Po godzinie 21:00, do swojego trzeciego spotkania w sezonie Jesień’21 przystępowała ekipa Allsix by Decathlon. Poprzednie dwie próby, kończyły się niepowodzeniem. Nie jest jednak tak, że Decathlon w meczach z Dzikami czy Dream Volley nie miał swoich szans na osiągnięcie lepszego wyniku. Przy odrobinie szczęścia narracja zbudowana wokół drużyny po początku sezonu mogłaby być zdecydowanie inna. Nie inaczej było w czwartkowy wieczór, w którym Allsix stanął przed ogromną szansą na wygranie pierwszego seta meczu z MiszMaszem. Po dwóch skutecznych atakach z rzędu Tomasza Krygera, Decathlon objął w połowie seta czteropunktowe prowadzenie (11-7). Mimo tego, w dalszej części seta coraz lepiej wyglądali gracze MiszMasz, którzy w kluczowym momencie zdobyli cztery punkty z rzędu i objęli prowadzenie 18-15. W drużynie Allsix nastąpił w tej części seta ogromny przestój, co wykorzystali rywale. Mimo to, w końcówce Decathlon zdołał doprowadzić do wyrównania i gry na przewagi. W niej więcej zimnej krwi zachowali ‘Hotelarze’ i to oni wygrali pierwszą odsłonę. Drugi set był tym, w którym grała jedna drużyna, a druga się frustrowała. MiszMasz bardzo szybko objął prowadzenie 12-3 i spokojnie dowiózł je do końca drugiego seta, zapewniając sobie tym samym wygraną. Dwa punkty nie zadowalały jednak ‘Hotelarzy’, którzy postanowili zawalczyć o pełną pulę. W trzecim secie BH Rent zrobił dokładnie to, co zrobił w drugim secie, dzięki czemu pokonał swoich rywali, zgarniając przy okazji komplet oczek.
Dzień: 2021-09-16
Hydra TSS Gdańsk – Gonito Volley
Gracze Gonito Volley, na swoje nieszczęście dobrnęli w ostatnim czasie do momentu, w którym najczęściej mówi się o nich w kontekście nowych pięknych strojów, fanpage na facebooku, kapitalnej atmosfery panującej wewnątrz drużyny czy zbliżającej się trwającej cały rok akcji MOVEMBER. W tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu. Jest nią brak wyników. W dwóch pierwszych meczach sezonu, ‘Tygrysy’ doznały dwóch porażek w meczach z ZCP Volley Gdańsk oraz Oliwą. Przed czwartkowym spotkaniem gracze w biało-pomarańczowych trykotach wiedzieli o dwóch rzeczach. Pierwszą z nich było to, że osiągnięcie punktów z Hydrą będzie zadaniem o podobnej skali trudności co zagadanie w sklepie do Kim Kardashian, a następnie wzięcie od niej numeru telefonu. Z drugiej strony, chcąc realizować swoje sportowe ambicje należy zacząć w końcu punktować. Cóż, pierwszy set poszedł po myśli Hydry, która wygrała partię do 14. Bardzo ciekawy przebieg miała druga odsłona, w której po pierwszej, wyrównanej połowie (11-10) Gonito odskoczyło swoim rywalom na pięć punktów (16-11) i wydawało się, że będą w stanie doprowadzić do wyrównania w setach. Po chwili ‘Tygrysy’ miały jednak bardzo duży problem z wykończeniem i to bestia przejęła kontrolę nad setem wygrywając go do 19. Ostatnia odsłona emocjami przypominała już grzybobranie. Hydra na początku seta objęła kilkupunktowe prowadzenie i spokojnie wygrała seta do 17, a cały mecz 3-0. Na koniec luźna myśl po spotkaniu. Nie wiemy czy kojarzycie te filmiki, w którym ścierają się ze sobą różne potężne zwierzęta (np. anakonda vs krokodyl). W starciu Tygrysów z Hydrą, górą ci drudzy.
