spotkania minęło półtorej miesiąca. Podobnie jak wtedy i tym razem Craftvena wygrała pierwszego seta. W odróżnieniu od meczu w rundzie zasadniczej, aby wygrać pierwszą partię, gracze Bartka Zakrzewskiego musieli się naprawdę napocić. Mimo, że ‘Rzemieślnicy’ dość szybko objęli prowadzenie 8-4 to z czasem coraz lepiej zaczynali grać ACTIVNI. Konsekwentna gra sprawiła, że pod koniec seta zdołali oni doprowadzić do wyrównania (16-16). Po nerwowej i emocjonującej końcówce to Craftvena zdołała przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę (22-20). Drugi set po wyrównanej pierwszej części (10-10) ułożył się po myśli faworyzowanej ekipy ACTIVNYCH, którzy wypracowali sobie zaliczkę (16-12), której już nie wypuścili do końca. Decydująca o zwycięstwie odsłona rozpoczęła się idealnie dla drużyny Artura Kurkowskiego (9-4). Mimo wysokiego prowadzenia (15-10) ACTIVNI Gdańsk zadbali o emocje, pozwalając rywalom na wyjście na prowadzenie 18-17! Mimo tego, że sytuacja ewidentnie wymknęła się im spod kontroli, zdołali w końcówce, przy dużym udziale Nazara Krutskevycha dopiąć swego i wygrać mecz 2-1.