Dzień: 2021-06-01

Zapowiedź – MATCHDAY #2

Przed nami drugi dzień rozgrywek, w którym zobaczymy dziewięć spotkań. Zdecydowanie najciekawszym wydarzeniem tej serii gier będzie pojedynek EviRent VT z Omidą Team. Ciekawie powinno być również na zapleczu elity, gdzie dojdzie do spotkania drużyn Fedde Ogrodnictwo z Oliwą Team. Zapraszamy na zapowiedź drugiego dnia meczowego!


Volley Gdańsk – AVOCADO friends

Godz.: 19:00, boisko nr 2

Dla obu drużyn wtorkowa rywalizacja będzie już drugą w sezonie Wiosna’21. Na inaugurację Volley Gdańsk nie dał najmniejszych szans drużynie Speednetu, wygrywając spotkanie 3-0, w bardzo dobrym stylu. AVOCADO friends, przegrało co prawda spotkanie 1-2 z drużyną Sprężystokopytni & Kitku, ale w trakcie jego trwania zaprezentowali naprawdę dobrą siatkówkę. To, że wtorkowy mecz zaplanowany na godzinę 19:00, nie będzie dla Volleya tak łatwym zadaniem, z jakim mierzyli się w poniedziałkowy wieczór ‘Żółto-czarni’, potwierdził nawet libero drużyny VG – Sebastian Miąsko. Co ciekawe, obie drużyny poza tym, że mierzyły się w bezpośrednim pojedynku już w poprzednim sezonie to niecałe dwa tygodnie temu sparowali ze sobą na jednej z trójmiejskich hal. Słowo sparowali wydaje się tu odpowiednie, bowiem w trakcie meczu towarzyskiego pomiędzy graczami obu drużyn dochodziło do pewnych nieporozumień i niesnasek. Będąc szczerym, Redakcja nie ubolewa zbytnio z tego powodu, bo to oznacza, że temperatura dzisiejszego meczu będzie nieco wyższa od tej standardowej, która towarzyszyłaby temu spotkaniu, gdyby nie wspomniany wcześniej sparing. Jeśli chodzi o nadchodzące spotkanie, faworytem zdają się być ‘żółto-czarni’. Wygraną tej drużyny zakończył się też wspomniany wcześniej sparing. Z drugiej strony wiemy, że ‘Weganie’ nie mieli w tym meczu kompletu graczy i być może gracze ci, będą w stanie poprowadzić drużynę Arka Kozłowskiego do sprawienia niespodzianki?

Typ Redakcji: Volley Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Volley Gdańsk

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): Volley Gdańsk

Dream Volley – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Nie opadł jeszcze kurz po poniedziałkowych spotkaniach, spora część drużyn nie przystąpiła jeszcze do rywalizacji, a drużyny Dream Volley oraz ACTIVNI Gdańsk będą miały za chwilę po dwa rozegrane mecze. Początek w wykonaniu obu ekip był ze zmiennym szczęściem. Dream Volley nie bez problemu ograł drużynę BH Rent MiszMasz, natomiast ACTIVNI Gdańsk ulegli w meczu z drużyną Szach-Mat. Cóż, nie zazdrościmy terminarza drużynie Artura Kurkowskiego. Prawdę mówiąc nie wiemy co nami kierowało, aby dzień po dniu dawać ACTIVNYM rywala z ligowego topu. Dla potwierdzenia, że nie będzie to łatwy sprawdzian dla dziewiątej drużyny poprzedniego sezonu, cofnijmy się w czasie i przypomnijmy bezpośrednie spotkanie pomiędzy zespołami, do którego doszło 21 października 2021 r. Delikatnie mówiąc, tego wieczoru gracze Artura Kurkowskiego byli bardziej PASIVNI niż ACTIVNI. Aż w dwóch z trzech setów Dream Volley nie pozwolił swoim rywalom na zdobycie choćby dwucyfrowej liczby punktów. Prawdziwy popis w meczu dał wtedy środkowy drużyny Dream Volley – Jacek Kalwas. Nie żyjmy jednak tak odległą historią. Drużyna Dream Volley dzięki dobrej inauguracji ma ochotę powtórzyć wynik 3-0 po to, aby w komfortowych warunkach myśleć o kolejnych spotkaniach. ACTIVNI z kolei będą ciekawym wyznacznikiem dla wszystkich, którzy będą typować faworytów ligi. Z drugiej strony, stawianie sprawy w taki sposób może wyzwolić w ekipie sportową złość i być może doprowadzić do niespodzianki.

