Miesiąc: listopad 2020

Zapowiedź – MATCHDAY #29

Przed nami ostatni tydzień rozgrywek. Jeśli wszystko pójdzie po myśli faworytów to już w poniedziałek poznamy mistrzów pierwszej oraz trzeciej ligi. Do tego celu Omidzie brakuje zaledwie dwóch punktów. Liderowi trzeciej ligi – MiszMasz zaledwie jednego. Zapraszamy na zapowiedź poniedziałkowej serii gier!

Allsix by Decathlon – Port Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr 1

W poniedziałkowy wieczór aż siedem drużyn zakończy zmagania w sezonie Jesień’20. Dwie z nich o godzinie 19:00 staną po przeciwnych stronach siatki. Co ciekawe, dla obu drużyn będzie to pierwsze z dwóch spotkań, które rozegrają tego dnia. O godzinie 20:00 rywalami drużyn Allsix oraz Portowców będą odpowiednio Wirtualna Polska oraz MiszMasz. Rywalizacja pomiędzy drużynami Rafała Liszewskiego a Arkadiusza Sojko rozpoczęła się w 23 września 2019 r. w sezonie Jesień’19. Wtedy, górą była drużyna Allsix by Decathlon, która wygrała spotkanie 2-1 i dla której było to czwarte spotkanie w rozgrywkach Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Od tego czasu minął ponad rok, w ciągu którego obie drużyny jeszcze trzykrotnie miały okazje skrzyżować rękawice. Patrząc na wyniki bezpośrednich spotkań w kontekście drużyny Allsix można powiedzieć o miłych złego początkach. W kolejnych trzech meczach za każdym razem lepszą drużyną okazywali się ‘Portowcy’. Mimo to, w każdym z czterech dotychczasowych spotkań dochodziło do podziału punktów. Czy w najbliższym będzie podobnie? Bardzo dużo na to wskazuje. Gdyby jednak okazało się, że Allsix by Decathlon wygra to spotkanie za komplet punktów oraz powtórzy to samo w meczu z Wirtualną Polską, a Port przegra z MiszMaszem 0-3 to właśnie Allsix by Decathlon stanie na podium rozgrywek. Taki scenariusz nie jest nierealny. To, że Portowcy nie zdobędą choćby punktu z MiszMaszem wydaje się bardzo prawdopodobne. Jak widać, wszystko w rękach i głowach graczy ze sklepów sportowych.

Typ Redakcji: Port Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Port Gdańsk

Speednet – AVOCADO friends

Godz.: 19:00, boisko nr 2

Bezpośrednie spotkanie, do którego dojdzie o godzinie 19, będzie meczem ostatniej szansy dla obu drużyn. Obecnie Speednet oraz AVOCADO zamykają pierwszoligową stawkę. Obie drużyny w jedenastu spotkaniach uzbierały na swoim koncie po dziewięć punktów. To, co jest bardziej niepokojące to fakt, że do Oliwy Team, która zajmuje obecnie miejsce barażowe, obie ekipy tracą już trzy punkty i nie bez znaczenia jest tu fakt, że do zakończenia sezonu Jesień’20 pozostały zaledwie dwa spotkania. Gdybyśmy byli złośliwi, to napisalibyśmy, że to ogromne szczęście, że obie drużyny zagrają bezpośrednie spotkanie, bo siłą rzeczy choć jedna z ekip będzie miała okazję w końcu wygrać. AVOCADO friends swoje ostatnie spotkanie wygrało 8 października, kiedy ich rywalem była drużyna PROtotype Volleyball. Speednet z kolei na kolejną wygraną czeka o jeden dzień dłużej. 7 października drużyna Mateusza Urbanowicza wygrała z BES-BLUM Kraken Team. Piszemy o tym, ponieważ położenie obu drużyn jest podobne. Miesiąc temu nie było żadnych przesłanek świadczących o tym, że sytuacja może się tak zepsuć. Fakty są jednak takie, że sumarycznie drużyny przegrały dziewięć spotkań. Gorzej na tym tle wypadli gracze AVOCADO, którzy przegrali pięć spotkań z rzędu. Wykręcając takie wyniki nie da się być wyżej w tabeli. Podsumowując, będzie to drugie bezpośrednie starcie obu ekip. W pierwszym, rozegranym 7 września, górą byli gracze AVOCADO friends, którzy wygrali 2-1. Wydaje się, że to właśnie oni będą delikatnym faworytem poniedziałkowego spotkania.

Typ Redakcji: AVOCADO friends

Typ Eksperta (Maciej Kot): AVOCADO friends

Bombardierzy – Team Looz

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Można powiedzieć, że w trzeciej lidze, a konkretniej w grupie B, trwa właśnie wyścig żółwi. Drużyny grające w tej grupie zdają się wydawać niezwykle zakłopotane tym, że znajdują się na czołowych miejscach w lidze. Klasycznym przykładem tej sytuacji jest drużyna Team Looz, która ma naprawdę konkretne argumenty do tego, by lać swoich rywali. Nie wiedzieć czemu, ekipa postanowiła jednak urozmaicić zmagania i na dziewięć możliwych do zdobycia w grupie B punktów zdobyła pięć i co tu dużo mówić – w meczach tych nie imponowała. Podczas, gdy forma drużyny Team Looz to świetny materiał do tego, aby wytłumaczyć uczniom w podstawówce co to jest równia pochyła to akurat w przypadku Bombardierów jest zupełnie inaczej. Ostatnie cztery spotkania drużyny Dawida Piankowskiego to aż trzy zwycięstwa. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce rok temu, kiedy mikstowy skład w przeciągu tygodnia odprawiał z kwitkiem: Speednet 2, Scandic oraz Seargin. Gdyby drużyna Bombardierów wygrała w poniedziałkowy wieczór to poza tym, że byłby to ich najlepszy okres w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta to na dodatek mieliby szansę na to aby… wygrać grupę B. Dla lidera – Team Looz jest to bowiem ostatnie spotkanie. Bombardierzy z kolei mają jeszcze dwa spotkania, w których mogą zdobyć aż sześć punktów. Gdyby tak się stało byłaby to z pewnością spora niespodzianka.

Typ Redakcji: Team Looz

Typ Eksperta (Maciej Kot): Team Looz

Omida Team – Tufi Team

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Omida Team ma ogromną szansę na to, by przełamać hegemonię Volley Gdańsk i stać się pierwszą drużyną po ‘Żółto-czarnych’, która wygra Siatkarską Ligę Trójmiasta. Jest tylko jeden problem. Podobny cel ma drużyna Tufi Team, która prezentuje ostatnio kapitalną formę, sprawiającą, że kwestia mistrzostwa pozostaje sprawą otwartą. Zacznijmy od Omidy. ‘Logistycy’ przystąpią do spotkania po serii jedenastu zwycięstw z rzędu. W tym sezonie są absolutną rewelacją pierwszej ligi i pozostają jedną z trzech drużyn, które nie przegrały w obecnym sezonie ani jednego spotkania. Czy ta świetna passa będzie w poniedziałek podtrzymana? Wydaje się, że będzie o to trudno, bo nie dość, że rywal z najwyższej półki to na dodatek mecz niesie za sobą ogromny ciężar gatunkowy. Całość przypomina trochę sytuację ze szkoły. Jeśli poprzednie spotkania przyrównalibyśmy do lekcji w-f czy muzyki, tak mecz z Tufi Team będzie sprawdzianem z matematyki. Sprawdzianem, który zadecyduje o tym, jaką ocenę na koniec roku otrzyma uczeń. Rywal – drużyna Tufi, patrząc na presję, jest w dużo lepszej sytuacji. Wydaje się, że ekipa Tufi ‘nic nie musi, a jedynie może’. Większość osób twierdzi, że kwestia mistrzostwa jest już ‘pozamiatana’ i Omida musi postawić tylko kropkę nad ‘i’. Gdyby jednak Tuffikom udało się zepsuć to święto i wygrać ligę, byłby to największy zwrot akcji od momentu, kiedy w filmie ‘Piła’ okazało się, że ciało leżące pomiędzy uprowadzonymi mężczyznami to w rzeczywistości pozostający przy życiu zabójca.

Typ Redakcji: Omida Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Tufi Team

Port Gdańsk – MiszMasz

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Większość poprzedniej zapowiedzi meczu Portowców, do którego drużyna przystąpi przed spotkaniem z MiszMasz została oparta na tym, że gdy Allsix by Decathlon wygra kolejne dwa spotkania za 3-0 to ma szansę wskoczyć na podium rozgrywek. Aby tak się stało, Port Gdańsk musiałby przegrać spotkanie z MiszMaszem 3-0. Odwróćmy zatem sytuację i pogdybajmy sobie o szansach ‘Portowców’ na wskoczenie na drugie miejsce w ligowej tabeli. Obecnie drużyna Arkadiusza Sojko ma cztery punkty straty do Chilli Amigos. Jeśli wygra jednak dwa poniedziałkowe spotkania po 3-0 to wyprzedzi w tabeli ‘Papryczki’ o dwa punkty i będzie musiała liczyć na to, że drużyna Grzegorza Walukiewicza w spotkaniach z Wirtualną Polską i MiszMaszem zdobędzie tylko jeden punkt. Realne? Szanse są mniej więcej zbliżone do tych, że w święta w telewizji zabraknie Kevina. Mimo wszystko, życie potrafi pisać najbardziej szalone scenariusze, co rok 2020 pokazał wielokrotnie. Czy ktoś spodziewałby się, że część zawodników, którzy pod koniec 2019 r. zajęli 12 miejsce w lidze (w sezonie Jesień’ był podział na II ligi) i przegrali dziesięć spotkań, po roku wygrają wszystkie mecze w lidze i zapewnią sobie awans do wyższej klasy rozgrywkowej?

Typ Redakcji: MiszMasz

Typ Eksperta (Maciej Kot): MiszMasz

Allsix by Decathlon – Wirtualna Polska

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy w zapowiedzi meczu Allsix z Portem Gdańsk, gracze ze sklepów sportowych mają jeszcze szansę na to, aby na ostatniej prostej wyprzedzić Portowców i rzutem na taśmę wskoczyć na trzecie miejsce na podium. Warunkiem jest wygranie obu spotkań rozgrywanych w poniedziałkowy wieczór za komplet punktów oraz porażka Portowców w meczu z Miszmasz 0-3. W zależności od przebiegu bezpośredniego pojedynku z rywalem w walce o medale, który odbędzie się godzinę wcześniej, drużyna może przystępować do spotkania z Wirtualną Polską w odmiennych nastrojach. W przypadku wygranej będą wychodzić na parkiet pełni energii i zmobilizowani do walki, a jeśli przegrają to jest prawdopodobne, że zobaczymy spuszczone głowy i wyraz niezadowolenia na twarzach zawodników Rafała Liszewskiego. Drużyna Wirtualnych również musi oglądać się na wyniki rywali. W tym momencie mają tyle samo punktów co ich bezpośredni rywal, przy równej liczbie rozegranych spotkań. Ich droga do podium wydaje się być jednak nieco trudniejsza. Warunkiem przegonienia Portowców w walce o brąz jest nie tylko wygranie z Decathlonem za komplet punktów i wcale nie tak nieprawdopodobna porażka Portowców z liderem w stosunku 0-3, ale również porażka Allsix w starciu z Portem bez wygrania seta. Nie mamy pojęcia, na czyją korzyść rozstrzygnie się sytuacja, ale jedno można stwierdzić na pewno – będzie się działo.

Typ Redakcji: Allsix by Decathlon

Typ Eksperta (Maciej Kot): Allsix by Decathlon

Dream Volley – Piękni i Młodzi

Godz.: 21:00, boisko nr 1

Przed startem sezonu Jesień’20 wiele osób uważało, że obie drużyny bez problemu wygrają wszystkie mecze, a o tym, która z drużyn wygra ligę, zadecyduje bezpośrednie starcie. Po pewnym czasie okazało się, że tylko jedna z drużyn spełniła pokładane w nich nadzieje. W czasie gdy Piękni i Młodzi wygrywali swoje dwunaste spotkanie z rzędu, ich najbliżsi rywale tracili właśnie seta z Mental Block. Wtedy, kiedy drużyna Radosława Koniecznego demolowała Letni Gdańsk, drużyna Mateusza Dobrzyńskiego musiała uznać ich wyższość. Niestety dla ekipy w szarych koszulkach, nie był to przypadek odosobniony. Z drugiej strony, żeby nie  było, że Dream Volley to ogórki to trzeba oddać im, że nadal mają bardzo dużą szansę na to, aby awansować do elity. Finisz sezonu to jednak dwa arcytrudne starcia. Poza spotkaniem z PiM drużyna Mateusza Dobrzyńskiego rozegra jeszcze spotkanie z BES-BLUM Nieloty i wydaje się, że będzie to mecz, który zadecyduje o tym, która z drużyn zagra w barażach. Jakkolwiekby nie spojrzeć na poniedziałkowe spotkanie, wydaje się bardzo mało prawdopodobne, że Dream Volley mógłby pokusić się o wygraną. Dużo zależy tu oczywiście od ich dyspozycji dnia oraz tego, czy świeżo upieczony mistrz drugiej ligi znajdzie mobilizację do tego, aby wygrać kolejne spotkanie w stosunku 3-0, tym samym śrubując rekord, który przez długi czas nie zostanie przez nikogo pobity. 

Typ Redakcji: Piękni i Młodzi

Typ Eksperta (Maciej Kot): Piękni i Młodzi

Speednet 2 – Niepokonani PKO Bank Polski

Godz.: 21:00, boisko nr 3

Dla obu drużyn będzie to ostatnie spotkanie w sezonie Jesień’20 Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Przypomnijmy, że ekipy sąsiadują ze sobą w tabeli grupy B trzeciej ligi, zajmując ostatnie i przedostatnie miejsce, a dzielą je dwa punkty. Niepokonani PKO Bank Polski są w lepszej sytuacji i zajmują obecnie czwarte miejsce. Oznacza to, że Speednet, aby wyprzedzić przeciwników w tabeli musiałby nie dość, że wygrać spotkanie, to jeszcze za komplet punktów. Jesteśmy przekonani, że obie drużyny postarają się wykorzystać szansę na zajęcie wyższej lokaty niż rywal na zakończenie sezonu. Wydawać by się mogło, że walka o przedostatnie miejsce w grupie B jest pojedynkiem o przysłowiową pietruszkę, ale mogliby tak stwierdzić wyłącznie Ci, którzy nie znają obu drużyn. Dla tych ekip nie ma meczów o nic i nie ma spotkań, na których rozegranie zabrakłoby im ambicji czy mobilizacji. Zarówno ‘Różowi’ jak i ‘Bankowcy’ każdy mecz traktują jako oddzielną historię i możemy być pewni, że walki w tym spotkaniu nie zabraknie. Faworytem meczu jest drużyna Niepokonanych PKO, która w ostatnim czasie prezentuje wyśmienitą formę, ale jesteśmy przekonani, że ‘Programiści’ tanio skóry nie sprzedadzą.

