Dzień: 2020-09-29
Omida Team – PROtotype Volleyball
Omida Team liczyła w środowy wieczór na komplet punktów. Do momentu rozpoczęcia spotkania drużynie Konrada Gawrewicza sztuka ta w obecnym sezonie udała się zaledwie raz. Stało się to w meczu przeciwko drużynie Speednetu, do którego doszło 21 września. Wygrana za 3-0 w meczu z PROtotype sprawiłaby, że drużyna ‘Logistyków’ zrównałaby się liczbą punktów z liderem – Volley Gdańsk. Zacznijmy opis meczu nietypowo i zdradźmy od razu wynik. Omida Team wygrała spotkanie w stosunku 2-1 i z pewnością może czuć ogromny zawód. Ten jest tym większy, że po dwóch pierwszych setach nic nie wskazywało na to, że PROtotype Volleyball mógłby wyrządzić ‘Logistykom’ jakąkolwiek krzywdę. Początek meczu nie zwiastował, że w dwóch pierwszych partiach Omidzie pójdzie tak łatwo. Od początku obie drużyny trzymały przyjęcie, co skutkowało dobrą grą na siatce. Im bliżej końca seta, tym bardziej Omida nabierała wiatru w żagle i ich rywale zwyczajnie nie wytrzymali tempa rozgrywki. Przebieg drugiego seta był analogiczny jak tego pierwszego z tą tylko różnicą, że w drużynie Omidy zobaczyliśmy inną parę przyjmujących. Cała czwórka zaprezentowała się na przestrzeni dwóch setów naprawdę bardzo dobrze. Przed trzecim setem wydawało się, że wygrana Omidy za komplet punktów jest kwestią czasu. Przyjęcie, które w dwóch pierwszych setach było bronią Omidy, tym razem było ich największym problemem. Wypracowana na początku przewaga PROtotype stała się niemożliwa do nadgonienia i w meczu doszło do podziału punktów. Z takiego obrotu sprawy, mimo przegranej bardziej zadowoleni mogą być gracze Tomasza Nurzyńskiego
ACTIVNI Gdańsk – Range Soft VT
Jakież było zdziwienie graczy obu drużyn, gdy tuż przed meczem okazało się, że na protokole spotkali we wtorkowy wieczór Redakcję. Wiecie jak jest, w rodzinie SL3 podobnie jak i w życiu drużyn – bywają problemy kadrowe. Będąc przy problemach kadrowych i robiąc podłoże pod opis wtorkowego pojedynku trzeba zaznaczyć, że w drużynie ACTIVNYCH po raz pierwszy w obecnym sezonie w protokole meczowym zabrakło kapitana – Artura Kurkowskiego, który dopingował kolegów zza linii ograniczającej pole gry. Sam mecz rozpoczął się dość ospale z obu stron. W pierwszym secie w poczynaniach obu drużyn widać było sporo niedokładności, która bardzo często przekładała się na to, że gracze jednej i drugiej drużyny posyłali piłki w out lub siatkę. Można powiedzieć, że pierwszy set wygrała drużyna, która popełniła tych błędów mniej. Znamienny jest tu fakt, że obie ekipy przez całego pierwszego seta zdobyły zaledwie… 13 punktów po własnych akcjach. Z czasem gra Range Soft zaczęła wyglądać lepiej i w młodzieżowym żargonie można by powiedzieć, że ekipa Mykoli Kisa od połowy seta się ‘ogarnęła’, co skutkowało tym, że wygrali oni tę partię do 14. W przerwie pomiędzy setami widmo szóstej porażki z rzędu zajrzało w oczy graczom ACTIVNYCH. Po dość wyrównanym początku ACTIVNI zdołali odjechać na kilka punktów swoim rywalom dzięki kąśliwej zagrywce Nazara Krustkevycha. Wypracowana przewaga była konsekwentnie utrzymywana do końcówki seta, w której Range Soft zdołał wyjść na prowadzenie 19-18. Gdy wydawało się, że drużyna Mykoli Kisa sięgnie po kolejne zwycięstwo, szalenie istotny punkt zdobył najlepszy na placu – Jarosław Szmigielski. Ostatecznie, partia ta zakończyła się wygraną ACTIVNYCH do 19. Decydujący set zaczął się lepiej dla Range Soft. ACTIVNI mieli gigantyczne problemy z przyjęciem zagrywki rewelacyjnie dysponowanego tego dnia rozgrywającego „Żółto-czarnych” – Antona Hukasova. Wreszcie, po kilku asach udało się zrobić przejście. Z biegiem trwania tej partii ACTIVNI zaczęli grać swoją siatkówkę. Kulminacyjnym punktem seta był kierunkowy atak palcami wspominanego wcześniej MVP spotkania, który sprawił, że drużyna Artura Kurkowskiego wyszła na prowadzenie 12-7. Tego nie dało się już zepsuć. Po burzy zawsze przychodzi słońce. ACTIVNI Gdańsk czekali na nie długi miesiąc.