Typ Redakcji: Dream Volley

Typ Eksperta (Maciej Kot): Dream Volley

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): Dream Volley

BH Rent MiszMasz – BES-BLUM Nieloty

Godz.: 19:00, boisko nr 1

Po bardzo wymagającym rywalu na inaugurację, przed drużyną BH Rent MiszMasz kolejny trudny przeciwnik. Tym razem naprzeciw drużyny Tomasza Walaskowskiego stanie ekipa Mateusza Bone – BES-BLUM Nieloty. Dla ‘Pingwinów’ będzie to pierwszy mecz w obecnym sezonie. Nieloty liczą na otwarcie sezonu podobne do tego z poprzedniej edycji, kiedy na początku wygrali cztery spotkania, nie tracąc przy tym seta. Co ciekawe, wtedy ich pierwszym rywalem również była drużyna, która wygrała wcześniej trzecią ligę i awansowała do wyższej klasy rozgrywkowej. Po wczorajszym meczu, w którym MiszMasz zaprezentował się z niezłej strony wydaje się, że zadanie to będzie bardziej wymagające. Z drugiej strony, z relacji poszczególnych graczy Nielotów na facebooku mogliśmy zaobserwować, że w trakcie pandemii drużyna znalazła sposób na to, aby trenować. Wydaje nam się, że będzie to miało ogromne znaczenie w kontekście nadchodzącego sezonu. Z drugiej strony, treningi to jedno, natomiast ligowe przetarcie to drugie. To, gracze MiszMasz mają już za sobą. Z pewnością potencjalne punkty zdobyte przez ‘Hotelarzy’ byłyby niespodzianką. Przypomnijmy, że wczorajszy rywal BH Rent to drużyna, która na finiszu przegrała z ich dzisiejszym rywalem, przez co finalnie spadła na czwarte miejsce. Wiemy, że takie zestawianie mecz do meczu nie ma większego sensu, ale wielokrotnie okazywało się to wyznacznikiem tego, co będzie się działo w danym spotkaniu.

Typ Redakcji: BES-BLUM Nieloty

Typ Eksperta (Maciej Kot): BES-BLUM Nieloty

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): BES-BLUM Nieloty

Fedde Ogrodnictwo – Oliwa Team

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Mecz pomiędzy obiema drużynami byłby prawdopodobnie hitem wtorkowej serii gier, gdyby nie fakt, że tego dnia dojdzie do pojedynku mistrza SL3 (Omida Team) z drużyną, która do pierwszej ligi awansowała wygrywając wszystkie spotkania w stosunku 3-0. Skupmy się jednak na drugiej lidze, choć nie do końca. Większość zawodników, którzy staną we wtorkowy wieczór po przeciwnej stronie siatki, kilka miesięcy temu miała już ku temu okazję. Nie chcemy setny raz powtarzać tego, że gracze obu drużyn mają pierwszoligowe doświadczenie, bowiem w momencie pierwszego gwizdka sędziego przestaje to mieć znaczenie. Jeśli chodzi o drużynę Fedde Ogrodnictwo to są oni po pierwszym ligowym spotkaniu, w którym zgarnęli komplet punktów. Dalecy jesteśmy jednak od tego, aby napisać tu, że drużyna nie miała w poniedziałkowy wieczór swoich problemów. To pokazuje, że aby wygrać drugą ligę ‘Ogrodnicy’ będą musieli spiąć cztery litery. O ile w pierwszym spotkaniu, pewne niedociągnięcia były maskowane, a grzechy przebaczone, tak w spotkaniu z Oliwą pewne rzeczy najzwyczajniej w świecie nie przejdą. Nie wiemy czy to chłopaków z Oliwy obrazi czy nie, ale charakteryzujemy ich jako drużynę za mocną na drugą ligę oraz taką, która ma o kilka argumentów za mało, by grać w elicie.  To, co wiemy na pewno to fakt, że absolutnie żaden wynik nas w tym meczu nie zdziwi. No, może poza tym, w którym jedna z drużyn zdobędzie komplet punktów. My obstawiamy jednak podział.

Typ Redakcji: Fedde Ogrodnictwo

Typ Eksperta (Maciej Kot): Fedde Ogrodnictwo

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): Oliwa Team

Zmieszani – Wirtualna Polska

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Mimo, że sumarycznie obie drużyny rozegrały już siedem sezonów to będzie to ich pierwsze bezpośrednie spotkanie ligowe. Owszem, część graczy Zmieszanych wystąpiła w spotkaniu z Wirtualną Polską na inaugurację sezonu Wiosna’19, jednak była to de facto inna drużyna (Wstrząśnięci nie Zmieszani). W kolejnych sezonach drużyny nie miały okazji rywalizować, bo gdy Zmieszani rywalizowali w drugiej lidze, Wirtualni grali w trzeciej. Co ciekawe, w nadchodzącym sezonie też tak powinno być, gdyby nie fakt, że Zmieszani wycofali się z drugiej ligi i zgłosili chęć zagrania w niższej klasie rozgrywkowej. Wpływ na taką decyzje miały kontuzje kluczowych graczy oraz fakt, że drużynie z największą liczbą kobiet coraz ciężej rywalizowało się z ekipami, które chętnie korzystały z problemów Zmieszanych w postaci np. braku bloku. Kiedy było już pewne, że zespół Edyty Woźny rozpocznie zmagania w trzeciej lidze, pech nadal nie opuszczał tej drużyny. Na sparingu, tuż przed rozpoczęciem ligi, kontuzji stawu skokowego doznał nowy nabytek Zmieszanych – Michał Szypszak. Mimo tych problemów, Zmieszani byli, są i będą faworytem, zarówno do wygrania meczu z ekipą Wirtualnych, jak i całej ligi. Z drugiej strony – jesteśmy przekonani, że drużyna Jędrzeja Matli, podobnie jak Mariusz Pudzianowski ‘tanio skóry nie sprzeda’. W ostatnim sezonie ‘Biało-czerwoni’ otarli się o podium, zajmując finalnie czwarte miejsce. Widzimy to mniej więcej tak:

Sezon Wiosna’19 – 11 miejsce

Sezon Jesień’19 – 9 miejsce

Sezon Wiosna’20 – 6 miejsce

Sezon Jesień’20 – 4 miejsce

Sezon Wiosna’21 – ???

Wirtualni idą cały czas do przodu. Czy w nadchodzącym sezonie zdołają wskoczyć na ‘pudło’?

Typ Redakcji: Zmieszani

Typ Eksperta (Maciej Kot): Zmieszani

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): Zmieszani

Niepokonani PKO Bank Polski – DNV S*M*A*S*H

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Pierwszym meczem dla DNV S*M*A*S*H w sezonie Wiosna’21 będzie spotkanie z drużyną ‘Bankowców’. Przez przerwę zimową w ekipie DNV doszło do ogromnych zmian. Nie dość, że drużyna będzie występowała w innej lidze, nie dość, że skład zespołu przeszedł prawdziwą rewolucję, to jakby tego było mało, drużyna zmieniła nazwę z DNV GL S*M*A*S*H na samo DNV S*M*A*S*H. Wspomnieliśmy o rewolucji kadrowej. Z zespołem pożegnało się bardzo wielu zawodników. Do ekipy wracają z kolei gracze, którzy występowali w poprzednich edycjach. Dodatkowo, w drużynie zobaczymy aż pięciu nowych zawodników w SL3 oraz jednego gracza, który grał w innej z drużyn w trzeciej lidze – Wirtualnej Polsce. Jak zaprezentuje się zespół na parkietach trzeciej ligi? Cóż, trudno na dziś to stwierdzić. Gdyby nie gracze, którzy występowali w rozgrywkach SL3 to mielibyśmy jedną wielka niewiadomą. Fakt, że w drużynie nadal występować będzie trzon ekipy, która grała w SL3 od pierwszego sezonu pozwala sądzić, że doświadczenie tych graczy zaprocentuje i to oni rozstrzygną debry Gdyni na swoją korzyść. Po drugiej stronie siatki znajdzie się drużyna Niepokonanych PKO Bank Polski, którzy mogą czuć pewne rozczarowanie związane z doznaną porażką na inaugurację ligi. Przegrana ta jest o tyle bardziej bolesna, że ‘Bankowcy’ mieli realne prawo myśleć przed meczem o zdobyczy punktowej. Na pierwsze punkty drużyna w białych koszulkach musi jednak poczekać. Czy stanie się to już we wtorkowy wieczór?

Typ Redakcji: DNV S*M*A*S*H

Typ Eksperta (Maciej Kot): DNV S*M*A*S*H

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): DNV S*M*A*S*H

Zmieszani – Team Looz

Godz.: 21:00, boisko nr 2

Drugim rywalem drużyny Zmieszanych we wtorkowy wieczór będzie zespół Team Looz, który zajął w poprzednim sezonie szóstą lokatę w trzeciej lidze. Wydaje się, że drużyna przyjęła ten wynik raczej w kategorii porażki. Jak już wielokrotnie wspominaliśmy, w trakcie sezonu mogło się wydawać, że drużynę stać na to, aby wskoczyć do górnej piątki i rywalizować o podium. Stało się jednak inaczej i plany o grupie mistrzowskiej drużyna Team Looz musiała odłożyć. Czy sztuka ta uda im się teraz? Wydaje się, że realizacja tego celu może być trudniejsza niż w poprzednim sezonie. Dodatkowo, trudno o bardziej wymagającego rywala na początek niż Zmieszani, którzy będą w obecnej edycji zdecydowanym faworytem do wygrania trzeciej ligi. Dla dwóch graczy Team Looz, poza nadrzędnym planem, którym będzie zdobycie punktów dla drużyny, mecz ze Zmieszanymi będzie szansą na wskoczenie do grupy graczy, którzy w historii występów w SL3 zdobyli 100 punktów. Do osiągnięcia tego pułapu Danielowi Szultce brakuje jednego punktu, natomiast Mateuszowi Pietrzykowskiemu siedmiu. W grupie tej znajduje się już Radosław Sadłowski, ale gracz ten, w odróżnieniu od kolegów z drużyny, występował we wcześniejszych sezonach SL3. Jeśli chodzi o ich przeciwników – w grupie zawodników, którzy zdobyli ponad 100 punktów jest aż sześciu graczy. Prawdziwymi kozakami, którzy zdobywali punkty taśmowo są: Jakub Wałdoch (334!), Michał Kocbuch (252) oraz Jacek Kujałowicz (201).