Typ Redakcji: Niepokonani PKO Bank Polski

Typ Eksperta (Maciej Kot): Niepokonani PKO Bank Polski

Matchday #28

Za nami przedostatni tydzień rozgrywek. W czwartkowym hicie pierwszoligowym drużyna Tufi nie dała szans Trójmiejskiej Strefie Szkód. Ponadto, sporo ciekawego wydarzyło się na zapleczu elity. Największą niespodzianką była strata punktu drużyny Dream Volley. W trzeciej lidze kolejne zwycięstwa odniosły drużyny Niepokonani PKO Bank Polski oraz Speednet 2. Zapraszamy na podsumowanie czwartkowej serii gier!

Sprężystokopytni & Kitku – Team Spontan 3-0 (24-22; 21-12; 21-11)

Przed meczem pisaliśmy, że drużyna Sprężystokopytnych notuje w ostatnim czasie kapitalną serię wygranych z rzędu, zdobywając przy tym komplet punktów. Mimo to mieliśmy przeczucie, że mecz z drużyną Piotra Raczyńskiego nie będzie należał do najłatwiejszych. Pierwszy set wskazywał nawet, że będzie to prawdziwy dreszczowiec i jeśli Sprężystokopytni & Kitku zdobędą w czwartkowy wieczór komplet punktów to uznamy to za naprawdę poważną sprawę. Mecz rozpoczął się od bardzo wyrównanej walki. Na pochwałę zasługiwali przyjmujący obu drużyn, dzięki którym rozgrywający obu drużyn mieli prawdziwe pole do popisu. Pod koniec seta, pomimo że drużyna Kacpra Goszczyńskiego prowadziła zaledwie dwoma punktami wydawało się, że nie powinni mieć problemu z zakończeniem tej partii. Nic bardziej mylnego. Drużyna w pomarańczowych koszulkach nie zamierzała absolutnie odpuszczać i najpierw wyrównała, by później stanąć przed szansą wygrania seta. Niestety dla nich, przy stanie 22-21 ‘Spontaniczni’ nie zdołali wykorzystać piłki setowej i po chwili Maciej Wysocki atakiem sprawił, że to Sprężystokopytni wygrali tę partię. W kolejnych dwóch odsłonach dominowała jedna drużyna. O ile w pierwszej partii przyjęcie stało na wysokim poziomie, tak w drugim secie Sprężystokopytni, a w zasadzie KITKU siał spustoszenie na zagrywce. Ostatecznie, druga partia zakończyła się do 12. Jeszcze większą różnicą zakończył się ostatni set, w którym Team Spontan zdołał ugrać zaledwie 11 oczek. Po naprawdę udanym pierwszym secie można było odnieść wrażenie, że z graczy Team Spontan uszło powietrze. Z kolei Sprężystokopytnych trzeba naprawdę pochwalić. Obecnie z drugoligowej stawki obok Pięknych i Młodych prezentują się najlepiej. Z taką dyspozycją srebrne medale wydają się być formalnością.

Volleyball Rebels – Dream Volley 0-3 (14-21; 16-21; 17-21)

Pierwszym rywalem drużyny Dream Volley w czwartkowy wieczór była drużyna Volleyball Rebels, która obecnie znajduje się na przedostatnim miejscu w ligowym tabeli. Zdradźmy od razu wynik. Dream Volley wygrało to spotkanie 3-0, co z kolei oznacza, że Volleyball Rebels przegrało w tym tygodniu trzecie spotkanie i po dziesięciu rozegranych spotkaniach w lidze ich sytuacja, co tu dużo mówić – staje się nieciekawa. Owszem, mamy tu oczywiście świadomość tego, że  trzy ostatnie spotkania to mecze z bardzo silnymi rywalami, jednak jeden punkt na dziewięć możliwych sprawia, że o utrzymanie w lidze może być po prostu niezwykle trudno. Pierwszy set do połowy trwania był wyrównany. Przy stanie 10-10 serię czterech punktów z rzędu zaliczyli jednak gracze Dream Volley i finalnie zdołali wygrać partię do 14. Drugi set rozpoczął się od kuriozalnej sytuacji, której w lidze chyba nigdy nie było. Set ten rozpoczął się od trzynastu! błędów obu drużyn. Po tym, jakże długim czasie, punkt zdobył Jakub Kołakowski. Niestety, z czasem w tej partii nie było lepiej i śmiało można okrzyknąć tę partię setem błędów. Tych, finalnie mniej popełnili gracze Mateusza Dobrzyńskiego i wygrali go do 16. Ostatni set ‘Rebelsi’ zaczęli naprawdę konkretnie. Tak grająca drużyna z pewnością nie miałaby problemów z utrzymaniem. Gdy ekipa Dawida Byczkowskiego prowadziła już 12-9, kapitan drużyny Dream Volley poprosił o czas. Po kilkudziesięciu sekundach, na parkiet wróciła już inna drużyna, która po chwili przejęła inicjatywę i wyszła na prowadzenie 18-15, by wygrać tego seta do 17. Najlepszym graczem spotkania wybrany został Jakub Perżyło, który był zdecydowanie najlepszym graczem Dream Volley w czwartkowy wieczór (nie tylko w meczu z Rebelsami).

Craftvena – Niepokonani PKO Bank Polski 0-3 (16-21; 16-21; 17-21)

Co tu dużo mówić. Już kilkanaście dni temu wiedzieliśmy, że granie w grupie B, nie jest, nie było, i nigdy nie będzie szczytem marzeń drużyny Craftvena. Mimo to, nie spodziewaliśmy się, że dojdzie do sytuacji, w której drużyna wystąpi w zaledwie czterech zawodników. Oczywiste jest to, że udział w lidze jest kwestią dobrowolną. Oczywiste jest również to, że lepiej zagrać w czwórkę niż oddać mecz walkowerem. Tak czy siak, chcieliśmy z tego miejsca napisać, że jest nam po ludzku cholernie przykro, że doszło do takiej sytuacji. Nie ma się co oszukiwać. Nie jest to również komfortowa sytuacja dla rywali, którzy z pewnością chcieliby zmierzyć się z przeciwnikiem na wyrównanych warunkach. W meczu, po którym nikt nigdy nie powie: Wygrali? Ok, ale grali przeciwko czwórce graczy! Przegrali? Jak można było przegrać z czwórką zawodników? Ok, dobra. Dość już pastwienia się nad drużyną Bartka Zakrzewskiego. Uważamy, że byłoby zwykłym draństwem umniejszać sukces drużyny Niepokonanych PKO Bank Polski. Po drużynie Joanny Drewczyńskiej autentycznie widać tę pasję i radość z rywalizacji sportowej. W pierwszym secie zapowiadało się nawet na pogrom. ‘Bankowcy’ prowadzili bowiem 9-1 i Craftvena obudziła się z czasem, dzięki czemu rozmiary porażki nie były tak dotkliwe. W drugim secie dość niespodziewanie na początku to Craftvena prowadziła kilkoma punktami. Konsekwentna gra ‘Bankowców’ sprawiła, że finalnie to PKO wygrało tę partię. W trzecim secie ‘Rzemieślnicy’ prowadzili już 16-10 i wydawało się, że urwą choć seta. Nic bardziej mylnego. Po chwili zanotowali oni dłuższy przestój i do końca seta zdobyli jeden punkt, przy jedenastu swoich rywali.

Dream Volley – Mental Block 2-1 (21-13; 21-16; 19-21)

Przyznamy Wam szczerze, że przed meczem obawialiśmy się, czy gracze Mental Block na tle Dream Volley nie będą wyglądali jak kuzyn z prowincji, który przyjeżdża do miasta i zastaje tam całkiem inną rzeczywistość, w której doznaje pewnego rodzaju szoku. Oczywiście w tym jakże lotnym porównaniu Dream Volley miał wcielić się w kuzyna z miasta, któremu nie obce są uroki mieszkania w dużym mieście. Cóż, początek meczu wyglądał właśnie w ten sposób. Dysproporcja. Różnica w organizacji i kulturze gry sprawiły, że Dream wyszedł na prowadzenie 8-2. To oznaczało, że krzywdy w tym secie zrobić sobie już nie dadzą i finalnie wygrali tę partię do 13. Już pod koniec pierwszego seta mieliśmy przesłanki świadczące o tym, że kuzyniak się rozkręca. Drugi set był tego stuprocentowym potwierdzeniem. Drużyna Mental Block zaprezentowała w nim dużo lepszą siatkówkę, która co prawda koniec końców nie wystarczyła do tego, by wygrać drugą partię, ale pozwoliła mieć nadzieję, że w trzecim secie zdołają nawiązać równorzędną walkę z faworyzowaną drużyną i ugrać choćby punkt. Trzeci set był spośród całego meczu najlepszy dla ‘Mentalistów’ i jednocześnie najgorszy dla Dream Volley. Co tu dużo mówić, drużyna Mateusza Dobrzyńskiego popełniła w trzecim secie więcej błędów niż wokalista Ich Troje – Michał Wiśniewski przez całe swoje życie. Podobnie, jak to było w przypadku sympatycznego czerwonowłosego muzyka, tak i tu drużyna Dream Volley musiała zapłacić za swoje błędy. Mental Block jednym oczkiem przybliżył się do utrzymania. Dream Volley po stracie punktu wydłużył sobie drogę do podium rozgrywek.

Craftvena – Speednet 2 1-2 (21-18; 18-21; 18-21)

Po tym, jak przy okazji poprzedniego spotkania Redakcja napisała najbardziej ostre podsumowanie w historii występów Craftveny w SL3, dla odmiany w tej nie będziemy gasić pożaru kanistrem z benzyną. Drużyna Speednetu 2 miała tę przewagę, że wiedziała o tym, z jakimi problemami borykała się w czwartkowy wieczór ekipa Craftveny. Z drugiej strony, wiedzieli również o tym, że ich główny rywal w walce o zajęcie wyższego miejsca w tabeli – Niepokonani PKO Bank Polski zameldowali kilkadziesiąt minut wcześniej wykonanie zadania. Ograli Craftvenę za komplet punktów. Wskutek tego osiągnęli aż cztery punkty przewagi nad Speednetem, co oznaczało, że na jeden mecz przed zakończeniem sezonu ewentualna wygrana Speednetu 2  za komplet punktów w bezpośrednim starciu nic im nie daje. Ciąg dalszy tej układanki sprawił, że drużyna musiała najzwyczajniej w świecie wygrać w czwartkowy wieczór. Początek planu wydawał się iść po myśli ‘Programistów’, którzy zaczęli od prowadzenia 4-1. Z czasem gra się wyrównała i delikatną przewagę uzyskiwali raz gracze Speednetu, raz Craftveny. W drugiej części tego seta przewagę kilku punktów zdołali wypracować gracze w czarnych koszulkach i to oni wygrali tę partię. Drugi set do połowy był ponownie wyrównany. Tym razem to Speednet zdołał odskoczyć swoim rywalom. Stało się to po dwóch punktowych blokach z rzędu Mateusza Chodyny, po których ‘Różowi’ prowadzili 15-11 i po chwili cieszyli się z wyrównania 1-1. O zwycięstwie zadecydował trzeci set. Od początku w tej partii lepiej prezentowali się ‘Programiści’, którzy wypracowali kilkupunktową przewagę. Z czasem Craftvena zdołała ją odrobić i wyjść na prowadzenie. W końcówce fortuna uśmiechnęła się jednak do ‘Programistów’, którzy wygrali do 18, a cały mecz 2-1.

Oliwa Team – PROtotype Volleyball 1-2 (16-21; 21-19; 18-21)

Ostatnim meczem dla drużyny PROtotype Volleyball w sezonie Jesień’20 było spotkanie z Oliwą Team. Celowo napisaliśmy ostatnim, bowiem po spotkaniu, w którym drużyna Tomasza Nurzyńskiego wygrała ze swoim rywalem 2-1, istnieje jeszcze cień szansy na to, że na koniec obie drużyny mogłyby się zamienić miejscami, ale bez jaj. Czy jest tu osoba, która w to w ogóle wierzy? Nie przekreślamy oczywiście szans Oliwy, ale scenariusz, w którym drużyna wygrywa kolejne dwa spotkania w stosunku 3-0 z Epo-Project oraz AVOCADO friends brzmi mało prawdopodobnie. Wracając do meczu, już na początku PROtotype pokazało, że kolejność obu drużyn w ligowej tabeli nie jest dziełem przypadku. Po asie serwisowym Kacpra Wołka drużyna Transformersów wyszła na prowadzenie 4-1. Jak się później okazało, radość po zdobytym punkcie z zagrywki tak mocno spodobała się przyjmującemu drużyny, że w trakcie spotkania postanowił to kilkukrotnie powtórzyć. W kluczowym momencie pierwszego seta to właśnie ona miała ogromne znaczenie dla losów tej partii i sprawiła, że PROtotype zdołało odjechać na kilka punktów i wygrać tę partię. Druga partia do połowy była dość wyrównana (12-9). Po dwóch monster blockach środkowego Oliwy Team drużyna ta wyszła na pięciopunktowe prowadzenie. Pod koniec zrobiło się trochę nerwowo i Oliwa roztrwoniła dość pokaźną zaliczkę. Ostatecznie, udało im się jednak wygrać tę partię do 19, po kiwce Dawida Karpińskiego. Ostatni set pokazał, ile znaczy czas wzięty w odpowiednim momencie. Na początku, po czasie dla Oliwy, z wyniku 13-16 zrobiło się 17-18. W tym momencie, o czas poprosili gracze PROtotype, by po chwili cieszyć się z wygranej w tej partii 21-18.

Tufi Team – Trójmiejska Strefa Szkód 3-0 (21-11; 21-16; 21-15)

Tak, jak pisaliśmy w zapowiedzi, początkowo rywalem drużyny Trójmiejska Strefa Szkód miał być Volley Gdańsk. Ostatecznie, w związku z problemami kadrowymi do ekipy Volley pomocną dłoń wyciągnęli gracze Tufi Team, którzy postanowili ich zastąpić. Cała akcja była bardzo szybka. Drużyna Tufi potrzebowała zaledwie godziny do tego, aby potwierdzić gotowość do skrzyżowania rękawic z Trójmiejską Strefą Szkód. Jak widać po frekwencji, spontaniczna akcja nie przeszkodziła drużynie w stawieniu się w komplecie. Zapewne nie bez znaczenie był tu fakt, że Tufi Team stoi obecnie przed ogromną szansą na zajęcie pierwszego miejsca w lidze. To, co mogli zagwarantować sobie w czwartkowy wieczór to podium rozgrywek. Po spotkaniu wiadomo, że drużyna powtórzyła już wynik z sezonu Jesień’19, kiedy zdobyła brązowe medale. W obecnej sytuacji trzecie miejsce byłoby odebrane chyba z niedosytem. Sam mecz pokazał, że Tufiki są w kapitalnej formie. Pierwszy set to deklasacja i demonstracja siły. Inną kwestią pozostaje oczywiście to, że to nie był dzień Trójmiejskiej Strefy Szkód. Drużyna Dominika Błońskiego popełniała w czwartkowy wieczór sporo błędów, co przy dobrze dysponowanych graczach Mateusza Woźniaka musiało się tak zakończyć. Dość wymowny jest tu fakt, że w samym pierwszym secie ‘Niebiescy’ oddali za darmo swoim rywalom 9 punktów! Drugi i trzeci set, co chyba dobre dla wszystkich, nie był już tak jednostronnym pojedynkiem. Mimo to, nadal pozostawał pod kontrolą wicelidera rozgrywek. Ostatecznie drużyna Tufi wygrała kolejne partie do 16 i 15 i niecierpliwie czeka na kolejny tydzień, który wszystko wyjaśni. W każdym razie notowania drużyny z każdą upływającą godziną zmieniają się na ich korzyść.