Craftvena – Wirtualna Polska
Zgodnie z tym co pisaliśmy w zapowiedzi przedmeczowej – spotkanie Craftveny z Wirtualną Polską miało niebagatelne znaczenie dla przyszłego podziału ligi na grupy. Do momentu rozpoczęcia meczu ‘Rzemieślnicy’ mieli na swoim koncie zaledwie sześć oczek po pięciu meczach, za co należała im się krytyka. Jak inaczej bowiem nazwać to, że drużyna miała walczyć w obecnym sezonie o podium, a do momentu rozpoczęcia meczu nie łapała się nawet do grupy mistrzowskiej? Z tego faktu zdawali sobie również sprawę sami zawodnicy Craftveny, toteż o mobilizację z ich strony byliśmy spokojni. Gracze Bartka Zakrzewskiego zdawali sobie sprawę z tego, że wygrana 3-0 sprawi, że przeskoczą w tabeli swojego najbliższego rywala. Od początku meczu ‘Czarni’ prezentowali się dobrze. Po raz kolejny liderem drużyny był Daniel Kaniecki, jednak to, co było siłą drużyny we wtorkowy wieczór to właśnie fakt, że nie był to zlepek indywidualności tylko paczka gości, którzy są drużyną nie tylko na parkiecie, ale również poza nim. Mecz zakończył się wygraną Craftveny w stosunku 3-0. Uważamy, że sprawiedliwszy byłby podział punktów, gdyż Wirtualna Polska nie zagrała złego spotkania. W przypadku ‘Biało-czerwonych’ brak choćby punktu może okazać się bardzo bolesny. Pomimo faktu, że ‘Wirtualni’ mają na swoim koncie najwięcej spotkań w trzeciej lidze, plasują się na siódmej pozycji. Przed nimi dwa spotkania o być albo nie być.
Team Spontan – BL Volley
Pierwszym rywalem powracających po dwutygodniowej absencji graczy Team Spontan była drużyna Wojciecha Strychalskiego – BL Volley. Jak do tej pory, ‘Niebiesko-czerwoni’ mogą mówić o sporym rozczarowaniu. W dotychczas rozegranych czterech spotkaniach drużyna ani razu nie zdołała wygrać. Najbliżej do osiągnięcia celu było w trakcie debiutu i meczu z AXIS. Wtorkowe spotkanie przeciwko ‘Oranje’ miało zmienić ten niekorzystny trend. Wielokrotnie w zapowiedziach czy podsumowaniach pisaliśmy, że gra drużyny wygląda coraz lepiej i prędzej czy później do tego dojdzie. Tyle tytułem wstępu. Pierwszy set okazał się zweryfikować nasze słowa. Team Spontan zaczął spotkanie tak jak na faworyta przystało – od prowadzenia 5-0. Po tym kuble zimnej wody wylanej prosto na karczycho, kapitan drużyny BL Volley miał jedno wyjście – wziąć czas. Niestety dla nich, ten na niewiele się zdał. Drużyna nadal miała spore problemy z przyjęciem zagrywki rywali. Po jednej z zagrywek Izabeli Narwojsz na tablicy wyników pojawiło się 14-4 dla Spontanicznych. Mimo późniejszej gonitwy BL Volley nie był w stanie odrobić tak ogromnej straty i pierwszy set zakończył się wynikiem 21-16. Tendencja od końcówki pierwszego seta była jednak taka, że to właśnie podopieczni Wojciecha Strychalskiego przejęli inicjatywę, którą kontynuowali także na początku drugiej partii. Tym razem to BL zdołał wyjść na kilkupunktowe prowadzenie, którego nie wypuścił już do końca tej partii i wygrał do 16. O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci set, który był najbardziej wyrównany, a jego losy rozstrzygnęły się w końcówce, w której więcej zimnej krwi zachowali ‘Spontaniczni’, którzy powrócili do swoich korzeni i ponownie dzielą się punktami z rywalami.