Typ Redakcji: Zmieszani

Typ Eksperta (Maciej Kot): Zmieszani

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): Zmieszani

EVIRENT VT – Omida Team

Godz.: 21:00, boisko nr 1

Spotkanie tytanów. Pod nazwą EviRent VT kryje się tak naprawdę drużyna Piękni i Młodzi, która w poprzednim sezonie wygrała wszystkie trzynaście spotkań, nie tracąc przy tym nawet seta i pewnie awansowała do pierwszej ligi. Jest takie powiedzenie, które można przypiąć drużynie EviRent – ‘złoto dla zuchwałych’. Jeśli chcielibyście szukać w jakiejkolwiek drużynie ligowej fałszywej skromności to omijajcie szerokim łukiem ekipę Radosława Koniecznego. Z drugiej strony, wydaje nam się, że nie jest też tak, że zawodnicy tej drużyny mają wybujałe ego. Po prostu pomiędzy tymi dwiema skrajnościami zrodził się swego rodzaju balans. To, co można z całą pewnością powiedzieć to fakt, że drużyna ma poczucie swojej wartości, chce wygrać ligę oraz będzie próbowała gonić rekord liczby spotkań wygranych przez Volley Gdańsk. Czy im się to uda? Cóż… bardzo dużo powie nam wtorkowe spotkanie, bo któż może być lepszym wyznacznikiem jakości niż obecny mistrz Siatkarskiej Ligi Trójmiasta – Omida Team? Gdyby jakość poszczególnych drużyn nie była dla Was wystarczającą zachętą do tego, aby obejrzeć mecz na facebooku podamy kolejny smaczek. Na linii EviRent VT – Omida Team w przerwie pomiędzy sezonami doszło do bardzo ciekawej wymiany. Jeden z lepszych atakujących ligi – Mateusz Szturmowski zasilił skład drużyny Evirent, natomiast do Omidy przeszedł jeden z najbardziej nietuzinkowych graczy Pięknych – Mateusz Chyl. Na koniec słówko o Omidzie. Wygrać ligę jest bardzo trudno. Czy Omidzie, mającej takich rywali uda się obronić mistrzowski tytuł? Z pewnością wzbudziłoby to szacunek wśród całej społeczności SL3.

Typ Redakcji: EviRent VT

Typ Eksperta (Maciej Kot): EviRent VT

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): Omida Team

Trójmiejska Strefa Szkód – Tufi Team

Godz.: 21:00, boisko nr 3

Nie będziemy po raz kolejny pisać o tym, że kiedyś gracze obu drużyn stanowili o sile Trójmiejskiej Strefy Szkód, bo to wie nawet Pan ochroniarz z Ergo Areny. Podczas półrocznej przerwy od rozgrywek zmieniło się bardzo dużo. Z TSS odszedł prawdziwy lider drużyny i zarazem jeden z lepszych graczy w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta – Dominik Błoński. Co ciekawe, z drużyny odszedł również jego brat – Bartek, który w tym sezonie będzie bronił barw drużyny EviRent. Żeby tych absencji nie było zbyt mało, w nadchodzącym sezonie nie zagrają również Marcin i Piotr Czajkowscy. Czy tak osłabiona drużyna będzie w stanie postawić się ekipie, która w poprzednim sezonie zajęła drugie miejsce w lidze i była naprawdę o włos od tego, aby zakończyć zmagania z mistrzowską koroną? Zadanie to będzie bez wątpienia bardzo trudne. Do Tufi Team dołączył w ostatnim czasie Karol Masiul, który zgarnął tytuł najbardziej wartościowego gracza premierowego sezonu w SL3. Dodatkowo, do drużyny Mateusza Woźniaka dołączył Łukasz Paszkowski, dla którego będzie to debiut w rozgrywkach, mimo tego, że gracz brał udział w meczach (jako sędzia). To, co jednak najważniejsze w Tufi Team to stabilizacja i zgranie. Trzon drużyny złożonej z kilku graczy występuje ze sobą razem od ładnych kilku lat. Czy wzmocniona drużyna ‘Tufików’ będzie w stanie w tym sezonie zrobić kolejny krok i stać się trzecią ekipą w historii SL3, która zgarnęła mistrzostwo? Będzie o to bardzo, bardzo trudno, ale tylko głupiec mógłby wykluczyć taki scenariusz.

Typ Redakcji: Tufi Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Tufi Team

Typ Eksperta (Agnieszki Pasternak): Tufi Team

MATCHDAY #1

Za nami pierwszy dzień rozgrywek, w którym zobaczyliśmy dziewięć spotkań. To, co dla nas równie istotne i szalenie ważne to powrót do względnej normalności. Zamiast mierzenia temperatury i czekania pod drzwiami, wreszcie ujrzeliśmy kibiców. Jeśli chodzi o aspekty sportowe – mecz, który miał dostarczyć najwięcej emocji (baraż pomiędzy BL Volley a Dzikami Wejherowo) nie zawiódł. W drugiej lidze swoje spotkania solidarnie wygrywali faworyci – Dream Volley, Fedde Ogrodnictwo oraz Szach-Mat. Zapraszamy na podsumowanie pierwszego dnia meczowego!