Craftvena – Port Gdańsk
Oj, opisy dwóch spotkań, które rozegrała w czwartkowy wieczór drużyna Craftveny z pewnością nie będą tymi, które gracze Bartka Zakrzewskiego będą z wypiekami wspominać, opowiadając o nich swoim wnukom. Z drugiej strony, zaczerwienione lica mogą pojawić się graczom Craftveny, ale raczej ze wstydu. Na sześć rozegranych w czwartkowy wieczór setów aż w czterech Craftvena nie zdołała ugrać dwucyfrowej liczby punktów, co jest czymś tak abstrakcyjnym, że nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć. Co więcej, sami też nie mamy powodów do dumy, bo spotkanie Craftveny z Portem anonsowaliśmy jako najciekawsze wydarzenie czwartkowej serii gier. Historycznie bowiem, spotkania pomiędzy obiema drużynami stały na wyrównanym i wysokim poziomie. W czwartek również mieliśmy do czynienia z dwiema wysokimi rzeczami. Pierwsza to forma ‘Portowców’, druga zaś to rozmiary porażki. Pisaliśmy to już kiedyś, ale dyspozycja, którą zaprezentowali w czwartek gracze Craftveny sprawia, że poważnie zadrżałaby nam ręka przy oddaniu na nich typu, gdyby rywalem okazała się reprezentacja dzieci z Bullerbyn. Owszem, w jakimś stopniu Craftvenę można wytłumaczyć tym, że grają nowym systemem czy tym, że w czwartek zabrakło lidera drużyny – Daniela Kanieckiego. Wytłumaczyć jednak tego, że niespełna dwa miesiące temu z Craftveną musiały się liczyć drużyny w grupie mistrzowskiej, mając na uwadze obecną formę wytłumaczyć nie idzie. Dość o Craftvenie. Nawet jeśli rywal gra słabszy mecz to drugi, aby wygrać musi zagrać mecz o wiele lepszy. Tak było w przypadku ‘Portowców’, którzy znów wyglądali jak stara dobra ekipa, która z powodzeniem walczyła o podium rozgrywek. Czy w tym sezonie ekipie z doków uda się nawiązać do wspaniałej historii drużyny w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta?
Hydra TSS Gdańsk – BH Rent MiszMasz
O godzinie 20:00 zmierzyły się ze sobą drużyny, które w obecnym sezonie nie zaznały jeszcze smaku porażki. Hydra TSS Gdańsk na inaugurację ograła ekipę Prometheus, natomiast BH Rent MiszMasz uporał się z faworyzowanymi drużynami jak BES-BLUM Nieloty oraz, podobnie jak Hydra – z Prometheusem. Przed spotkaniem Redakcja ucięła sobie pogawędkę z kapitanem MiszMaszu mówiąc, że po raz kolejny w roli faworyta stawiamy przeciwników MiszMaszu. Otwartą kwestią pozostawało to, czy ‘Hotelarze’ znów ‘na przekór’ wygrają czy jednak, w myśl zasady ‘do trzech razy sztuka Redakcji uda się wytypować prawidłowo zwycięzcę meczu. Początek meczu należał do Hydry, która szybko wyszła na prowadzenie (9-4). Kilkupunktowa przewaga z czasem stawała się coraz większa (15-8) i stało się jasne, że w pierwszym secie, drużynie Sławka Kudyby krzywda się nie stanie. Drugi set, dzięki punktowym akcjom tercetu Ziółkowski, Grabowski, Grajewski rozpoczął się od prowadzenia Hydry (6-3). Podobnie jak miało to miejsce w pierwszej odsłonie, faworyzowana ekipa powiększyła po chwili swoje prowadzenie i finalnie wygrała seta do 12. Ostatnia odsłona rywalizacji była nieco bardziej wyrównana z naciskiem na nieco. Trzeba przyznać, że w perspektywie całego spotkania MiszMasz wydawał się drużyną, która nie ma argumentów do tego, by zrobić krzywdę swoim rywalom. Jakkolwiek brutalnie nie zabrzmi to dla ‘Hotelarzy’, ale jakość w czwartkowy wieczór była po stronie Hydry i nie ma co z tym faktem polemizować.