Mental Block – Letni Gdańsk 0-3 (14-21; 10-21; 15-21)

W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy o tym, że to spotkanie będzie zdecydowanie inne niż to, do którego doszło kilka miesięcy temu, w którym Letnicy rozbili Mentalistów. Przez okres kilku miesięcy drużyna, która w poprzednim sezonie zajęła przedostatnie miejsce w drugiej lidze zrobiła przez ten czas naprawdę spory progres. O tym, że lekceważenie Mentala kończy się jak dla syna Dedala przekonała się kilkadziesiąt minut wcześniej drużyna Dream Volley, która mimo, że była zdecydowanym faworytem to jednak przegrała seta z dziesiątą siłą drugiej ligi. Podobnego scenariusza z pewnością chcieli uniknąć gracze Letniego Gdańska, którzy wyszli na parkiet niezwykle skoncentrowani. To przełożyło się na dyspozycję graczy, którzy w pierwszym secie w pełni kontrolowali jego przebieg. Wypracowana na początku 3-4 punktowa przewaga pozwoliła na spokojne dowiezienie wyniku do końca. W drugim secie dysproporcje były jeszcze większe. Wyrównana walka trwała tylko do momentu, kiedy na tablicy wyników pojawiło się 7-7. Od tej chwili, do zdobycia kolejnego punktu ‘Mentaliści’ czaili się dłużej niż małolat w podstawówce na szkolnej dyskotece, chcąc poderwać dziewczynę z 3 B. Oczywiście zawahanie sprawiło, że dziewczynę obtańcowało już kilku jego kumpli z klasy. Kolejny punkt drużyna zdobyła w momencie, kiedy Letnicy prowadzili już 17-7! Trzeci set nie mógł się zacząć lepiej dla Mentalistów, którzy wyszli na prowadzenie 5-0! Wizja upokorzenia nie spodobała się najwidoczniej świetnie dysponowanemu tego dnia Piotrkowi Kamińskiemu, który do spółki z kolegami z drużyny dogonił przeciwników, by na koniec wygrać partię do 15, a cały mecz 3-0.

Zmieszani – DNV GL S*M*A*S*H 2-1 (15-21; 21-8; 21-15)

Zmieszani już w ostatnim spotkaniu postanowili zerwać z łatką drużyny, która to, co najlepsze, prezentuje na początku. Obecnie ich postawa przypomina raczej tę, po której możemy napisać, że prawdziwą drużynę poznaje się po tym jak kończy, a nie zaczyna. Początek meczu nie należał do najlepszych w wykonaniu drużyny Edyty Woźny. Zmieszani przez długi czas nie mogli złapać rytmu, przez co to ich rywale prezentowali się lepiej. W połowie pierwszego seta drużyna DNV wypracowała sobie kilkupunktową przewagę (13-9), którą spokojnie dowieźli do samego końca i wygrali 21-15. Najciekawszym wydarzeniem tego seta był moment, w którym w jednym momencie do bloku wyskoczyło… aż czterech graczy Zmieszanych, czego nie zarejestrowali ani gracze DNV ani sędzia prowadzący zawody. Nie wiemy, co dokładnie wydarzyło się przed drugim setem. Obie drużyny zaprezentowały w nim zdecydowanie inne oblicze.  Bardziej jaskrawy wydaje się tu oczywiście przykład drużyny DNV, która zagrała bardzo słabo. Ekipa popełniła masę błędów oraz miała spore  problemy z wykończeniem swoich akcji. Często mówi się, że gra się tak, jak pozwoli na to przeciwnik. Zmieszani dla kontrastu popełniali tych błędów zdecydowanie mniej i zasłużenie wygrali partię do 8. Przed trzecim setem wydawało się, że DNV nie zdoła zagrać takiej bryndzy, jaką zaprezentowali w drugiej odsłonie. Ci, postanowili udowodnić niedowiarkom, że jednak się da. Było jak na tych memach w internecie. Coooo, ja nie dam rady? Potrzymaj mi piwo! Początek seta to przewaga Zmieszanych. Po asie serwisowym Macieja Grabana Zmieszani prowadzili już 10-4 i drużyna DNV musiała wziąć czas. Ten zamiast pomóc, tylko pogłębił kryzys, bowiem po chwili na tablicy wyników było już 19-11. Ostatecznie, drużyna DNV zdołała obronić kilka piłek meczowych, ale i tak przegrała seta do 15, a cały mecz 2-1.

Zapowiedź – MATCHDAY #28

Czwartkowe spotkania zakończą rywalizację dziesiątego tygodnia rozgrywek. Najciekawszym meczem tej serii gier wydaje się spotkanie Tufi Team z Trójmiejską Strefą Szkód. Ponadto, na nudę nie będziemy narzekać w drugiej lidze, w której szansę zbliżenia się do podium rozgrywek będą miały drużyny Dream Volley oraz Sprężystokopytnych & Kitku. Zapraszamy na zapowiedź czwartkowej serii gier!

Sprężystokopytni & Kitku – Team Spontan

Godz.: 19:00, boisko nr 1

Dla obu drużyn bezpośrednie spotkanie będzie jedenastym meczem w sezonie Jesień’20. Jak do tej pory, lepiej wiedzie się drużynie Sprężystokopytnych & Kitku. Drużyna Kacpra Goszczyńskiego zajmuje obecnie drugie miejsce w ligowej stawce i pewnym krokiem zmierza w kierunku podium rozgrywek, które sprawi, że drużyna w najgorszym wypadku zagra w barażu o pierwszą ligę. Nie ma co wyprzedzać zbytnio faktów, ale naprawdę ciężko sobie wyobrazić, że S&K mogliby na finiszu zniweczyć starania z całego sezonu. Obecnie, Sprężystokopytni notują świetną serię pięciu wygranych z rzędu. Co ważniejsze, ostatnie cztery spotkania to wygrane po 3-0. Spośród 34 drużyn, które przystąpiły do sezonu Jesień’20, zaledwie dwie drużyny mogą pochwalić się podobnym osiągnięciem. Tymi drużynami są ekipy Pięknych i Młodych oraz MiszMasz, które wydają się być poza zasięgiem pozostałych drużyn w swoich ligach. Skoro o zasięgu mowa. Czy Sprężystokopytni & Kitku będą w czwartkowy wieczór poza zasięgiem Team Spontan? Z pewnością w rozpracowaniu ‘Spontanicznych’ pomoże Maciej Kot, który obecnie jest graczem wicelidera rozgrywek, a w poprzednim sezonie był jednym z zawodników Team Spontan. Podsumowując, jeśli Sprężystokopytni & Kitku nawiążą do swoich ostatnich świetnych występów i wygrają spotkanie za komplet punktów, będą już o włos od tego, aby zrealizować założenia sprzed sezonu.

Typ Redakcji: Sprężystokopytni & Kitku

Typ Eksperta (Maciej Kot): Sprężystokopytni & Kitku

Volleyball Rebels – Dream Volley

Godz.: 19:00, boisko nr 2

Dla drużyny Volleyball Rebels będzie to trzecie spotkanie w obecnym tygodniu rozgrywek. Podobnie jak w poprzednich dwóch, tym razem o wygraną również będzie niezwykle trudno. Najbliższym rywalem zespołu Dawida Byczkowskiego będzie drużyna Dream Volley, która wraca do zmagań ligowych po tygodniowej przerwie. Obecnie drużyna Mateusza Dobrzyńskiego plasuje się na czwartym miejscu w ligowej tabeli, ale ma odpowiednio o jedno i dwa spotkania mniej od wicelidera i drużyny znajdującej się na trzecim miejscu w tabeli. Jakby nie patrzeć, drużyna Dream Volley ma wszystkie argumenty do tego, aby znaleźć się na podium rozgrywek. Ostatnie mecze ligowej czołówki układały się w sposób korzystny dla graczy Mateusza Dobrzyńskiego. Wygrana za komplet punktów w sposób oczywisty przybliży drużynę do upragnionego celu. Patrząc na wyniki osiągane przez nich w ostatnim czasie, kiedy gracze Dream rywalizowali z drużynami z dolnych partii tabeli, wygrana wydaje się formalnością. Ostatnie dwa mecze, w których drużyna rywalizowała z AXIS oraz ACTIVNYMI skończyły się prawdziwą demolką. Na potwierdzenie naszych słów przytoczymy fakt, że drużyna Dream Volley w jednym z setów potrafiła ograć rywali do… sześciu. Czy będącą na trzynastym miejscu w tabeli drużynę Volleyball Rebels czeka podobny los? Takiego scenariusza nie można absolutnie wykluczyć. Z drugiej strony, jesteśmy przekonani, że ‘Rebelsi’ wyjdą na to spotkanie niezwykle zmotywowani. O ile po siedmiu rozegranych spotkaniach ich sytuację w tabeli można było tłumaczyć tym, że mają mniej rozegranych spotkań niż rywale, tak po dziesiątym spotkaniu z siedmioma punktami na koncie, sytuacja może być naprawdę nieciekawa.

Typ Redakcji: Dream Volley

Typ Eksperta (Maciej Kot): Dream Volley

Craftvena – Niepokonani PKO Bank Polski

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Drużyna Niepokonanych PKO Bank Polski jest jedną z tych, które mogą żałować, że sezon powoli dobiega końca. Wszystko za sprawą tego, że ekipa Joanny Drewczyńskiej w ostatnim czasie złapała wiatr w żagle, który pozwolił drużynie na wskoczenie na przedostatnie miejsce w ligowej tabeli, co do niedawna wydawało się raczej pobożnym życzeniem. Obecnie drużyna ma na swoim koncie dwie wygrane i siedem oczek. Ostatnie spotkanie z Team Looz to bardzo dobra dyspozycja, która zaowocowała wygraną z faworyzowaną ekipą. Po graczach w biało-czarnych barwach widać ogromny postęp, który poczynili od początku obecnego sezonu. Patrząc na nadchodzące spotkanie z Craftveną uważamy, że większą niespodzianką byłoby, gdyby drużyna nie zdobyła choćby punktu niż na odwrót. Poprzednie spotkanie obu ekip zakończyło się co prawda zwycięstwem Craftveny w stosunku 3-0, ale oba zespoły przystępowały do spotkania w zupełnie innym momencie. Podczas, gdy Craftvena była już drużyną zaprawioną w ligowych bojach, ekipa Niepokonanych PKO Bank Polski dopiero w SL3 raczkowała. Mecz przeciwko ‘Rzemieślnikom’ był dokładnie trzecim spotkaniem w historii występów drużyny w SL3. Czy w nadchodzącym spotkaniu można mówić o tym, że to właśnie ‘Bankowcy’ będą faworytem starcia? Mimo dobrej dyspozycji uważamy, że to Craftvena będzie faworytem. Gracze w czarnych koszulkach wciąż mają szansę na podkręcenie swojego dorobku punktowego. Liczba sześciu porażek w sezonie Jesień’20 brzmi wręcz nieprawdopodobnie. Z tyłu głowy ciągle mamy to, że to właśnie gracze Bartka Zakrzewskiego w poprzednim sezonie przegrali najmniejszą liczbę spotkań w trzeciej lidze.

Typ Redakcji: Craftvena

Typ Eksperta (Maciej Kot): Craftvena

Craftvena – Speednet 2

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Spotkanie ze Speednetem 2 będzie drugim rozegranym przez Craftvenę tego wieczoru. Pierwszy mecz z Niepokonanymi PKO Bank Polski wydaje się być zadaniem trudniejszym, biorąc pod uwagę formę, jaką prezentują ‘Bankowcy’ w ostatnim czasie. Gracze Bartka Zakrzewskiego zapewne liczą na scenariusz, w którym zdobywają w czwartek sześć punktów. Przed ekipą ‘Różowych’ z kolei jeszcze dwie szanse na poprawienie dorobku punktowego z obecnego sezonu – nadchodzące starcie z Craftveną, a następnie pojedynek z najbliższym sąsiadem w tabeli – drużyną Niepokonanych PKO Bank Polski. ‘Programiści’ w ostatnim meczu z Team Looz zaprezentowali się naprawdę dobrze i o mały włos nie wygrali tego spotkania. Co ciekawe, ostatnim spotkaniem Craftveny był również mecz z Team Looz, który zakończył się dokładnie takim samym wynikiem jak ten, który udało się osiągnąć ‘Programistom’ (przegrana w stosunku 1-2). Nadchodzący mecz będzie już czwartym bezpośrednim pojedynkiem obu ekip. Jak do tej pory Craftvena wygrywała trzykrotnie, w tym dwa razy za komplet punktów. W ostatnim meczu ‘Rzemieślnicy’ co prawda pokonali drużynę Mateusza Urbanowicza, ale przy okazji dzieląc się punktami. Wygranie seta przez ‘Różowych’ nie będzie zatem takim zaskoczeniem, jakim byłoby jeszcze parę tygodni temu. Czy tym razem może dojść do niespodzianki i ‘Różowi’ są w stanie powalczyć o drugą wygraną w tym sezonie? Przekonamy się już niebawem.