Dream Volley – BH Rent MiszMasz 3-0 (21-18; 21-14; 22-20)

Jesteśmy zaskoczeni i to bardzo pozytywnie. Mówimy tu o postawie drużyny BH Rent MiszMasz, która do niedawna rywalizowała w trzeciej lidze, a w poniedziałkowy wieczór pokazała prawdziwy charakter i serducho do walki. Owszem, wiemy, że drużyna Tomasza Walaskowskiego (BH Rent) się w przerwie zimowej mocno wzmocniła, ale do cholery, któż tego nie zrobił? Z której strony by nie spojrzeć, na parkiecie zameldowało się pięciu graczy, którzy w poprzednim sezonie zdobywali tytuł mistrzowski w trzeciej lidze.  Początek meczu był bardzo wyrównany, obie drużyny rozpoczęły spotkanie dość ostro, w związku z czym mogliśmy oglądać zacięte wymiany, podczas których żadna ze stron nie wstrzymywała ręki. Bardzo dobrze w mecz wszedł nowy nabytek drużyny Dream Volley – Roman Grzelak, który już w pierwszej części seta zdobył cztery punktach po atakach. Dość istotnym fragmentem seta był ten, kiedy w końcówce partii na pojedynczy blok Dariusza Tomaszewskiego nadział się Mateusz Berbeka. Ostatecznie Dream wygrało pierwszą partię do 18. Drugi set zaczął się od kapitalnej zagrywki Mateusza Dobrzyńskiego, z którą rywale mieli potężne problemy. To właśnie element przyjęcia był główną bolączką ‘Hotelarzy’ i nie ma co gadać – stał się on główną przyczyną porażki MiszMasz. Trzeci set zaczął się od mocnego uderzenia beniaminka. To właśnie gracze Tomasza Walaskowskiego przez całą partię byli stroną dominującą i kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, do drużyny MiszMasz wróciły demony z drugiego seta. Kapitalna zagrywka przeciwników pozbawiła ich szans na jeden punkt, choć trzeba przyznać, że było naprawdę blisko.

Chilli Amigos – Fedde Ogrodnictwo 0-3 (16-21; 11-21; 19-21)

Kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania przed kamerami Siatkarskiej Ligi Trójmiasta doszło do pierwszego wywiadu w sezonie Wiosna’21. Bohaterem tego materiału był kapitan zespołu Fedde Ogrodnictwo – Andrzej Pipka. W trakcie wywiadu dało się zauważyć, że zawodnicy tej drużyny znają swoją wartość i nawet nie ukrywają tego, że ich celem jest wygrać w lidze. Aby tak się stało, spotkanie z drużyną, która w poprzednim sezonie rywalizowała w trzeciej lidze, trzeba było najzwyczajniej w świecie wygrać i uzyskać przy tym komplet punktów. Mimo zdecydowanie większej liczbie argumentów, Ogrodnicy weszli w mecz z pewną dozą nerwowości, co dało się zauważyć kiedy gracze drużyny mieli problem z komunikacją z rozgrywającym. Na początku meczu to się po prostu nie kleiło. Mimo to, faworyzowani zawodnicy utrzymywali bezpieczną przewagę kilku punktów i spokojnie wygrali seta do 16. Wygrana w pierwszej partii rozluźniła i rozochociła drużynę z Pępowa, którzy zagrali naprawdę dobrą siatkówkę. Papryczki w tej partii miały problem z zatrzymaniem Cezarego Labuddy. W secie tym, największym problemem drużyny Grzegorza Walukiewicza było przyjęcie bardzo dobrej zagrywki przeciwników. W pierwszej i drugiej partii ‘Ogrodnicy’ zdobyli w ten sposób siedem punktów i wygrali seta do 11. Chilli nie grało jednak na tyle słabo, żeby przegrywać do 11, co udowodnili przeciwnikom w trzeciej odsłonie. Po dobrej, zdyscyplinowanej postawie w trzecim secie to Chilli wyszło na prowadzenie (7-6). Od tego momentu mieliśmy bardzo ciekawe i wyrównane widowisko, które trwało w zasadzie do stanu 16-15 dla ‘Ogrodników’. W decydującym momencie, drużyna z Pępowa podkręciła trochę tempo i na tablicy wyników było już 20-16. W końcówce Chilli zaczęło gonić stratę 20-19, ale finalnie Fedde dopięło swego i mogło cieszyć się z pierwszej wygranej w lidze.

