Mecz pomiędzy Zmieszanymi a Mental Block był jednym z kilku spotkań w ostatnim tygodniu rozgrywek, które nie miały już wielkiego znaczenia dla układu tabeli. W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy o tym, że obecnie ‘Mentaliści’ to drużyna zdecydowanie lepsza niż kiedyś i jeśli Zmieszani uznają, że ten mecz wygra się na stojąco to się najzwyczajniej w świecie pomylą. O tym, że nie będzie to łatwe starcie gracze Edyty Woźny przekonali się już w pierwszym secie, w którym ‘Mentaliści’ zaczęli od prowadzenia 9-3. Zmieszani nie mieli w tej partii dobrej recepty na powstrzymanie nieokiełznanego Dawida Kołodzieja, który co chwilę posyłał gwoździe w parkiet i był bezapelacyjnie najlepszym graczem swojej drużyny. Finalnie, pierwsza partia zakończyła się zwycięstwem Mental Block 21-17. O ile pierwszy set zaczął się od wysokiego prowadzenia jednej z drużyn, tak w drugim secie, przynajmniej do połowy mieliśmy wyrównane widowisko. Z czasem, po kilku błędach Mentala, Zmieszani wyszli na trzypunktowe prowadzenie (13-10), które utrzymali do końca partii. To, co się rzuciło w oczy w decydującym fragmencie seta to niemoc w wykończeniu akcji przez ‘Mentalistów’. O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci set. Tę partię od prowadzenia zaczęli gracze Mental Block. ‘Niebiescy’ prowadzili już 13-9. Po tym, jak większą uwagę Zmieszani zwracali na decyzje sędziowskie wydawało się, że to Mental zdoła wykorzystać przewagę kilku punktów oraz dekoncentrację rywali. Nagle w głowach Zmieszanych ktoś przełączył guziczek, który sprawił, że drużyna zdołała odwrócić losy tej partii i wygrać do 19, a cały mecz 2-1.
Dzień: 2020-11-12
Craftvena – Bombardierzy
Na finiszu rozgrywek sytuacja drużyn mogła ulec jeszcze małej korekcie. Gdyby Craftvena wygrała spotkanie w stosunku 3-0 to awansowałaby w tabeli przed Bombardierów. Kto wie, jak potoczyłoby się spotkanie, gdyby drużyny rozegrały je w kompletnym składzie. W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy, że drużyna wystąpi w szerszym składzie niż miało to miejsce ostatnio. Owszem, tak było. Zamiast czterech zawodników wystąpiło pięciu i jak się okazało, słowa z zapowiedzi o końcu problemów kadrowych nie okazały się trafne. Jeśli chodzi o Bombardierów to postawili oni na szóstkę graczy. W szeregach drużyny po raz kolejny zabrakło kapitana – Dawida Piankowskiego. Początek spotkania należał do Craftveny, po której absolutnie nie było widać tego, że gra w osłabieniu. Gracze Bartka Zakrzewskiego szybko wyszli na prowadzenie. Po asie serwisowym młodszego brata kapitana – Radosława, drużyna ‘Rzemieślników’ prowadziła już 13-7. Od tego momentu można było odnieść wrażenie, że Craftvena jest już myślami w drugim secie, jak gdyby zapominając o tym, że w pierwszym jest jeszcze robota do zrobienia. Ta dekoncentracja została po chwili w sposób bezwzględny skarcona przez ich rywali – Bombardierów, którzy z każdą kolejną chwilą ‘rośli’ w oczach i wygrali seta do 17. Drugi set był wyrównany do stanu 9-9. Później drugi bieg włączyli Bombardierzy, którzy odjechali swoim rywalom na 15-9, a następnie 18-10 i pewnie wygrali tę partię. Ostatnią partię w sezonie Jesień’20 lepiej zaczęli gracze Craftveny, którzy wyszli na prowadzenie 8-3 po, a jakże – asie serwisowym kapitalnie dysponowanego w tym elemencie Radosława Zakrzewskiego. Po chwili gracz ten dołożył kolejnego i jeszcze jednego. Chwilę później mieliśmy już 13-6 dla Craftveny i pytaniem pozostawało, czy powtórzy się historia z pierwszego seta. Przez moment wydawało się, że jest to możliwe, bo Bombardierzy nadrobili kilka punktów i na tablicy widniało 16-13 dla Craftveny. Końcówka należała jednak do graczy czwartej siły poprzedniego sezonu. Bombardierzy mogą żałować, że sezon się dla nich kończy. Końcówka tej edycji to pięć zwycięstw w sześciu meczach. Jest to bardzo dobry prognostyk przed kolejnym sezonem.