Typ Redakcji: Craftvena

Typ Eksperta (Maciej Kot): Craftvena

Oliwa Team – PROtotype Volleyball

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Prototype Volleyball będzie drugą po Range Soft VT drużyną, która zakończy rozgrywki w edycji Jesień’20. Nie był to dla nich tak udany sezon jak poprzedni, w którym finalnie zajęli piąte miejsce. Obecnie drużyna walczy w grupie spadkowej, co na pewno nie satysfakcjonuje zawodników Tomasza Nurzyńskiego, którzy przed sezonem mieli dużo bardziej ambitne cele. Na pocieszenie dodamy, że Prototype Volleyball wraz z Epo Project wydają się być już praktycznie poza zasięgiem ekip, które będą walczyły o utrzymanie się w pierwszej lidze. Jest to jednak równie pocieszające jak fakt, że w domu ogarniętym pożarem przestał wreszcie przeciekać zlew. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują więc, że walka o miejsce barażowe rozegra się między drużynami: AVOCADO friends, Speednet  i Oliwa Team. Wydaje się, że to Oliwa prezentuje się z tej trójki najlepiej, co jeszcze niedawno wydawało się nie do pomyślenia, bo gdy Oliwa przegrywała piąte spotkanie z rzędu, Avocado miało już na koncie 7 punktów. Z kolei Speednet na inaugurację sezonu wygrał z drużyną Prototype i wydawało się, że ich forma będzie dużo lepsza niż to się później okazało. Poprzednie spotkanie obu drużyn zakończyło się podziałem punktów, a patrząc na ostatnie wyniki obu ekip nie zdziwimy się, jeśli i tym razem będzie podobnie. Obie w ostatnim czasie rozegrały mecze ze Speednetem i Oliwa, zdobywając komplet punktów, wypadła na tle ‘Różowych’ zdecydowanie lepiej niż ‘Transformersi’, którzy w spotkaniu stracili seta. Czy Oliwiacy mogą zagrozić utrzymaniu ekipy Prototype, które wydaje się już niemal pewne? O tym przekonamy się już wieczorem.

Typ Redakcji: PROtotype Volleyball

Typ Eksperta (Maciej Kot): PROtotype Volleyball

Dream Volley – Mental Block

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Pojedynek drużyn walczących o inne cele. Podczas, gdy Dream Volley walczy o awans, Mental Block nadal nie ma zagwarantowanego pewnego utrzymania. W historii występów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta będzie to pierwszy pojedynek obu drużyn. Ponadto, będzie to pierwszy raz kiedy Dream Volley rozegra dwa spotkania jednego dnia. W przypadku drużyny Mental Block będzie to druga taka sytuacja na przestrzeni trzech sezonów. Pierwsza miała miejsce w ich debiutanckim sezonie. Niespełna rok temu drużyna Mental Block rozegrała dwa spotkania jednego dnia. Co ciekawe, oba te spotkania wygrała. Rywalami ‘Niebieskich’ były zespoły, których obecnie w Siatkarskiej lidze Trójmiasta już nie ma. Na początku Mentaliści ograli ekipę Scandic, by po chwili pokonać również drużynę Seargin. O powtórzenie tego wyniku i wygranie dwóch spotkań jednego dnia w stosunku 3-0 będzie niezwykle trudno. Na taki stan rzeczy wpływa przede wszystkim fakt, że klasa drużyn z którymi zmierzą się ‘Mentaliści’ w czwartkowy wieczór jest nieporównywalnie lepsza. Jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi dla drużyny Mental Block, zdobycie choćby oczka w środowy wieczór powinno być odebrane przez nich z szacunkiem. Takiego scenariusza nie dopuszczają oczywiście do siebie gracze Dream Volley, którzy w czwartkowy wieczór mają jeden cel – zainkasować sześć punktów. Każdy inny wynik zostanie odebrany przez zawodników jako katastrofa. Czy Dream zdoła zrealizować swój plan w 100%?

Typ Reakcji: Dream Volley

Typ Eksperta (Maciej Kot): Dream Volley

Tufi Team – Trójmiejska Strefa Szkód

Godz.: 21:00, boisko nr 3

Początkowo rywalem drużyny Trójmiejskiej Strefy Szkód miała być ekipa Volley Gdańsk. Z uwagi na potężne problemy kadrowe, które zdziesiątkowały drużynę ‘Żółto-czarnych’, rywalem zespołu Dominika Błońskiego będzie ostatecznie drużyna Tufi Team, która w kryzysowej sytuacji wyciągnęła pomocną dłoń do Volley Gdańsk. Kapitalne zachowanie Tufi Team jest godne pochwał. Co ciekawe – ich rywale, czyli Trójmiejska Strefa Szkód, kilka tygodni temu zachowali się dokładnie w ten sam sposób i pomogli drużynie BES-BLUM Kraken Team. Obie te sytuacje pokazują, że pomimo, że drużyny rywalizują ze sobą w grupie mistrzowskiej to w kryzysowych sytuacjach grają do jednej bramki. Jesteśmy przekonani, że pozostałe ekipy w pierwszej lidze zachowałyby się podobnie i, co tu dużo mówić – o taką ligę walczyliśmy. Z tego miejsca kilka słów od Redakcji. Panowie, jesteśmy z Was dumni! Samego meczu nie trzeba specjalnie zapowiadać. W ostatnim czasie sytuacja wyklarowała nam się w ten sposób, że drużyna Mateusza Woźniaka nadal ma szansę na to, że wygra pierwszą ligę. Obecnie znajdują się na drugim miejscu. Do swoich rywali ekipa Trójmiejskiej Strefy Szkód traci aż siedem punktów, choć trzeba zaznaczyć, że mają do rozegrania o jedno spotkanie więcej. Mimo to, do tego, aby drużyny wymieniły się na koniec sezonu kolejnością, Trójmiejska Strefa Szkód potrzebuje w najbliższym spotkaniu kompletu punktów. To, że są w stanie wygrać spotkanie z Tufi Team, ‘Niebiescy’ udowodnili już 9 września, kiedy zwyciężyli w stosunku 2-1. Czy uskrzydlona wygraną z Volley Gdańsk za komplet punktów drużyna Tufi Team zdoła powtórzyć ten wynik z Trójmiejską Strefą Szkód?

Typ Redakcji: Tufi Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Tufi Team

Zmieszani – DNV GL S*M*A*S*H

Godz.: 21:00, boisko nr 1

Do rywalizacji przystąpią aktualnie piąta i szósta drużyna II ligi. Choć w dotychczasowych bezpośrednich pojedynkach ekipa Zmieszanych wygrywała dość łatwo to w obecnym sezonie są to już zupełnie inne drużyny niż kiedyś. Obecnie, nieznacznym faworytem zdaje się być drużyna DNV GL  S*M*A*S*H. Drużyna Stanisława Paszkowskiego przy równej liczbie spotkań ma o trzy punkty więcej od swojego rywala. Ponadto, w trakcie sezonu wygrywali w meczach z Dream Volley oraz Team Spontan, co Zmieszanym się nie udało. Pomimo faktu, że obie drużyny już dawno zapewniły sobie spokój na dalszą część sezonu i nie muszą się martwić o utrzymanie to jesteśmy przekonani, że emocji w samym spotkaniu nie zabraknie. W przypadku Zmieszanych potwierdziło się nasze przypuszczenie dotyczące meczu z Pięknymi i Młodymi. Przewidywaliśmy, że w spotkaniu tym będzie gorąco i obie drużyny nie będą sobie szczędziły uszczypliwości. Jesteśmy niemal przekonani, że w meczu z DNV GL będzie identycznie. Skąd to przekonanie? Łatwiej w ostatnim czasie wskazać mecz DNV, w którym emocje pozasportowe były na wysokim poziomie niż te, które przebiegały spokojnie. Wracając jeszcze do sytuacji w tabeli. Drużyna DNV ma jeszcze niewielką szansę na wskoczenie na podium rozgrywek. Z perspektywy całego sezonu drużyna w białych koszulkach może żałować kilku straconych punktów. Do najbardziej bolesnych zaliczymy porażkę z BL Volley czy straty punktów z drużynami z dolnej partii w tabeli, do których doszło w ostatnich dwóch spotkaniach.

Typ Redakcji: DNV GL S*M*A*S*H

Typ Eksperta (Maciej Kot): DNV GL S*M*A*S*H

Mental Block – Letni Gdańsk

Godz.: 21:00, boisko nr 2

Dla obu drużyn będzie to drugie bezpośrednie spotkanie w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Do pierwszego doszło w sezonie Wiosna’20, w którym ‘Letnicy’ zdemolowali ‘Mentalistów’ 3-0. Jakby tego było mało, w jednym z setów drużyna Michała Mysłka ograła swoich rywali do czterech i była to najwyższa porażka ‘Mentalistów’ w jednym secie w historii ich trzydziestu siedmiu pojedynków w SL3. Jednocześnie, była to najwyższa wygrana ‘Letników’. Od czerwcowego spotkania minęło jednak pięć miesięcy, świat przez ten czas na naszych oczach zmienił się nie do poznania. To, co się dodatkowo zmieniło to gra drużyny Mental Block. Umówmy się, mimo że to Letni Gdańsk pozostają nadal faworytem spotkania to powtórzenie wyniku z 9 czerwca wydaje się praktycznie niemożliwe. Mówimy tu oczywiście o ograniu rywala do czterech, ponieważ wydaje się, że Letnicy mają w swoim zanadrzu argumenty, które przemawiają za tym, że mogą wygrać te spotkanie za komplet punktów. Z drugiej strony, przewidzieć jak danego dnia zagra drużyna Letniego Gdańska wydaje się być zadaniem, które przerosłoby największych mędrców tego świata. Jak bowiem wytłumaczyć, że ekipa jednego dnia ogrywa Dream Volley czy BES-BLUM Nieloty, by za chwilę przegrać spotkanie z przedostatnią drużyną w lidze? Czy Letni Gdańsk zdoła w końcu ustabilizować formę, która pozwoli im na podreperowanie swojego dorobku punktowego?

Typ Redakcji: Letni Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Letni Gdańsk

Matchday #27

Po wtorkowej serii gier poznaliśmy mistrza drugiej ligi. Została nim ekipa Pięknych i Młodych, którzy do swojego konta dołożyli kolejne sześć oczek, śrubując przy tym rekord wygranych spotkań z rzędu, bez straty przy tym choćby seta. Ponadto, w meczu mającym ogromne znaczenie w kontekście ewentualnych spadków do trzeciej ligi, drużyna ACTIVNYCH Gdańsk wygrała z BL Volley w stosunku 3-0.

Volleyball Rebels – Piękni i Młodzi 0-3 (10-21; 14-21; 9-21)

Przed spotkaniem było jasne, że drużyna Pięknych i Młodych do tego, aby cieszyć się z wygranej w lidze potrzebuje zaledwie dwóch punktów w trzech meczach. O tym, że drużyna zrealizuje swój cel już w pierwszym meczu powiedzieli w dzisiejszym teleexpresie, który tradycyjnie był emitowany o godzinie 17:00. Zastanawiamy się, co musiało by się stać, aby drużyna Radosława Koniecznego mogła przegrać drugoligowe spotkanie? Cóż, nawet nie będziemy się silić na jakieś porównania. Co do meczu, sporo osób mogłoby pomyśleć, że gracze Pięknych i Młodych są pyszni. My stoimy jednak na stanowisku, że w sporcie pewność siebie niekoniecznie oznacza coś negatywnego. Ba, sądzimy nawet, że to wielokrotnie pomaga. Tak czy siak, drużyna Pięknych stawiła się w sali treningowej w momencie, kiedy ich rywale rozgrzewali się co najmniej od kilkunastu minut. Nie przeszkodziło to jednak graczom w granatowych koszulkach wejść w mecz jak po swoje. Drużyna rozpoczęła spotkanie od prowadzenia 10-3. Dodatkowo, trzy punkty zdobyte przez Volleyball Rebels wynikały nie z dobrej gry, doskonałych ataków, kąśliwej zagrywki czy sprytnych kiwek, a z zepsutych zagrywek drużyny, która nie przegrała jak dotąd ani jednego seta. Ostatecznie, pierwsza partia zakończyła się wynikiem 21-10 dla PiM. Drugi set był najlepszym wynikiem punktowym drużyny Volleyball Rebels. Ekipa Dawida Byczkowskiego zdołała ugrać w tej partii czternaście oczek. Dwucyfrowego wyniku nie udało się natomiast osiągnąć w trzeciej partii, w której świetnie zaprezentował się środkowy drużyny Piękni i Młodzi – Arek Kowalczyk. Ostatecznie, lider drugiej ligi wygrał tę partię do 9, a cały mecz w stosunku 3-0. To oznaczało, że drużyna zapewniła sobie złote medale w drugiej lidze.

Niepokonani PKO Bank Polski – Team Looz 2-1 (19-21; 21-16; 21-18)

W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy o tym, że jesteśmy niemal przekonani o tym, że Niepokonani PKO Bank Polski na finiszu rozgrywek poprawią jeszcze swój dorobek punktowy. Ponadto, zastanawialiśmy się, czy dojdzie do tego już w najbliższym spotkaniu z Team Looz. Przypomnijmy, że to właśnie przeciwko drużynie Bartka Szcześniaka drużyna zdobyła swój pierwszy punkt w historii występów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Skoro przeciwko Team Looz można zdobyć punkt, to czemu nie można powalczyć o wygraną? Z pewnością z takim nastawieniem na spotkanie wyszli gracze w białych koszulkach. Prawdziwego nosa do tego, że może to być ich dzień miała kapitan drużyny – Joanna Drewczyńska, która dzień przed meczem napisała na skrzynkę Redakcji pytanie czy to akurat ich mecz będzie transmitowany online na naszym facebookowym kanale. Tak też się stało. Trzeba przyznać, że drużyna nie była tym faktem absolutnie speszona. Odnieśliśmy nawet wrażenie, że to, że sporo osób ogląda ich poczynania zza monitora, totalnie ich nakręciło. Już w pierwszym secie ‘Bankowcy’ prezentowali się bardzo dobrze. Mimo, że w pierwszej odsłonie przegrywali już 6-1 czy 9-3 to z czasem w ich grze coś ewidentnie zaskoczyło. Drużyna w białych koszulkach doprowadziła do wyrównania 9-9 i do samej końcówki mieliśmy wyrównaną grę. O tym, że to Team Looz wygrał tę partie zadecydowała ‘zima głowa’ w końcówce. Druga odsłona rozpoczęła się tak, jak przebiegała większość pierwszego seta – od wyrównanej gry. Tym razem – dla odmiany, końcówka należała do Niepokonanych. W decydującym fragmencie tej partii świetną robotę wykonał najlepszy gracz tego spotkania – Dawid Laskowski, który najpierw zablokował jednego z przeciwników, a następnie asem serwisowym zakończył tego seta wygraną do 16. Trzeci set, podobnie zresztą jak cały mecz, był bardzo wyrównany. Przy prowadzeniu Team Looz w stosunku 14-10 wydawało się, że to właśnie oni wygrają to spotkanie, tymczasem po chwili, gdy dwukrotnie blok obił Marcin Paluch, na tablicy pojawił się wynik 16-16. To ewidentnie uskrzydliło Niepokonanych i to do nich należała końcówka, po której druga wygrana w lidze stała się faktem. Po niej drużyna awansowała w tabeli nad drużynę Speednet 2.