Port Gdańsk – Craftvena 2-1 (22-20; 11-21; 21-19)

W pojedynkach pomiędzy drużynami Portu i Craftveny jest coś wyjątkowego. Coś, co sprawia, że w meczu wiele się dzieje i sam w sobie nie ma ani grama nudy. Nie inaczej było i tym razem. Początek spotkania to niefrasobliwa gra po obu stronach siatki, efektem czego była spora liczba błędów własnych, po których mieliśmy remis (7-7). Z czasem ‘Portowcy’ zdołali wypracować kilkupunktową przewagę (19-15) i wydawało się, że po chwili drużyny zmienią strony. Sygnał do tego, że ‘Rzemieślnicy’ nie powiedzieli jeszcze w tej partii ostatniego słowa dał Jędrzej Szadejko, który zatrzymał rywala pojedynczym blokiem. Po chwili doszły do tego dwa błędy ‘Portowców’, po których mieliśmy remis (19-19). Końcówka należała jednak do drużyny Arkadiusza Sojko, która po grze na przewagi zdołała przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Drugi set to istny koszmar ‘Portowców’. Po dwóch asach serwisowych Karola Wasila, ‘Craftvena’ prowadziła już 12-6 i następnie, do końca seta była drużyną po prostu lepszą. Gdybyśmy mieli być złośliwi to napisalibyśmy, że gdyby zamiast na drugi set, drużyna Portu trafiła na casting do szkolnego przedstawienia, to mogliby liczyć co jedynie na rolę drzewa. Żeby nie było jednak tak ponuro – drużyna Arkadiusza Sojko, mówiąc kolokwialnie – ogarnęła się w trzeciej partii. Ta, podobnie jak pierwsza była bardzo emocjonująca i o finalnym rezultacie zadecydowały detale.

Craftvena – Niepokonani PKO Bank Polski 3-0 (21-11; 21-13; 21-18)

Po porażce w meczu z Portem Gdańsk, drużyna Craftvena stanęła do rywalizacji w meczu z Niepokonanymi PKO Bank Polski. Mecz ten był doskonała okazją do wzięcia rewanżu za porażkę, którą drużyna Bartka Zakrzewskiego odniosła 5 listopada, w sezonie Jesień’20. Tamten mecz był jednak dość specyficzny. Drużyna ‘Rzemieślników’ wystąpiła wtedy w zaledwie czterech graczy i w takich okolicznościach trudno jest o wygraną. Tym razem było inaczej. W szeregach drużyny w czarnych trykotach pojawiło się sześciu graczy, przez co ich gra wyglądała zdecydowanie inaczej. Początek meczu to przewaga wypracowana przez Craftvenę. Po trzech asach serwisowych Jędrzeja Szadejko, jego drużyna wyszła na ośmiopunktowe prowadzenie. Takiej zaliczki nie dało się w zasadzie zepsuć i set zakończył się wynikiem 21-11. Druga partia zaczęła się od serii błędów popełnianych zarówno przez jedną, jak i drugą drużynę. Będąc złośliwym napisalibyśmy, że obie drużyny rywalizowały nie o to, kto zdobędzie więcej punktów a o to, która z drużyn popełni więcej błędów własnych. Ostatecznie, to Craftvena szybciej poradziła sobie ze swoimi problemami i wygrała tę partię do 13. Początek trzeciej odsłony to prowadzenie Craftveny (4-1) po serii punktów zdobytych dzięki zagrywce. Gdy wydawało się, że ‘Rzemieślnicy’ wygrają na spokojnie i tę partię, dość nieoczekiwanie ‘Bankowcy’ doprowadzili do wyrównania po asie serwisowym Radosława Byszuka. Na to, po chwili zagrywką odpowiedział bardzo dobrze dysponowany w tym elemencie Jędrzej Szadejko i drużyna Craftveny wygrywa spotkanie za komplet punktów. Trzeba jednak przyznać, że ‘Bankowcy’ rozkręcali się z seta na set.

Port Gdańsk – Speednet 2 3-0 (21-15; 21-14; 21-19)

W zapowiedzi przedmeczowej wspominaliśmy o tym, że Portowcy za każdym razem wygrywali ze Speednetem 2 w stosunku 3-0. Nie inaczej było i tym razem, choć trzeba przyznać, że drużyna ‘Programistów’ zaprezentowała się naprawdę dobrze. W trakcie przerwy zimowej w ekipie ‘Różowych’ doszło do zmiany trenera. W trakcie wczorajszego spotkania, funkcję tę sprawował Marek Ogonowski, który jest rozgrywającym w pierwszej drużynie Speednetu, występującej w pierwszej lidze. Spotkanie rozpoczęło się zgodnie z przypuszczeniami Redakcji – od przewagi faworyzowanej drużyny. Kilkupunktowa zaliczka, wypracowana na początku seta, pozwoliła ‘Portowcom’ na trzymanie swoich rywali na dystans. Set zakończył się błędem w ataku drużyny Speednet 2 i jeśli mielibyśmy wskazać przyczyny porażki w tym secie to jako jeden z głównych czynników podalibyśmy właśnie sporą liczbę błędów własnych. Druga odsłona zaczęła się od bardzo dobrej zagrywki specjalisty w tym zakresie – Karola Polanowskiego. Po trzech zdobytych przez niego asach serwisowych z rzędu, Speednet 2 był zmuszony wziąć czas. Po nim drużyna Arkadiusza Sojko nadal utrzymywała dwupunktową przewagę, którą powiększyła dopiero pod koniec drugiego seta i wygrała tę partię do 14. Trzeci set był najbardziej wyrównany i emocjonujący. Mimo nieznacznej przewagi drużyny z doków, Speednet 2 zdołał doprowadzić do wyrównania. W czasie trwania tej partii to drużyna w granatowych trykotach była bardzo ‘elektryczna’, co omal nie skończyło się dla nich stratą punktu. Ostatecznie, w końcówce po dobrej zagrywce Port sięgnął po wygraną. Na koniec należy wspomnieć o bardzo dobrej atmosferze panującej w trakcie całego spotkania.