Dream Volley – BES-BLUM Nieloty
Przed meczem było wiadomo, że Nieloty, aby zagrać w barażu muszą wygrać spotkanie z Dream Volley za komplet punktów. Plan ten wydawał się dość szalony, bo co by nie mówić o drużynie Dream to jednak uznana marka w amatorskich rozgrywkach siatkówki w trójmieście. Owszem, wygrać się z nimi da, ale żeby osiągnąć wynik 3-0 trzeba być w niesamowitym gazie. Drużyna BES-BLUM wyszła na to spotkanie nabuzowana i niezwykle zmotywowana. Co ciekawe, mimo, że do budynku Ergo zaczynamy wpuszczać o godzinie 20:05, drużyna stawiła się pod halą już o 19:40. Sam mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia graczy Mateusza Bone, którzy dzięki dwóm asom serwisowym Mateusza Polowca wyszli na prowadzenie 5-1. Po chwili gra się wyrównała. Po obu stronach siatki niezbyt dobrze funkcjonowało przyjęcie, przez co obie ekipy zdobyły sporo punktów zagrywką. Środkowa część pierwszego seta to bardzo wyrównana gra. Stan ten zmienił się po trzech blokach Mateusza Wilczewskiego, po których Nieloty wyszły na kilkupunktowe prowadzenie, którego już nie oddali. Po pierwszej partii Nieloty wykonały 33% swojej roboty. Do pełni szczęścia potrzebowali jeszcze dwóch wygranych setów. Drugi set zaczął się – a jakże, od bloku ‘Młodego’. Dalej było tylko lepiej. Przez długie fragmenty była to perfekcyjna gra BES-BLUM. Nieco z tonu gracze Mateusza Bone spuścili dopiero przy stanie 17-10. Po kilku zdobytych punktach przez Dream Volley wydawało się, że drużyna Mateusza Dobrzyńskiego nawiąże jeszcze walkę. Ich przeciwnikom udało się jednak w odpowiednim momencie zdobyć punkt, po którym drużyna zdołała wygrać drugiego seta. Ta sytuacja oznaczała, że o tym, która z drużyn zagra w meczu barażowym z AVOCADO friends zadecyduje ostatnia partia. Ten nie zaczął się po myśli Nielotów. To Dream Volley weszło lepiej w seta. Po kilku świetnych atakach Tomasza Janowskiego, Dream Volley prowadził już 10-5. Przy stanie 15-9 wydawało się, że dojdzie do scenariusza, który w zapowiedzi przedmeczowej kreśliła Redakcja. Przypomnijmy, że wyrokowaliśmy, że to Nieloty zwyciężą, natomiast Dream Volley zdobędzie jeden punkt, który zapewni im podium. Przy stanie 16-11 dla Dream na zagrywkę wszedł Łukasz Karbowniczek i po chwili na tablicy wyników pojawił się rezultat 16-14. Sytuacja ta ewidentnie nakręciła graczy Nielotów, którzy uwierzyli, że wygrają tego seta. Od momentu, kiedy na tablicy wyników widniało 17-17 mieliśmy grę punkt za punkt. Kilka razy Dream Volley miał piłkę setową, a raczej sezonową, a mimo to Nieloty zdołały wyjść z opresji obronną ręką i po niesamowitej końcówce wygrali seta 26-24. Po nim w drużynie nastąpiła istna euforia. Przed Nielotami mecz barażowy, do którego dojdzie w poniedziałkowy wieczór. Jeśli zagrają tak, jak w czwartkowy wieczór to wiele wskazuje na to, że na wiosnę zobaczymy ich w pierwszej lidze. Tylko no właśnie, czy można powtórzyć taki mecz? Dream Volley ląduje ostatecznie na czwartym miejscu, co jest jedną z największych niespodzianek w sezonie Jesień’20.
Sprężystokopytni – DNV GL S*M*A*S*H
Kilka minut przed meczem zastanawialiśmy się, czy ten dojdzie w ogóle do skutku. Kiedy na rozgrzewce na siatce było dziewięciu graczy Sprężystokopytnych & Kitku, wśród ich rywali był sam Radosław Tyczyński. Z czasem pojawiało się coraz więcej osób i finalnie drużyna DNV GL wystąpiła w pięciu graczy. To nie przeszkodziło zawodnikom w białych koszulkach na zaprezentowanie się z całkiem dobrej strony. Umówmy się – grać w piątkę przeciwko wiceliderowi drugiej ligi nie jest zadaniem prostym. Pierwszy set był od początku wyrównaną partią. Kto wie, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie liczba zepsutych zagrywek ze strony DNV. Do stanu 10-10, gracze w białych koszulkach zepsuli ich aż 10. Pod koniec seta drużyna DNV wyszła na prowadzenie 17-16 i zaczęło pachnieć niespodzianką. Po chwili jednak, w bardzo ważnym momencie jeden z graczy S&K zablokował rywala i drużyna wyszła na prowadzenie, po czym wygrała seta do 18. Drugą partię lepiej zaczęli gracze Kacpra Goszczyńskiego, którzy wyszli na trzypunktowe prowadzenie (5-2). Z czasem doszło do wyrównania (9-9), ale było to wszystko, na co było stać ekipę DNV w tej partii. Sprężystokopytni doskonale wykorzystywali to, że rywale grają w okrojonym składzie i wyszli na kilkupunktowe prowadzenie (17-11). Z czasem DNV podgoniło trochę punktów, ale finalnie S&K wygrało tę partię, ponownie do 18. Trzeciego seta świeżo upieczony pierwszoligowiec wygrał do 17 i było to kolejne zwycięstwo w stosunku 3-0 w lidze. Ostatecznie drużyna zajęła drugie miejsce w drugiej lidze i w przyszłym sezonie zobaczymy ich w elicie.