BL Volley – ACTIVNI Gdańsk 0-3 (17-21; 9-21; 16-21)

W ubiegłym tygodniu drużyna BL Volley, z uwagi na potężne problemy kadrowe nie zdołała zebrać odpowiedniej liczby graczy, która pozwoliłaby im rozegrać mecz z drużyną Range Soft VT. W związku z tym, przed wtorkowym spotkaniem z ACTIVNYMI Gdańsk istniała bardzo duża obawa czy nie dojdzie do podobnej sytuacji. Ostatecznie, drużyna Wojciecha Strychalskiego stawiła się w miejscu rozgrywania zawodów w pięciu zawodników i w trakcie spotkania były momenty, w których wygrana ACTIVNYCH Gdańsk była naprawdę zagrożona. Takie wrażenie można było mieć szczególnie w pierwszym secie, w którym gracze w niebiesko-czerwonych barwach prowadzili przez większość partii. Na początku było to już 7-2. Podczas gdy BL wyszedł na to spotkanie z przekonaniem, że w pięciu graczy nic nie muszą, a jedynie mogą, ich rywale byli aż przemotywowani, co było widać po bardzo nerwowym początku spotkania. Z biegiem czasu, ACTIVNI zdołali wyrównać (12-12), w czym ogromna zasługa Jarosława Szmigielskiego, który był najlepszym graczem tej partii. Ostatecznie, ACTIVNI zdołali odmienić losy tej partii i wygrali seta do 17. Drugi set był już dominacją ze strony Artura Kurkowskiego w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Z boku można było odnieść wrażenie, że drużyna rosła po każdym zdobytym punkcie i dopiero przy stanie 15-5 dla ACTIVNYCH uświadczyliśmy gry punkt za punkt, która dowiozła nas do końca tego starcia i wyniku 21-9 dla ACTIVNYCH. Trzeci set był już zdecydowanie lepszy w wykonaniu BL Volley, którzy prowadzili już 5-0. Z czasem jednak ACTIVNI, używając młodzieńczego języka się ogarnęli i doprowadzili do wyrównania 14-14, by następnie postawić kropkę nad ‘i’ i wygrać spotkanie w stosunku 3-0. W ostatniej partii ekipa BL Volley popełniła ogromną liczbę błędów, które każda szanująca się drużyna w drugiej lidze zdoła wykorzystać. Do takich zalicza się ekipa ACTIVNYCH, którzy dzięki wygranej za komplet punktów oddalają od siebie widmo spadku.

Piękni i Młodzi – BES-BLUM Nieloty 3-0 (21-14; 21-16; 21-16)

Przed spotkaniem pojawiło się dużo głosów, że BES-BLUM Nieloty będą najbardziej wymagającym rywalem ze wszystkich, z którymi w sezonie Jesień’20 drużyna Pięknych i Młodych miała okazję się sprawdzić. Zdanie to, jak zresztą każde inne miało swoich zwolenników jak i przeciwników. Ci drudzy zarzucali, że Nieloty są obecnie w dyspozycji, która mówiąc delikatnie nie należy do najwyższych. Jako Redakcja wiedzieliśmy jednak, że zasoby ludzkie w drużynie Mateusza Bone sprawiają, że w meczu może się coś dziać. I faktycznie, ze wszystkich dotychczas rozegranych spotkań to właśnie we wtorkowym spotkaniu z Nielotami drużyna Pięknych straciła sumarycznie największą liczbę punktów własnych. Najmniej wyrównaną partią była pierwsza. Wynik 21-14 dla Pięknych nie do końca oddaje to, co działo się w trakcie tej partii. Ta powinna zakończyć się nieco wcześniej, ale przy stanie 20-11 dla PiM trzy asy serwisowe z rzędu posłał środkowy drużyny BES-BLUM Nieloty – Łukasz Karbowniczek. Po chwili Radosław Konieczny odpowiedział atakiem z prawego skrzydła i drużyny mogły przygotowywać się mentalnie do drugiej partii. Tę, niespodziewanie lepiej rozpoczęli gracze BES-BLUM Nieloty, jednak były to miłe złego początki. Z czasem to Piękni i Młodzi przejęli inicjatywę, którzy wypracowali sobie przewagę i wygrali partię do 16. Trzeci set to scenariusz, który przemieliliśmy już wielokrotnie. Wyrównana walka do pewnego momentu, po której sekretny guziczek z napisem nitro włączyli gracze Pięknych i Młodych, po których BES-BLUM Nieloty mogli wąchać co jedynie spaliny. Mimo to, sami gracze świeżo upieczonego mistrza drugiej ligi po meczu chwalili swoich przeciwników.

Volleyball Rebels – DNV GL S*M*A*S*H 1-2 (15-21; 17-21; 21-17)

Drugim rywalem drużyny Volleyball Rebels we wtorkowy wieczór była drużyna nieco mniej wymagająca – DNV GL S*M*A*S*H. Należy pamiętać o tym, że mniej wymagająca w tym przypadku nie oznaczało bynajmniej, że to ‘Rebelsi’ będą faworytem tego spotkania. Co to, to nie. Drużyna DNV GL jakby nie patrzeć jest już pewną marką w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Po początku obecnego sezonu wydawało się, że drużyna będzie się liczyć w walce o podium rozgrywek. Cóż, matematyczne szanse na to jeszcze są, ale jest to raczej ciekawostka niż realne spojrzenie na obecną sytuację drużyny w białych koszulkach. Sam mecz lepiej rozpoczęli faworyci, którzy szybko wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. To nie sprawiło jednak, że na boisku brakowało emocji. Te, niekoniecznie sportowe udzielały się obu drużynom. Ostatecznie, pierwszą partię wygrała faworyzowana drużyna (21-15). Drugi set, lepiej zaczęli gracze Volleyball Rebels (6-3). Ponadto, drużyna Dawida Byczkowskiego utrzymywała prowadzenie przez większość tej partii, by w końcówce dać się dogonić (17-17) i ostatecznie przegrać 21-17. Podobnie jak w pierwszym secie, w tym również było bardzo gorąco. Po drugiej odsłonie z decyzją sędziowską gracze Volleyball Rebels długo nie mogli się pogodzić. Mimo to, nie przeszkodziło to drużynie Rebelsów w zaprezentowaniu się z dobrej strony w trzeciej partii. Jeśli nie można wygrać spotkania, należy wygrać chociaż seta i to drużynie, która jako ostatnia zapisała się do sezonu Jesień’20 się udało. Po wyrównanej pierwszej części seta, tym razem to VR wyszli na trzypunktowe prowadzenie, które dowieźli do samego końca.

Omida Team – BES-BLUM Kraken Team (21-19; 21-17; 21-16)

Po poniedziałkowej niespodziewanej porażce Volley Gdańsk z drużyną Tufi Team w rozmiarze 0-3 stało się jasne, że gdy Omida wygra we wtorkowy wieczór z Krakenem w stosunku 3-0 będzie o włos od tego, aby sięgnąć po złoto w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Początek meczu zaczął się lepiej dla drużyny Ryszarda Nowaka, która wyszła na prowadzenie 7-4. Z prowadzenia nie nacieszyli się zbyt długo, bowiem po chwili Omida zdołała wyrównać i od tego momentu do samego końca trwała klasyczna walka łeb w łeb. Ostatecznie, szczęście sprzyjało ekipie Omidy, która w końcówce zdołała wypracować sobie dwupunktową przewagę i wygrać seta 21-19. Mówi się, że w życiu nie ma przypadków, są tylko znaki. Na początku drugiego seta znakiem tego, że gracze obu drużyn powinni uważać na to, aby nie odnieść kontuzji był upadek Konrada Gawrewicza. O ile w przypadku środkowego skończyło się tylko na strachu to niespełna pięć minut później, jego współpartner tyle szczęścia nie miał. Przyjmujący drużyny Omidy Team próbując obronić piłkę postawił nogę w tak niefortunny sposób, że prawdopodobnie ją złamał i niezbędna okazała się interwencja karetki, która odwiozła tego zawodnika do szpitala. Z tego miejsca Sebastianowi życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia i ponadto wyrażamy nadzieję, że kontuzja nie okaże się zbyt poważna. W związku z czynnościami ratowników medycznych po drugim secie, w którym drużyna Omidy wygrała do 17, nastąpiła dłuższa przerwa. Zastanawialiśmy się, czy ta nie odmieni przypadkiem losów trzeciego seta. Nic bardziej mylnego. I w tej partii lepszą ekipą okazała się drużyna ‘Logistyków’, która wygrała do 16. Tak, jak wspomnieliśmy na wstępie. Wygrana za komplet punktów sprawia, że drużyna Omidy jest już o włos od tego, aby wygrać pierwszą ligę.

Zapowiedź – MATCHDAY #27

Wtorkowa seria gier z niemal stuprocentową pewnością wyłoni zwycięzcę drugiej ligi. Przed szansą na kontynuowanie swojej świetnej serii staną bowiem gracze Pięknych i Młodych, którzy najprawdopodobniej nie będą mieli najmniejszych problemów z postawieniem kropki nad ‘i’. Ponadto, pasjonująco zapowiada się spotkanie pomiędzy BL Volley a ACTIVNYMI Gdańsk oraz Omidy z BES-BLUM Kraken Team. Jeśli obecny lider pierwszej ligi wygra za komplet punktów to tylko totalny kataklizm mógłby sprawić, że na finiszu straciliby oni żółtą koszulkę lidera. Zapraszamy na zapowiedź wtorkowej serii gier!

Volleyball Rebels – Piękni i Młodzi

Jedenastym oficjalnym rywalem drużyny Pięknych i Młodych w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta będzie ekipa Dawida Byczkowskiego – Volleyball Rebels. Słowem klucz w poprzednim zdaniu było ‘oficjalnym’. Co ciekawe, część zawodników Volleyball Rebels grało już w tym sezonie z drużyną Pięknych i Młodych. Jak to możliwe? Kilku graczy występowało w drużynie, która ze względów organizacyjnych wycofała się z rozgrywek. Tamto wspomnienie dla kilku z ‘Rebelsów’ do najprzyjemniejszych nie należy. Piękni i Młodzi wygrywali poszczególne sety do 14, 5 oraz 11. Był to jednak początek sezonu i jak pokazały kolejne spotkania drużyny w granatowych koszulkach, taki wynik nie był bynajmniej anomalią, a raczej kolejnym dniem w pracy. Obecnie łatwiej jest znaleźć drużyny, które w jednym secie nie zdołały zdobyć dwucyfrowej liczby punktów, niż na odwrót.  Tylko trzem ekipom udało się uniknąć tak bolesnej lekcji siatkówki. Tymi drużynami były: Sprężystokopytni & Kitku, DNV GL S*M*A*S*H oraz AXIS. To, że w ogóle o tym piszemy jest pewnego rodzaju absurdem, który pokazuje jakie dysproporcje panują między PiM a resztą ligowej stawki. Powód do optymizmu dla przegranych podobny do tego, jakim jest chwalenie się tym, że siedziało się obok gościa, który poderwał najlepszą laskę w klubie. Wracając do drużyny Radosława Koniecznego – jesteśmy przekonani, że po tym meczu drużyna będzie świętować awans do pierwszej ligi.

Typ Redakcji: Piękni i Młodzi

Typ Eksperta (Maciej Kot): Piękni i Młodzi

BL Volley – ACTIVNI Gdańsk

Istnieje bardzo duża szansa na to, że wynik tego spotkania będzie miał znaczenie dla drużyn w kontekście utrzymania w drugiej lidze. W momencie pisania tego tekstu nie wiemy jeszcze, czy drużynie BL Volley uda się skompletować skład. Nie jest bowiem tajemnicą, że drużyna boryka się obecnie z potężnymi problemami kadrowymi, które mają bezpośrednie przełożenie na obecną sytuację w tabeli. Przypomnijmy, że w poprzednim tygodniu drużyna nie stawiła się na swój mecz, przez co nawet przy równej liczbie punktów co rywale, gracze BL Volley będą mieli najprawdopodobniej mniej korzystną liczbę małych punktów, co jak doskonale wiemy, w lidze SL3 ma ogromne znaczenie. Zestawienie ze sobą akurat tych dwóch drużyn w obecnej fazie sezonu nie jest oczywiście dziełem przypadku. Jak słusznie w poniedziałkowy wieczór zauważył rozgrywający drużyny ACTIVNI Gdańsk – Marcin Nowicki, Redakcja na sam koniec zaplanowała prawdziwe thrillery, które zadecydują o kształcie podium poszczególnych lig, wyłonią pary barażowe oraz spadkowiczów. Tego ostatniego scenariusza obie drużyny z pewnością chciałyby uniknąć. Nieznacznym faworytem spotkania wydają się gracze ACTIVNYCH Gdańsk, którzy w poniedziałkowy wieczór zaprezentowali się bardzo dobrze i będąc skazywani na porażkę, zdołali urwać seta faworyzowanej drużynie BES-BLUM Nieloty. Podsumowując – sytuacja drużyny, która przegra spotkanie będzie już niezwykle skomplikowana.

Typ Redakcji: ACTIVNI Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): BL Volley

Niepokonani PKO Bank Polski – Team Looz

Dla drużyny Team Looz wtorkowe spotkanie będzie przedostatnim, do którego gracze przystąpią w sezonie Jesień’20. Ich rywalem będzie ekipa, która znajduje się obecnie na przeciwległym biegunie grupy B – drużyna Niepokonani PKO Bank Polski. Dla zespołu w biało-czarnych barwach mecz przeciwko Team Looz będzie jedną z trzech ostatnich szans na poprawienie swojego dorobku punktowego. Patrząc na poczynania drużyny Joanny Drewczyńskiej jesteśmy przekonani, że zdobycz punktowa na finiszu rozgrywek jest niemal pewna. Czy nastąpi to już we wtorkowy wieczór?  Takiego scenariusza nie można absolutnie wykluczyć. Przypomnijmy, że to właśnie w meczu, kiedy rywalem była ekipa Team Looz, ‘Bankowcy’ zdobyli swój historyczny – pierwszy punkt w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. W meczu rozegranym 17 września mało brakowało, a Niepokonani wygraliby również pierwsze spotkanie. Czy Niepokonani PKO Bank Polski są w stanie sprawić we wtorkowy wieczór niespodziankę i pokusić się o wygraną? Takiego scenariusza nie można absolutnie wykluczyć. To, że drużyna prezentuje się znacznie lepiej niż we wrześniu widzą chyba wszyscy. Dodatkowo, drużyna przystąpi uskrzydlona ubiegłotygodniowym zwycięstwem odniesionym  w meczu przeciwko Bombardierom. Jeśli będzie inaczej i to Team Looz wygra spotkanie za komplet punktów to już nic nie będzie w stanie odebrać im wygranej w grupie B. Zdajemy sobie sprawę, że nie było to celem drużyny Bartka Szcześniaka, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

Typ Redakcji: Team Looz

Typ Eksperta (Maciej Kot): Team Looz

Volleyball Rebels – DNV GL S*M*A*S*H

Godz.: 20:35, boisko nr 1

Pomimo faktu, że zbliżamy się powoli do finiszu rozgrywek, drużyna Volleyball Rebels ma na swoim koncie rozegranych dopiero siedem spotkań. W ramach gonienia ligowej stawki w pierwszym tygodniu listopada, drużyna Dawida Byczkowskiego rozegra aż trzy spotkania. Dwa z nich odbędą się właśnie we wtorkowy wieczór. Do spotkania z drużyną DNV GL S*M*A*S*H drużyna przystąpi tuż po spotkaniu, w którym ich rywalem będzie ekipa Pięknych i Młodych. Jakbyśmy się nie gimnastykowali, trzeba to napisać wprost. Drużyna ‘Rebelsów’ niemal na 100% przystąpi do spotkania po porażce z drużyną, która we wtorkowy wieczór przypieczętuje tytuł mistrzowski w drugiej lidze. Jesteśmy przekonani, że jeśli ‘Rebelsi’ chcą poszukać we wtorek punktów to zdecydowanie łatwiej będzie o nie w starciu z drużyną DNV GL. Zestawienie ze sobą akurat tych dwóch ekip sprawia, że poziom nieprzewidywalności wybija poza skalę. Zacznijmy od drużyny DNV GL. Ekipa w białych koszulkach potrafi w przeciągu kilku tygodni ograć walczącą o podium ekipę Dream Volley, by po chwili przegrać z BL Volley, które do ostatniej kolejki będzie walczyło o utrzymanie. Bardziej przewidywalnie nie jest u Rebelsów. Drużyna zaczęła sezon od kilku porażek z rzędu, by później jak gdyby nigdy nic ograć Mental Block i Letni Gdańsk. Gdy wydawało się, że sytuacja jest już stabilna, drużyna Dawida Byczkowskiego przegrała w następnym tygodniu z Range Soft, który tego dnia skompletował zaledwie pięciu graczy. Gdzie tu sens i logika?

