Umówmy się – granie przeciwko debiutantom nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Tak się jednak składa, że w rolę drużyny, której przyszło przywitać w lidze Team Looz wcieliła się Craftvena. Już początek meczu pokazał, że czwartej sile poprzedniego sezonu zwycięstwo nie przyjdzie łatwo. Po drużynie Team Looz widać było, że zawodnicy doskonale wiedzą, o co w tym sporcie chodzi. Pierwsza partia była wyrównana, choć trzeba przyznać, że po obu stronach było sporo niefrasobliwości, po których następowały błędy własne. Rywalizacja w tej partii była typową walką ‘łeb w łeb’, w której żadna ze stron nie chciała odpuścić. Lepszym finiszem wykazali się gracze Craftveny, którzy w końcówce wyszli na prowadzenie i wygrali seta do 18. W drugiej odsłonie początek zwiastował, że przebieg tej partii będzie równie zacięty co pierwszej. W drugiej części seta Team Looz zdołał wyjść na prowadzenie. Craftvena próbowała jeszcze odmienić losy tej partii biorąc czas, ale jak się za chwilę okazało, nie wyprowadziło to z rytmu dobrze grającą ekipę Team Looz. Po dwóch pierwszych setach na tablicy wyników widniało 1-1. To akurat nikogo zbytnio nie dziwiło, bo Craftvena była w poprzednim sezonie drużyną, która aż w dziesięciu na czternaście spotkań kończyła spotkanie wynikiem 2-1. Tak samo stało się i tym razem. Nieszczęśliwie dla graczy Bartka Zakrzewskiego to jednak ich rywale – Team Looz wygrali ostatnią partię, dzięki czemu sięgnęli po pierwszą wygraną w lidze.
Dzień: 2020-09-01
BES-BLUM Kraken Team – Omida Team
Omida Team przystępując do tego spotkania miała wiedzę. Mecz przeciwko BES-BLUM Kraken Team odbył się dzień po tym, jak podopieczni Ryszarda Nowaka wprost zdemolowali Epo-Project. Dodatkowo, z tyłu głowy gracze w ‘Czarno-zielonych’ trykotach mieli w pamięci pierwsze spotkanie obu zespołów, do którego doszło w maju 2020 r., w którym Omida niespodziewanie musiała uznać wyższość swoich rywali. Te wszystkie elementy połączone w całość sprawiały, że wiadomym było, iż wygrana nie będzie łatwym zadaniem. To wszystko o czym piszemy miało oczywiście odzwierciedlenie w trakcie meczu. BES-BLUM na początku sezonu wygląda na ekipę, w której o rewolucję zadbały wspólnie Magda Gessler oraz Dorota Szelągowska. Drużyna na Jesień, póki co prezentuje naprawdę bardzo dobry poziom, o czym już w pierwszym secie przekonała się ekipa ‘Logistyków’. Ostatecznie Omidzie udało się wygrać tę partię na przewagi 22-20 i wydawało się, że jako taki ład w SL3 został zachowany. Drugi set oczywiście zburzył tę teorię, bowiem Omida była tylko tłem dla swoich przeciwników. Co ciekawe, Logistycy od początku drugiego seta grali na dwóch libero. W połowie seta BES-BLUM wypracował już taką przewagę, że Omida nie była w stanie dogonić rywali i set zakończył się wynikiem 21-13 dla Krakena. Trzecia partia była bardzo wyrównana, ale na końcu to Omida postawiła kropkę nad ‘i’, po czym cieszyła się z wygranego spotkania. Uważamy, że zwycięzców się nie sądzi, ale chyba sami zawodnicy wiedzą, że wrócili we wtorek z bardzo dalekiej podróży. MVP spotkania został Wojciech Ingielewicz – gość, któremu nie robi gdzie gra. Zdobywał MVP w TSSie, zdobywa i w Omidzie. Gdybyśmy wysłali go na konkurs chopinowski to pewnie i tam zdobyłby tytuł najbardziej wartościowego gracza.
Wirtualna Polska – MiszMasz
Po poniedziałkowym spotkaniu, w którym drużyna MiszMasz rozprawiła się z ekipą Allsix by Decathlon było wiadomo, że zespół może powalczyć o najwyższe cele. Wtorkowa rywalizacja przeciwko Wirtualnej Polsce miała to potwierdzić. W spotkaniu, po raz pierwszy od niemal roku wystąpił Adam Wajner, który kiedy tylko grał był ważnym ogniwem drużyny, niejednokrotnie zdobywając tytuł MVP spotkań. Niestety, powrót jednego z graczy po kontuzji nie sprawił, że drużyna przestała się borykać z problemami zdrowotnymi. Już przed meczem było wiadomo, że Wiktor Świąder nie ma szans na występ, a ponadto uraz wyeliminował kapitana drużyny (Jędrzej Matla) tuż przed rozpoczęciem spotkania. Jeśli chodzi o sam mecz to osoby, które liczyły na emocje i zaciętą walkę mogły czuć pewne rozczarowanie. Jakiś czas temu guru dziennikarstwa sportowego Ś.P. Paweł Zarzeczny miał swój program – One Man Show. Czemu o tym piszemy? Ano dlatego, że jeśli ktoś chciałby korzystać z nazwy programu to mógłby to być Mateusz Berbeka. Trzeba postawić sprawę jasno. Z całą pewnością można powiedzieć, że ten zawodnik mógłby z powodzeniem grać w pierwszej lidze i mówiąc wprost – nie zaniżałby tam poziomu. Pierwszy mecz? 15 punktów. Mecz przeciwko WP? 17 punktów, które walnie przyczyniły się do wygrania spotkania. Fakty są takie – 17 punktów sprawia, że można mówić o tym, że ten gracz w pojedynkę wygrał całego seta. Fakt jest również taki, że po dwóch spotkaniach MiszMasz ma na swoim koncie komplet oczek i w komfortowej pozycji spogląda na innych rywali z perspektywy lidera.