Szach-Mat – Activni Gdańsk 3-0 (21-13; 21-14; 21-9)

Pierwszy mecz w lidze drużyny Szach-Mat przysporzył nie lada kłopotów Agnieszce Pasternak, która tego dnia była protokolantką. Wszystko za sprawą tego, że na parkiecie po stronie Szach-Mat zobaczyliśmy sporo debiutujących graczy. Jak na debiutantów przystało – Szach-Mat zaczął mecz dość nerwowo. Po chwili zaprocentowała jednak jakość i gracze kontuzjowanego Przemysława Lewandowskiego wyszli na kilkupunktowe prowadzenie 8-4. Mimo sporej przewagi, już na samym początku nie zabrakło kontrowersji sędziowskich, po których gracze Szach-Mat mieli pretensje do prowadzącej te zawody sędzi. Nie minęło nawet kilka minut, a w sukurs ‘Szachistom’ poszli ACTIVNI Gdańsk i to oni mieli obiekcje co do poziomu sędziowania. Wracając jednak do poczynań czysto sportowych – w pierwszym secie, podobnie zresztą jak w całym meczu – prym wiedli gracze, którzy przed startem ligi zostali okrzyknięci jednym z głównych faworytów. Pierwszy set zakończył się wynikiem 21-13 i w partii tej podopieczni Artura Kurkowskiego (ACTIVNI Gdańsk) skończyli zaledwie trzy ataki. Drugi set zaczął się od świetnej zagrywki Karola Jelińskiego, który wyrządził nią sporo krzywdy swoim rywalom. Z czasem coraz lepiej prezentowali się ACTIVNI, którzy doprowadzili do jednopunktowej straty 11-10. Jeśli ktoś liczył przy tym stanie na dalsze emocje to Dawid Kołodziej potężnym atakiem wybił mu ten pomysł z głowy. Po kilku bombach, Szach-Mat powiększyło przewagę i wygrało tę partię do 14. Sytuacja ta oraz fakt, że mecz (szczególnie w trzeciej partii) zgromadził całkiem pokaźną grupkę kibiców sprawił, że w Szach-Mat wstąpiły nowe siły, które sprawiły, że trzecią partię wygrali do 9. W partii tej doszło do niepotrzebnych przepychanek słownych pomiędzy graczami obu drużyn, które finalnie nieco zepsuły atmosferę powrotu na parkiety.

Sprężystokopytni & Kitku – AVOCADO friends 2-1 (20-22; 21-16; 21-16)

Przyznamy Wam szczerze, że byliśmy zdumieni, kiedy zobaczyliśmy jak poważnie do obecnego sezonu podeszła drużyna AVOCADO friends. Na pierwszy mecz przyszło trzynastu zawodników i przez nieznajomość regulaminu – drużyna musiała wykreślić jednego z graczy. Dodatkowo, drużynie towarzyszył trener a nawet… fizjoterapeutka. Co więcej, mecz oglądało kilku kibiców tej drużyny. Jakby tego było mało, w ekipie pojawiło się kilku bardzo dobrych zawodników. Nic, tylko wygrać – pomyśleli ‘Weganie’ i w trakcie pierwszego seta, po dwóch asach serwisowych Miłosza Bazylińskiego, ‘Weganie’ wyszli na prowadzenie 5-1, po którym S&K musiało wziąć pierwszy czas. Mimo, że od tego czasu gra coraz bardziej się wyrównywała to jednak AVOCADO było ciągle o jeden krok dalej. Gdy wydawało się, że gracze Arkadiusza Kozłowskiego spokojnie wygrają tę partię (20-15), po kilku akcjach, czy wreszcie kapitalnej zagrywce atakującego S&K, ci doprowadzili do wyrównania (20-20). W końcówce większe cojones pokazali jednak ‘Restauratorzy’, którzy wygrali seta na przewagi 22-20. W drugiej partii, po nerwowym początku, Sprężystokopytni wzięli w końcu sprawy w swoje ręce i udowodnili, że są bardzo wartościową drużyną. Przejęta inicjatywa pozwoliła im na doprowadzenie do remisu w setach. Trzeci set – w odróżnieniu od dwóch pierwszych partii lepiej zaczęli gracze S&K. Po dwóch asach serwisowych debiutującego w lidze Grzegorza Dymińskiego na tablicy wyników pojawił się wynik 8-2. Choć z czasem AVOCADO zerwało się do gonienia wyniku to nie było w stanie odwrócić już losów rywalizacji i w pierwszym meczu nowego sezonu zdobyli tylko punkt. Podsumowując, było to naprawdę ciekawe widowisko i już zacieramy sobie ręce na mecz rewanżowy.