Typ Redakcji: DNV GL S*M*A*S*H

Typ Eksperta (Maciej Kot): DNV GL S*M*A*S*H

Piękni i Młodzi – BES-BLUM Nieloty

Godz.: 20:35, boisko nr 2

Pomimo tego, że niemal na 100% możemy napisać, że ekipa Pięknych i Młodych przystąpi do spotkania jako przyszły pierwszoligowiec to patrząc czysto matematycznie – drużyna nie zapewni sobie do tej pory pewnego pierwszego miejsca. Wszystko za sprawą tego, że nawet jeśli wygra za trzy punkty to na swoim koncie będzie miała 33 oczka czyli dokładnie tyle samo, ile może mieć ekipa Dream Volley gdy wygra pozostałe cztery spotkania w stosunku 3-0. Ok, wiadomo, że jest to równie prawdopodobne jak to, że Adam Małysz wznowi karierę skoczka narciarskiego, jednak nie można tego na 100% wykluczyć. W każdym razie, uważamy, że co się odwlecze to nie uciecze i drużyna Pięknych i Młodych przypieczętuje wygranie ligi właśnie w meczu z Nielotami. Fakt jest taki, że ze wszystkich dotychczasowych spotkań, które rozegrała ekipa w granatowych koszulkach to może okazać się najtrudniejszym zadaniem. Owszem, to nadal Piękni i Młodzi są faworytem i najbardziej prawdopodobnym wynikiem jest 3-0, ale szanse na to, że rywale pokuszą się o urwanie choćby seta nie są mierzone po przecinku. Co ciekawe, w spotkaniu po przeciwnej stronie siatki spotkają się Ci, którzy do niedawna tworzyli jeden team. Środkowy drużyny Piękni i Młodzi – Ariel Fijoł trenował w przeszłości kilku chłopaków z Nielotów. Już we wtorek okaże się, ile z tych lekcji młodsi gracze zapamiętali. My uważamy, że będzie to raczej kolejna z nich.

Typ Redakcji: Piękni i Młodzi

Typ Eksperta (Maciej Kot): Piękni i Młodzi

Omida Team – BES-BLUM Kraken Team

Godz.: 20:35, boisko nr 3

To, że drużyna BES-BLUM Kraken Team jest niewygodnym przeciwnikiem – wiedzą już wszyscy. W ostatnim czasie, już w grupie mistrzowskiej, przekonały się o tym drużyny Volley Gdańsk oraz Tufi Team, które solidarnie traciły po jednym punkcie. W przeszłości punkty z Krakenem tracili również gracze Omidy Team. Tak było i na inaugurację obecnego sezonu, kiedy Omida wygrała 2-1, tak było i w poprzednim, w którym to wygrała drużyna Ryszarda Nowaka. O tym, jakim niewygodnym dla drużyny Konrada Gawrewicza rywalem są zawodnicy BES-BLUM niech poświadczy fakt, że są oni jedną z czterech drużyn, które zdołały wygrać z Omidą na przestrzeni trzech sezonów. W tym miejscu trzeba dodać, że Omida w przeciwieństwie do niektórych drużyn z pierwszej ligi jeszcze rok temu rywalizowała w drugiej lidze, a co za tym idzie, grała z większą liczbą rywali niż inni. Ponadto, to co jest chyba najważniejszą informacją dla drużyny Konrada Gawrewicza przed wtorkowym wieczorem to fakt, że drużyna stanie przed ogromną szansa na odjechanie swoim rywalom na odpowiednio cztery i pięć punktów, co na dwa spotkania przed zakończeniem sezonu jest taką zaliczką, której chyba nie da się zepsuć. Nie zmienia tu sytuacji fakt, że ‘Logistycy’ zagrają kolejne dwa spotkania z wiceliderem i trzecią siłą obecnego sezonu. Nie ma co jednak wybiegać zbytnio naprzód. Marząca o mistrzostwie drużyna Omidy musi najpierw pokonać ekipę Ryszarda Nowaka, co wcale takim prostym zadaniem nie będzie.

Typ Redakcji: Omida Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Omida Team

Matchday #26

Za nami poniedziałkowa seria gier, w której nie brakowało niespodzianek. Do takich zalicza się bez wątpienia strata jednego seta drużyny BES-BLUM Nieloty, która w ostatecznym rozrachunku może okazać się kluczowa dla kształtu podium. Ponadto, serię porażek z rzędu przełamała drużyna AXIS, która dzięki wygranej z Range Soft VT uciekła ze strefy spadkowej. O ile w przypadku poprzednich spotkań możemy mówić o niespodziance to jak nazwać porażkę Volley Gdańsk, który nie zdołał ugrać choćby seta w meczu z Tufi Team?

BES-BLUM Nieloty – ACTIVNI Gdańsk 2-1 (21-19; 21-18; 14-21)

Obecna sytuacja drużyny BES-BLUM Nieloty przypomina nam trochę tę opisaną niegdyś przez Adama Mickiewicza. Oddajmy głos jednemu z najwybitniejszych polskich poetów. ‘Już był w ogródku, już witał się z gąską. Kiedy skok robiąc wpadł w beczkę kopaną (…)’. Zapewne rozumiecie, o czym piszemy. Drużyna Nielotów była na ostatniej prostej w kierunku podium rozgrywek. Po drodze trzeba było ogolić ACTIVNYCH i pokusić się o zdobycz w spotkaniach z Pięknymi oraz Dream Volley. Co tymczasem zrobili gracze BES-BLUM? Mówiąc pokrótce – zaprosili ACTIVNYCH do tańca, z czego ci, szczególnie w trzecim secie, skrzętnie skorzystali. Można powiedzieć, że drużyna Mateusza Bone nie wyciągnęła wniosków po dwóch pierwszych setach, które umówmy się – do najłatwiejszych nie należały. Ekipa BES-BLUM zachowała się dokładnie tak, jak zachowuje się krnąbrne siedmioletnie dziecko, któremu rodzic z uporem maniaka powtarza, by nie ciągnęło psa za ogon, bo może to mieć swój przykry finał. Koniec końców, dzieciakowi wydaje się, że jest mądrzejszy i efekt tego może być tylko jeden. Pierwszy set zakończył się wygraną 21-19 dla Nielotów. Kto wie, jak potoczyłaby się ta partia, gdyby ACTIVNI nie zepsuli ośmiu! zagrywek z rzędu. W drugim również nie obyło się bez problemów. Drużyna Artura Kurkowskiego grała naprawdę dobrze blokiem i ich rywale mieli spore problemy ze sforsowaniem zasieków rywala. Ostatecznie, Nieloty dzięki lepszej drugiej części drugiego seta wygrały tę partię do 18. Trzeci set zaczął się w najlepszy możliwy sposób dla ACTIVNYCH (6-2). Z czasem ich przeciwnicy wyrównali i był to dokładnie ten moment, w którym pomyśleliśmy, że mecz zakończy się zwycięstwem faworyzowanej drużyny w stosunku 3-0. Nic bardziej mylnego. Po chwili asem serwisowym popisał się kapitan drużyny ACTIVNI Gdańsk, a następnie monster blockiem popisał się Jarosław Szmigielski i ‘Żółto-czarni’ wyszli na czteropunktowe prowadzenie, którego już nie wypuścili. Tym samym sprawili naprawdę dużą niespodziankę i zdobyli jeden punkt, który będzie miał ogromne znaczenie w kontekście układu tabeli. Gracze Nielotów z kolei, nie wykorzystali naprawdę ogromnej szansy i z pewnością w poniedziałkowy wieczór szybko nie zasnęli.

Port Gdańsk – Wirtualna Polska 2-1 (21-19; 20-22; 21-11)

Spotkanie pomiędzy Portem Gdańsk a Wirtualną Polską anonsowaliśmy jako to, które może mieć duży wpływ na kształt podium. Dla ‘Portowców’ było to pierwsze spotkanie w grupie mistrzowskiej. W składzie desygnowanym do gry zabrakło etatowych graczy drużyny z doków, takich jak Piotr Baj czy Radosław Ługowski. W zamian za nich zobaczyliśmy rzadko oglądanego w obecnym sezonie Radosława Serdackiego czy debiutujących w drużynie Andreya Oknova oraz Mateusza Rosę. Co ciekawe, ten ostatni gracz jest rodzonym bratem doskonale znanego z występów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta Łukasza Rosy, który tego dnia… zagrał po przeciwnej stronie siatki. O ile dobrze kojarzymy, jest to sytuacja absolutnie bezprecedensowa. Jeśli chodzi o spotkanie to było ono bardzo emocjonujące i często pod siatką dochodziło do pewnych zgrzytów. Już pierwszy set pokazał, że obie ekipy są niezwykle zdeterminowanego, aby odnieść zwycięstwo. W końcówce pierwszej partii, przy stanie 19-19 i ataku jednego z graczy Portu doszło do sytuacji, którą należy stawiać za wzór zachowania. Walczący ze swoją drużyną o podium rozgrywek przy stanie 19-19 przyznał, że po ataku jednego z graczy Portu piłka poszła po jego palcach i finalnie punkt trafił do drużyny w granatowych koszulkach, którzy wygrali tę partię do 19. Drugi set zdecydowanie lepiej rozpoczęli gracze w ‘biało-czerwonych’ barwach (6-1). Z czasem Port zdołał odrobić straty, ale po niezwykle zaciętej końcówce WP doprowadziła do wyrównania w setach. Trzeci set nie obfitował już w takie emocje. Wypracowana na początku przez ‘Portowców’ zaliczka była z czasem tylko powiększana i set zakończył się zwycięstwem drużyny Arkadiusza Sojko 21-11.

Allsix by Decathlon – MiszMasz 0-3 (7-21; 14-21; 18-21)

Jakby to powiedzieć – rutyna. MiszMasz w trzeciej lidze się po prostu z rywalami bawi. Był taki moment, w którym pomyśleliśmy, że zobaczymy, czy ekipa Andrzeja Tararuja zdoła potwierdzić swoją dominację w grupie mistrzowskiej. Jaki jest tego efekt? Dwa spotkania, dwie wygrane, stosunek setów 6-0. Czy można chcieć czegoś więcej? Po poniedziałkowych spotkaniach było naprawdę blisko, aby drużyna MiszMasz stała się pierwszą, która wygra swoją ligę w sezonie Jesień’20. Po ich spotkaniu odbył się bowiem mecz Chilli Amigos z Portem Gdańsk, w którym wicelider przegrał 1-2. To oznacza, że drużyna M&M ma obecnie o sześć punktów więcej niż Chilli Amigos i musieliby najbliższe dwa spotkania przegrać w stosunku 0-3, ich rywal z kolei wygrać 3-0. Dobra, te dyrdymały były tak głupie, że po chwili uznaliśmy słowa Zbigniewa Stonogi cyt.: ‘szkoda strzępić ryja’ za zasadne. Tak czy siak, MiszMasz do wygrania trzeciej ligi potrzebuje jednego punktu. Patrząc jednak na dyspozycję w meczu z Allsix i na przestrzeni całego sezonu, jest to więcej niż pewne. Jeśli nasi drodzy czytelnicy znacie kogoś, kto uważa inaczej to zalecamy abyście baczniej się tej osobie zaczęli przyglądać. Co tu dużo mówić – osoba ta ma zadatki na szaleńca. Wracając do meczu, nie ma tu zbytnio o czym pisać. Pierwszy set – dewastacja. Wygrana do 7. Drugi nieco bardziej wyrównany. Tym razem do 14. Najciekawiej było w ostatniej partii, w której Decathlon zdołał ugrać 18 punktów. To nie jest jednak najciekawszą statystyką w tym spotkaniu. Allsix by Decathlon w trakcie spotkania popełnił aż 25! błędów własnych i co tu dużo mówić – tak meczu wygrać się nie da.

Team Looz – Craftvena 2-1 (17-21; 21-19; 21-18)

Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy w zapowiedzi, początkowo rywalem drużyny Team Looz miała być ekipa Dawida Piankowskiego – Bombardierzy. Ostatecznie, mający problemy kadrowe mikstowy skład zastąpili zawodnicy Craftveny, którzy… zagrali w pięciu graczy. Cóż, widząc to przed meczem ciężko było znaleźć jakieś powody do optymizmu. Sądziliśmy, że będzie to raczej jednostronny pojedynek. Jakby tego było mało, poza faktem, że ekipa ‘Rzemieślników’ wystąpiła w okrojonym składzie to w dodatku jeden z graczy – Jędrzej Szadejko zanotował debiut w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Można mieć było zatem obawy, jak nowy gracz wkomponuje się do składu. Tymczasem, jak gdyby nigdy nic to Craftvena zaczęła lepiej spotkanie. Początek meczu w wykonaniu ‘Rzemieślników’ był piorunujący. Po chwili, gdy dwa asy serwisowe z rzędu zaliczył wspomniany wcześniej debiutant, na tablicy wyników pojawiło się 17-6 dla Craftveny. Taki wynik najwyraźniej uśpił graczy w czarnych koszulkach, którzy pozwolili swoim rywalom się rozkręcić. O ile w pierwszym secie wypracowana zaliczka pozwoliła na dowiezienie wyniku do końca, tak w drugim Team Looz wskoczył wreszcie na wysokie obroty i to oni wygrali tę partię do 19. Podobnie było również w ostatnim secie, który nie był tak bardzo wyrównany, ale w końcówce Craftvena zdołała nieco podgonić wynik i ostatecznie set ten zakończył się 21-18 dla Team Looz. Podobnie jak w pierwszym spotkaniu obu drużyn i tym razem najlepszym graczem meczu został Mateusz Pietrzykowski. Podsumowując spotkanie trzeba przyznać, że Craftvena mimo braków kadrowych była dla swoich przeciwników godnym rywalem i przy odrobinie szczęścia to oni mogli wygrać spotkanie.

Range Soft VT – AXIS 0-3 (17-21; 16-21; 17-21)

Uff. Trochę nam ulżyło. W ostatnim czasie byliśmy o włos od tego, żeby napisać, że drużyna AXIS nie dość, że znalazła się w czarnej dupie to na dodatek w ostatnim czasie zaczęli się tam urządzać. Całe szczęście, że drużyna Fabiana Polita przełamała tę fatalną passę, bo pewnie część osób, które czytają nasze podsumowania uznałaby nas za chamów. Odstawmy na chwilę żarty na bok. Spotkanie przeciwko Range Soft VT było meczem o życie dla drużyny AXIS. Gdyby gracze w czerwonych trykotach przegrali to starcie to szansa na to, że drużyna utrzymałaby się w lidze byłaby iluzoryczna. Wygrana za komplet punktów sprawiłaby z kolei, że drużyna wskoczyłaby na miejsce barażowe, a na dodatek, mając w zanadrzu dwa spotkania, zbliżyliby się do Range Soft na dwa punkty. Olejmy chronologię. Drużynie AXIS udało się wykonać swój plan w 100%. Ten wieczór naprawdę nie mógł potoczyć się lepiej. To AXIS zaczęło lepiej mecz. Mimo to, w pewnym momencie gra się wyrównała. Z czasem Range Soft zanotowało przestój, w którym AXIS zdobyło cztery punkty z rzędu i po chwili po punktowym bloku kapitana, AXIS wygrało tę partię do 17. Drugi set rozpoczął się od festiwalu błędów z obu stron.  Z chaosu lepiej wyszli gracze w czerwonych koszulkach, którzy wyszli na prowadzenie 7-4. Po wyrównanej środkowej części seta przyszła końcówka, w której lepiej zaprezentowali się gracze Fabiana Polita, dzięki czemu wygrali tę partię do 16, co oznaczało, że niechlubna seria dziewięciu porażek z rzędu właśnie dobiegła końca. Mimo to, przed trzecim setem kapitan AXIS mobilizował kolegów z drużyny i przypominał jak ważny w kontekście układu tabeli będzie ostatni set. Wyrównaną partię mieliśmy do stanu 16-16. W końcówce ponownie przestój zanotowali gracze Range Soft, co ich rywale wykorzystali w perfekcyjny sposób i wygrali tego seta do 17, a cały mecz 3-0. Tym samym Range Soft stał się pierwszą drużyną w ligowej stawce, która zakończyła już sezon. Kto wie, czy ekipa Mykoli Kisa nie zagra jeszcze jednego spotkania – barażu o prawo gry w przyszłym sezonie w drugiej lidze. Kwestia t, powinna się wyjaśnić w przeciągu kilkunastu dni.

Port Gdańsk – Chilli Amigos 2-1 (21-14; 17-21; 21-18)

Po wygranej Portowców z Wirtualną Polską stało się jasne, że drużyna Arkadiusza Sojko przedłużyła swoje szanse na powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu, kiedy zajęli drugie miejsce w trzeciej lidze. Kolejnym rywalem ‘Granatowych’ była drużyna Chilli Amigos, w której szeregach zabrakło Grzegorza Walukiewicza, Marcina Sawickiego czy Macieja Wąsickiego. Po stronie Portu, podobnie zresztą jak miało to miejsce w poprzednim spotkaniu obu drużyn, zabrakło wicelidera klasyfikacji najlepiej punktujących graczy wszechczasów – Piotra Baja. Już początek meczu wskazywał na to, że nie zabraknie w nim emocji. Po wyrównanym początku, z czasem na wyższy poziom wskoczyli gracze Arkadiusza Sojko, którzy wyszli na prowadzenie 18-12 i spokojnie dowieźli wygraną w tej partii do końca. Drugi set dla odmiany należał do Chilli Amigos. ‘Papryczki’ szybko wypracowały sobie trzypunktową przewagę, którą utrzymywały przez większość seta. Ostatecznie, Amigos wygrali tę partię do 17 i o tym, która z ekip wygra mecz, musiał zadecydować trzeci set. Ten był zdecydowanie najbardziej wyrównaną partią w trakcie całego spotkania. Wyniki w trakcie tego seta (8-8; 16-16) pokazują, że emocje były tu na naprawdę wysokim poziomie. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali gracze z doków, którzy wygrali tę partię do 18, a cały mecz 2-1. Wygrana w spotkaniu sprawiła, że na dwie kolejki przed końcem sezonu drużyny dzielą cztery punkty. Chilli Amigos nadal mają wszystkie argumenty by obronić srebrne medale i drużyna powinna skupić się na tym celu. Wygrana w lidze, przy tak dysponowanej drużynie MiszMasz była chyba poza zasięgiem.

AVOCADO friends – Epo-Project 0-3 (15-21; 17-21; 16-21)

Ależ palnęliśmy głupotę w zapowiedzi. Cała narracja dotyczyła tego, że Epo-Project jest obecnie drużyną silniejszą. Pokusiliśmy się nawet o żałosny żarcik, że nawet osoba, która nie widzi, dostrzega to, że to Epo wcieli się w rolę kata, a ich rywale w rolę ofiary. Mimo tego opisu, jako typ Redakcji wskazaliśmy AVOCADO, co było oczywiście pomyłką, którą zmieniliśmy tuż przed meczem. Nie zamierzamy po raz czterdziesty trzeci pisać o wspaniałym początku AVOCADO oraz kiepskim Epo-Project. Fakty obecnie są takie, że obie drużyny dzieli dystans większy niż polityków prawicy i lewicy. Epo-Project w ostatnich tygodniach to jednak inna półka niż ‘Weganie’. Dla przykładu – kiedy Epo-Project wygrało ostatnie trzy spotkania w stosunku 3-0, AVOCADO friends takim wynikiem przegrało aż pięć spotkań z rzędu. Na piętnaście możliwych punktów drużyna zdobyła okrągłe zero. To sprawia, że o drużynie w czarnych koszulkach można mówić w kontekście potężnego kryzysu. Dodatkowo, sytuacja w tabeli staje się powoli dramatyczna. Do miejsca barażowego ekipa Arkadiusza Kozłowskiego traci dwa oczka. Co gorsze, rozegrali już o jedno spotkanie więcej niż rywal, który jest nad nimi w tabeli. Epo-Project z kolei robi wrażenie. Mimo, że ich utrzymanie jest więcej niż pewne to drużyna nie zwalnia tempa. Takie podejście nam bardzo imponuje. Jeśli da radę ograć rywala w stosunku 3-0, Epo-Project nie ma litości. Nie ma też kalkulowania i układania się z przeciwnikami. Wygrane poszczególnych setów do 15, 17 oraz 16 dość wyraźnie pokazują, która z ekip w tym spotkaniu dominowała.

PROtotype Volleyball – Speednet 2-1 (21-17; 21-12; 21-23)

Nie to, żeby Redakcja była wielkim fanem różnego rodzaju memów, ale patrząc na to, kto wygrał spotkanie, przed oczami maluje nam się ten, podpisany: ‘Żodyn się nie spodziewał’. Nawiązujemy tu oczywiście do tego, że to PROtotype Volleyball było faworytem tego spotkania i to w dodatku, zdecydowanym. To oczywiście nie było kiedyś normą. Pamiętamy mecze, w których to Speednet był przez nas wskazywany jako faworyt w tej rywalizacji. Patrząc na to, co wydarzyło się w pierwszych dwóch setach nie ukrywamy, że byliśmy zaskoczeni tym, jak wyglądała gra obu drużyn w ostatnim secie. Ale po kolei. Speednet po raz pierwszy od dawna stawił się na spotkaniu w ośmiu graczy. Ponownie zabrakło jednak Grzegorza Gnatka, którego brak jest dla drużyny ogromną stratą, która w trakcie spotkania jest bardzo widoczna. O tym, że ‘Transformersi’ potrafią dodać 2 do 2 wiedzieliśmy od dawna. W związku z tym, nie było dla nas zaskoczeniem, że rozgrywający dość często w poniedziałkowy wieczór uruchamiał dwóch środkowych. Pierwszy set zakończył się wygraną drużyny PROtotype Volleyball do siedemnastu. Druga odsłona była dla Speednetu jeszcze bardziej bolesnym doświadczeniem. W tej odsłonie ‘Transformersi’ pozwolili swoim rywalom na ugranie zaledwie dwunastu oczek. Przed trzecim setem stało się jasne, że strata kolejnego punktu może się okazać już nie do odrobienia. To wyzwoliło w Speednecie dodatkowe pokłady energii, które sprawiły, że z krótką przerwą, ale partia ta toczyła się punkt za punkt. Ostatecznie, w końcówce fortuna sprzyjała graczom w różowych koszulkach, co sprawia, że wciąż wszystko w ich rękach. PROtotype Volleyball z kolei nie zapewniło sobie jeszcze utrzymania, ale jest to raczej ciekawostka matematyczna i niedługo ta sytuacja się zmieni.

Volley Gdańsk – Tufi Team 0-3 (30-32; 17-21; 19-21)

Przed meczem pisaliśmy o tym, że w teorii istnieje szansa na to, że obie drużyny mogą po poniedziałkowym wieczorze zamienić się ze sobą miejscami. Później podkreśliliśmy jednak, że szansa na to nie jest zbyt duża, bowiem Volley Gdańsk nie dość, że nie zwykło zbyt często w SL3 przegrywać to na dodatek kiedy już grali z Tufikami to zazwyczaj wygrywali. Z tyłu głowy mieliśmy jednak pewne przeczucie, które nakazywało sądzić, że na kolejną przegraną poczekamy krócej niż pięćdziesiąt spotkań. Ta przyszła już w drugim spotkaniu od przegranej z Omidą Team. To, co jest jednak niepokojące dla obecnych mistrzów SL3 to fakt, że obecnie nie wyglądają na drużynę, która jest faworytem w walce o wyścig po mistrzostwo. Mało tego, obecnie i drugie miejsce jest bardzo zagrożone. Po przeciwnej stronie mamy ekipę Tufi Team, która zagrała bardzo dobre spotkanie. Trzeba podkreślić, że wygrana drużyny Mateusza Woźniaka była w pełni zasłużona. Najbardziej emocjonujący był pierwszy set, który zakończył się wynikiem 32-30 dla Tufi. Bardzo dobrą robotę w końcówce tej partii wykonał Kamil Romański, który najpierw złapał na bloku jednego z rywali, by po chwili kiwką w trzeci metr zakończyć pierwszą odsłonę. Drugi i trzeci set nie były już tak emocjonujące. O tym, że to Tufi wygrywało w tych setach zadecydowała najzwyczajniej w świecie lepsza dyspozycja drużyny. Tu naprawdę nie było przypadku i po spotkaniu drużyna Mateusza Woźniaka wskoczyła na drugie miejsce w ligowej tabeli. Zastanawiamy się, czy jest to chwilowa gorsza dyspozycja drużyny Volley Gdańsk czy może jesteśmy świadkami większego kryzysu.

Zapowiedź – MATCHDAY #26

Rozpoczynamy kolejny tydzień rozgrywek, w którym poznamy odpowiedzi na bardzo wiele pytań. Jeśli wszystko pójdzie po myśli drużyn znajdujących się na szczycie trzeciej ligi to już w poniedziałek poznamy ekipy, które na wiosnę zobaczymy w wyższej klasie rozgrywkowej. Dodatkowo, swój ostatni mecz w sezonie Jesień’20 rozegra drużyna Range Soft VT, która zmierzy się w bardzo ważnym dla układu tabeli spotkaniu z drużyną AXIS. Zapraszamy na zapowiedź poniedziałkowej serii gier!

Allsix by Decathlon – MiszMasz

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Gdyby mecze w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta były rozgrywane w systemie, w którym drużyny grałyby na swojej hali lub wyjeździe to mielibyśmy gotowy tytuł na zapowiedź. ‘Od miasta do miasta, po mistrzostwo i basta!’. Cóż, mimo, że rym w tym przypadku pasuje jak pięść do nosa to gdy się bliżej przyjrzymy dostrzeżemy, że niezależnie czy rywalem MiszMaszu była ekipa ‘Programistów’, ‘Papryczek’, ‘Portowców’ czy ekipy ze sklepów sportowych to efekt za każdym razem był ten sam. Trzy szybkie i nara. Punkty zawsze zostawały w drużynie MiszMasz. Po ewentualnej kolejnej wygranej ekipa będzie mogła zaśpiewać często słyszaną rymowankę – ‘jeszcze dwa i papa’. Drużynie MiszMasz obecnie do końca ligi zostały trzy spotkania z samą trzecioligową czołówką. Poza celem oczywistym, którym od początku było wygranie ligi, z czasem doszedł cel dodatkowy, który dla drużyny jest równie ważny. Zwycięstwo w lidze wraz z ogoleniem rywali w trzynastu kolejnych spotkaniach. Dodatkowo, w zależności od tego, jak potoczą się spotkania ‘Portowców’, drużyna MiszMasz może zapewnić sobie awans już w poniedziałkowy wieczór. Na wyniki Portu Gdańskiego z pewnością spoglądać będą również gracze Allsix by Decathlon. Drużyna Rafała Liszewskiego zajmuje obecnie czwarte miejsce w lidze i wciąż ma bardzo duże szanse na to, aby wskoczyć na podium. Niestety dla nich, na najwyższe miejsce nie mają już szans, a i strata do drugiego miejsca sprawia, że szanse na srebro są czystą ciekawostką matematyczną.