Volley Gdańsk – Speednet 3-0 (21-12; 21-17; 21-11)

Zastanawialiśmy się, w jakiej formie zobaczymy obie drużyny w inauguracyjnym meczu. Oba zespoły miały bowiem coś do udowodnienia. Volley Gdańsk bardzo chciałby wrócić na mistrzowski tron, natomiast Speednet chciałby udowodnić, że parafrazując byłą premier – pierwsza liga im się po prostu należała. W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy o tym, że to Volley Gdańsk będzie faworytem. Taki typ, patrząc na historię występów, nie mógł nikogo dziwić. Gdy przed meczem dowiedzieliśmy się, że w szeregach ‘Różowych’ zabraknie dwóch zawodników stanowiących o sile drużyny (libero – Adrian Płotka oraz środkowy Grzegorz Gnatek). Skoro jesteśmy przy środkowych to w Speednecie, przy stosunkowo wąskiej kadrze, mamy obecnie aż… czterech środkowych. Poza wspomnianym Grzegorzem Gnatkiem w zespole mamy Tomasza Nurzyńskiego, Bartłomieja Domareckiego czy Marcina Bartosika. Tego ostatniego zobaczyliśmy na przyjęciu, podobnie zresztą jak nominalnego atakującego – Kacpra Iwaniuka. Taki miszmasz może i by przeszedł, ale nie z Volley Gdańsk, które w pierwszym i trzecim secie nie miało dla swoich rywali litości. Pierwsza partia wygrana do 12, trzecia do 11. Tak naprawdę, nieco ciekawiej było w drugiej odsłonie, ale będąc szczerym, jest to narracja naciągana bardziej niż twarze celebrytek. To, co istotne z punktu widzenia drużyny Volley Gdańsk to wygrana za komplet punktów. Jak doskonale pamiętamy z poprzednich sezonów – sztuka ta nie zawsze im się udawała.

Dziki Wejherowo – BL Volley 1-2 (10-21; 23-21; 22-24)

Wokół spotkania barażowego urosło tyle plotek, mitów, niedopowiedzeń czy wreszcie kontrowersji, że nie było innego wyjścia – drużyny Dziki Wejherowo oraz BL Volley musiały rozegrać spotkanie barażowe. Stawką tego spotkania była możliwość zaprezentowania swoich umiejętności w sezonie Wiosna’21 w drugiej lidze. Przegrany z kolei, musi zadowolić się grą na najniższym szczeblu SL3 – w trzeciej lidze. Co ciekawe, ekipa Dzików, mimo ogromnej stawki meczu, stawiła się na spotkanie w sześciu graczy. Po spotkaniu kapitan drużyny wyjaśnił, że drużyna boryka się z problemami kadrowymi, które wykluczyły kilku zawodników. O tym, czy ci gracze pomogliby swojej drużynie nie dowiemy się już nigdy. Sam mecz rozpoczął się lepiej dla zespołu Wojciecha Strychalskiego – BL Volley. Podeszli oni do spotkania bardzo poważnie, czego dowodem niech będzie to, że w roli trenera drużyny zobaczyliśmy Marcina Zdunka. Gdyby ktoś nie wiedział kim jest ten gracz to przypomnimy, że jest on JEDYNYM z 830 zawodników, którzy wystąpili w lidze, który może pochwalić się czterema tytułami mistrzowskimi (3 z Volley Gdańsk, 1 z Omidą Team). Jeśli chodzi o początek meczu, to BL Volley zaczął naprawdę kozacko. Każdy zdobyty punkt nakręcał drużynę coraz mocniej, a jednocześnie sprawiał, że rywale gaśli. Efekt? Pewna wygrana do dziesięciu, po której wydawało się, że BL szybko zakończy i drugą partię. Oczywiście tak się nie stało i walka w meczu rozpoczęła się właśnie od środkowej partii. W trakcie drugiego i trzeciego seta mieliśmy tyle zwrotów akcji i emocji, że spokojnie moglibyśmy je rozdzielić na kilka spotkań. Finalnie, drugą partię po grze na przewagi wygrały ‘Dziki’ i z niecierpliwością czekaliśmy na trzecią odsłonę. Ta nie zawiodła. Ostatni set to przysłowiowa ‘walka na siatce’, którą obejrzeliśmy dzięki dobremu przyjęciu z obu stron. Końcówka meczu to prawdziwa dramaturgia i wygrana meczu przez BL Volley, z którą ich rywale – Dziki Wejherowo długo nie mogli się pogodzić, twierdząc że piłkę zanim wypadła na out, dotknął jeden z graczy skaczących do bloku.