Typ Redakcji: Miszmasz

Typ Eksperta (Maciej Kot): Miszmasz

BES-BLUM Nieloty – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr 1

Nie wiemy na ile to prawda, ale krążą plotki, że część graczy BES-BLUM Nieloty w związku z faktem dłuższej przerwy, którą zafundowała im Redakcja, ujmując to najdelikatniej jak się tylko da – nie była zbyt zachwycona. Wszystko za sprawą tego, że ekipa Mateusza Bone wygląda nam na taką, która wyraziłaby zgodę na to, aby grać bez przerwy siedem godzin. Trzy dni z rzędu. Niestety, w obecnym tygodniu nie udało nam się wyjść naprzeciw oczekiwaniom drużyny. Przygotowaliśmy zaledwie dwa spotkania. Po nich powinno się bardzo dużo wyjaśnić. Obecnie sytuacja w drugiej lidze wygląda tak, jak wygląda typowe polskie wesele z oczepinami. Kojarzycie na pewno tę zabawę, w której macie mniejszą liczbę krzeseł niż tańczących w kółeczku gości? Dokładnie w ten sam sposób wyglądają obecnie zmagania drużyn zajmujących cztery najwyższe miejsca w tabeli. Jak wiadomo, na podium są zaledwie trzy miejsca i niedługo któraś z ekip będzie czuła bardzo duże rozczarowanie. O ile w przypadku kolejnych spotkań z Pięknymi i Młodymi czy Dream Volley strata punktów jest więcej niż pewna, tak w spotkaniu z ACTIVNYMI strata choćby jednego oczka sprawiłaby, że drużyna Nielotów mogłaby pogrzebać swoje szanse na podium. Czy taki scenariusz jest w ogóle możliwy? Patrząc na to, jak z ACTIVNYMI radzili sobie ostatnio rywale, brzmi to mało prawdopodobnie. Z drugiej strony… był kiedyś gość, który nie dość, że chodził po wodzie to na dodatek potrafił ją zamienić w wino. W życiu nic już nas nie zdziwi.

Typ Redakcji: BES-BLUM Nieloty

Typ Eksperta (Maciej Kot): BES-BLUM Nieloty

Port Gdańsk – Wirtualna Polska

Godz.: 19:00, boisko nr 2

Pisaliśmy to już przy okazji poprzednich spotkań, ale zestawienie ze sobą pary Port Gdańsk – Wirtualna Polska sprawia, że pobity zostanie rekord bezpośrednich spotkań pomiędzy obiema drużynami. Dwie drużyny od pierwszego sezonu SL3 podążają za sobą jak cień. W obecnym nie mogło być inaczej. Poza tym, że obie drużyny grają w trzeciej lidze to po rundzie zasadniczej wspólnie trafiły do wąskiego grona pięciu drużyn, które rywalizują ze sobą w grupie mistrzowskiej. Z kronikarskiego obowiązku podamy, że będzie to dokładnie szóste bezpośrednie starcie obu ekip. Jak do tej pory, lepiej wiodło się w nich ekipie z doków, która wygrała aż cztery pojedynki i poniosła jedną porażkę. 80% wygranych nie jest przypadkowe. Uważamy, że w najbliższym spotkaniu gracze Arkadiusza Sojko również będą faworytami, a ewentualna wygrana sprawi, że podium w sezonie Jesień’20 będzie już na wyciągnięcie ręki. Sytuacja w grupie mistrzowskiej przedstawia się obecnie tak, że dla Wirtualnej Polski nadchodzący mecz również nie będzie meczem o nic. Wygrana za komplet oczek sprawiłaby, że gracze w ‘biało-czerwonych’ barwach wskoczą w tabeli tuż przed ‘Portowców’. Ci będą mieli do rozegrania o jeden mecz więcej, ale tuż po spotkaniu z WP zagrają z Chilli Amigos i to właśnie ich rywale będą dość wyraźnym faworytem tego spotkania. Jak widać, stawka spotkania jest dla obu ekip równie wysoka.

Typ Redakcji: Port Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Port Gdańsk

Team Looz – Craftvena

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Początkowo rywalem drużyny Team Looz miała być ekipa Bombardierów. O tym, że dobro wraca, ekipa Dawida Piankowskiego przekonała się błyskawicznie. Zaledwie tydzień temu doszło do odwrotnej sytuacji. Wtedy mającą problemy kadrowe ekipę Craftveny zastąpili właśnie Bombardierzy. Dla drużyny Bartka Zakrzewskiego będzie to pierwsze spotkanie w grupie B. W zasadzie, o ich sytuacji powiedzieliśmy już niemal wszystko. Drużyna ‘Rzemieślników’ może czuć spore rozczarowanie. W tym przypadku nie mogło być inaczej, bo przypomnijmy, że po tym, jak ekipa w poprzedniej edycji zajęła czwarte miejsce, ich ambicje przed sezonem Jesień’20 sięgały jeszcze wyżej. Najczęściej bywa tak, że im większe aspiracje, tym większy ból związany z brakiem realizacji założonych celów. Ich najbliższy rywal – drużyna Team Looz również może czuć pewne rozczarowanie. Po naprawdę niezłym początku wydawało się, że zespół z meczu na meczu będzie prezentował się tylko lepiej i koniec końców, znajdzie się dla nich miejsce w grupie walczącej o podium. Ostatecznie tak się nie stało, a drużynie Team Looz do grupy mistrzowskiej zabrakło dwóch punktów. Jeden z nich drużyna straciła w dzień swojego debiutu w lidze, w którym… rywalem była ekipa Craftveny. Przypomnijmy, że tamto spotkanie skończyło się wygraną drużyny Team Looz w stosunku 2-1. Czy w poniedziałkowy wieczór, drużyna Craftveny zdoła wziąć udany rewanż za porażkę z początku sezonu?

Typ Redakcji: Team Looz

Typ Eksperta (Maciej Kot): Team Looz

Range Soft VT – AXIS

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Prawdopodobnie będzie to najważniejsze spotkanie dla obu drużyn w sezonie Jesień’20. Przegrana może się okazać katastrofalna w skutkach. Co tu dużo mówić – przegrana sprawi, że drużyna z dużą dozą prawdopodobieństwa pożegna się z drugą ligą. Obecnie w lepszej sytuacji jest Range Soft, dla którego ostatnie pół roku to był prawdziwy roller-coaster emocji. Przypomnijmy, że ekipa Mykoli Kisa po awansie do drugiej ligi zanotowała naprawdę obiecujący początek. Poza tym, ekipa potrafiła ograć między innymi czwartą siłę poprzedniego sezonu – drużynę Letniego Gdańska. Później przyszedł jednak kryzys, który sprawił, że z ekipy odeszło kilku zawodników. To z kolei spowodowało, że drużyna z powodu problemów kadrowych nie była w stanie stawić się na mecz z DNV GL S*M*A*S*H. Gdyby tego szaleństwa było za mało to dodamy, że w kolejnym spotkaniu drużyna grając w pięciu zawodników pokonała faworyzowaną drużynę Volleyball Rebels, a następnie…. wygrała, ponieważ ich rywal, również z powodu problemów kadrowych, oddał mecz walkowerem. Całe te zawirowania sprawiły, że ekipa do swojego ostatniego meczu w sezonie Jesień’20 przystąpi z dziewiątego miejsca, mając pięć punktów przewagi nad swoim poniedziałkowym rywalem. Gdy wygra, to niemal na pewno utrzyma się w lidze. Zagadkową kwestią pozostaje to, jak w końcówce sezonu będą sobie radzić drużyny, które również walczą o utrzymanie. Jedną z nich jest ekipa AXIS, której pozostały trzy spotkania. Uważamy, że mecz z Range Soft jest jedną z ostatnich szans na to, aby oszukać przeznaczenie. Czy drużyna Fabiana Polita zdoła przełamać fatalną passę dziewięciu porażek z rzędu?

Typ Redakcji: Range Soft VT

Typ Eksperta (Maciej Kot): AXIS

Port Gdańsk – Chilli Amigos

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Wydaje się, że na kilka kolejek przed końcem ligi, kwestia złotych i srebrnych medali rozstrzygnie się pomiędzy dwiema drużynami. Mowa tu o ekipie MiszMasz oraz Chilli Amigos. Nawet, jeśli ‘Portowcy’ zgarną w poniedziałkowy wieczór komplet – sześciu punktów, i tak to ChillI Amigos będą wyżej w tabeli. Trzeba jednak sobie powiedzieć wprost, że ‘Portowcom’ o zgarnięcie sześciu punktów będzie niezwykle ciężko i jest to scenariusz mało prawdopodobny. Przypomnijmy, że o ile drużyna z doków dosyć dobrze radziła sobie z Wirtualną Polską, z którą grają o godzinie 19:00, tak z Chilli Amigos wiodło się już gorzej. W trzech dotychczas rozegranych spotkaniach to ‘Papryczki’ wygrały dwa spotkania. Ostatnie, rozegrane niespełna miesiąc temu, zakończyło się zwycięstwem drużyny Grzegorza Walukiewicza w stosunku 3-0. Podobnie jak miesiąc temu, w najbliższym spotkaniu również zabraknie kilku podstawowych graczy obu drużyn. Czy podobnie jak wtedy, teraz również wygra Chilli za komplet punktów? Z pewnością marząca o wygraniu trzeciej ligi ekipa w czerwonych koszulkach liczy na taki scenariusz. Tylko taki przedłuża bowiem szanse drużyny na wygranie ligi. Dodatkowo, wygrana za trzy punkty sprawiłaby, że na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu drużyna Chilli Amigos zapewniłaby sobie minimum srebrne medale, co oznaczałoby, że na wiosnę rywalizowałaby  w wyższej klasie rozgrywkowej.

Typ Redakcji: Chilli Amigos

Typ Eksperta (Maciej Kot): Chilli Amigos

Volley Gdańsk – Tufi Team

Godz.: 21:00, boisko nr 2

Teoretycznie istnieje szansa na to, że po poniedziałkowym spotkaniu obie drużyny zamienią się ze sobą miejscami w tabeli. Wszystko za sprawą tego, że przy równej liczbie spotkań Volley Gdańsk ma o zaledwie dwa oczka więcej od swojego najbliższego rywala. Tyle teoria. Historia występów obu drużyn w rozgrywkach SL3 nauczyła nas jednak czegoś innego. W trzech dotychczas rozegranych pojedynkach pomiędzy obiema drużynami – za każdym razem górą byli trzykrotni złoci medaliści naszych rozgrywek. Trzeba jednak zauważyć, że dwa z trzech rozegranych spotkań kończyły się podziałem punktów, co pozwala sądzić, że o wygraną 3-0 przez którąś z ekip będzie trudno. Bez wątpienia na taki scenariusz liczą gracze Omidy, którzy chcieliby powiększyć swoją przewagę, co przybliżyłoby ich do upragnionego mistrzostwa. Co ciekawe, obie drużyny przystąpią do spotkania po meczach, w których ograli tego samego rywala – drużynę BES-BLUM Kraken Team. To jednak nie koniec wspólnych mianowników. Trzeba przyznać, że dla obu ekip pojedynek z piątą siłą obecnego sezonu do najłatwiejszych nie należał i sporo osób twierdziło, że gdyby tego dnia po przeciwnej stronie siatki był nieco silniejszy rywal, to najprawdopodobniej zarówno Volley Gdańsk jak i Tufi Team swoje mecze by przegrały. To jednak tylko gdybanie. Wracając do poniedziałkowego spotkania, liczymy na to, że będzie ono bardzo interesujące oraz emocjonujące. Jakość gry obu ekip pozwala sądzić, że tak będzie. Obyśmy po spotkaniu nie przywoływali powiedzenia ‘z dużej chmury, mały deszcz’.

Typ Redakcji: Volley Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Volley Gdańsk

AVOCADO friends – Epo-Project

Godz.: 21:00, boisko nr 1

Ostatnie tygodnie dla drużyny AVOCADO friends bez wątpienia nie były najlepszym okresem w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Mimo, że pisaliśmy to już kilkukrotnie, powtórzymy się raz jeszcze. Po bardzo udanym poprzednim sezonie, w którym ‘Weganie’ wygrali wszystkie spotkania w drugiej lidze oraz początku obecnego sezonu, wydawało się, że drużyna Arkadiusza Kozłowskiego będzie się liczyć również w pierwszej lidze. Minęły dwa miesiące i zdania nie zmieniamy. Drużyna AVOCADO friends będzie się liczyć, ale w walce o utrzymanie. Do spotkania z Epo-Project drużyna przystąpi po serii czterech porażek z rzędu w stosunku 0-3. Kiedy ich rywale wygrywali lub chociaż zdobywali punkty w przegranych spotkaniach, drużyna ‘Wegan’ postanowiła sobie urządzić kilkutygodniową drzemkę. Ta może okazać się katastrofalna w skutkach, bowiem na finiszu rozgrywek drużyna wylądowała na przedostatnim miejscu w ligowej tabeli. Co gorsza, ich najbliższy rywal nie miał ostatnio litości dla drużyny PROtotype Volleyball, która z kolei podobną łaskę okazała ‘Weganom’. Mamy nadzieję, że sympatyczny muzyk się na nas nie pogniewa, ale myślimy, że nawet  Stevie Wonder widzi, że w meczu przeciwko Epo-Project, drużyna AVOCADO zamiast wcielać się w rolę kata, wcieli się w rolę ofiary. Logika podpowiada nam, że to Epo-Project wygra spotkanie i dodatkowo uczyni to za komplet punktów, zapewniając sobie tym samym utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Typ Redakcji: Epo-Project

Typ Eksperta (Maciej Kot): Epo-Project

PROtotype Volleyball – Speednet

Godz.: 21:00, boisko nr 3

Pamiętamy doskonale ten moment w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta, kiedy drużyna Speednetu mogła prężyć muskuły. Był to moment, kiedy inne ekipy zazdrościły graczom w różowych koszulkach potencjału, który przez chwilę wydawał się na tyle mocny, że co niektórzy to właśnie w zespole ‘Programistów’ upatrywali naturalnego kandydata do tego, aby z czasem ktoś zdetronizował Volley Gdańsk. Z czasem ludzie zaczynali nabierać podejrzeń. W okolicy Ergo Areny coraz więcej szeptów i pogłosek wskazywało na to, że z ‘Programistów’ taki pretendent jak ze świnki morskiej. Ani świnka, ani morska. Kiedy pierwsza z ekip postanowiła krzyknąć ‘sprawdzam’ i ogoliła ‘Programistów’, w ślad za nimi poszli kolejni. Obecnie, jakkolwiek przykro i brutalnie to nie zabrzmi, drużyna Mateusza Urbanowicza płynie wprost na górę lodową i póki co, chyba nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Obecnie na Titanicu wciąż trwa bal, którego skutki za pięć minut będą opłakane. Przełom października i listopada to okres, w którym drużyny już przed meczem ze Speednetem dopisują sobie punkty. Ewentualna kolejna przegrana, która jest przecież bardzo prawdopodobna sprawi, że nawet gdyby drużyna wezwała posiłki w postaci: Batmana, Spidermana, Kapitana Planety, Hulka czy nawet broniącego w ostatnim czasie Jasnej Góry Marcina Najmana to nawet z ich pomocą nie dałaby rady obronić pierwszej ligi. Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi drużyna Mateusza Urbanowicza zdoła uciec spod topora kata?

Typ Redakcji: PROtotype Volleyball

Typ Eksperta (Maciej Kot): PROtotype Volleyball