W momencie, kiedy rozpoczynało się spotkanie pomiędzy drużynami, było już wszystko wiadomo. Na boisku obok kilka minut wcześniej zakończyło się spotkanie pomiędzy Team Spontan a Oliwa Team. Po tym meczu stało się jasne, że wygrana Letniego 2-1 sprawiłaby, że drużyna znalazłaby się na trzecim miejscu w drugiej lidze, co dawałoby im szansę powalczenia o elitę. Scenariusz taki z kilku powodów był bardzo prawdopodobny. Po pierwsze – drużyna AVOCADO zapewniła sobie w ostatnim spotkaniu mistrzostwo drugiej ligi, co sprawiło, że pojawiło się sporo głosów o tym, że ‘Weganom’ będzie trudno o mobilizację. Dodatkowo, w protokole meczowym próżno było szukać prawdziwej gwiazdy tej drużyny i całej ligi – Marcina Makurata. W związku z tym doszło do pewnych perturbacji w składzie i bodajże po raz pierwszy w tym sezonie zobaczyliśmy Marka Opalińskiego (nominalny libero) na nietypowej dla siebie pozycji . Znając stawkę meczu, pierwszego seta lepiej rozpoczęli gracze Letniego Gdańska, którzy kontrolowali przebieg tej partii i zasłużenie wygrali do 17. Przed kolejnymi odsłonami nie trzeba było mobilizować graczy obu drużyn. AVOCADO chciało za wszelką cenę odwrócić losy spotkania i zakończyć sezon bez porażki na koncie. Z kolei Letnikom do podium wystarczyło jedno oczko. Dwa asy serwisowe, które posłał na początku drugiej odsłony Mikołaj Kohnke pokazały, do kogo należał będzie ten set. Tak też się stało i AVOCADO po pewnym czasie cieszyła się z wyrównania stanu meczu. Trzecia partia również należała do ‘Wegan’, którzy odarli ze złudzeń ‘Letników’. Tym razem dwoma asami na otwarcie seta popisał się Arkadiusz Kozłowski i nie sposób było wyzbyć się poczucia, że gdzieś to już widzieliśmy. Ostatecznie partia ta zakończyła się wygraną ‘Wegan’ do 15, a cały mecz 2-1. To oznaczało, że ‘Letnicy’ zajęli najgorsze dla sportowców – czwarte miejsce. Mimo to uważamy, że jest to kapitalna baza do budowania drużyny, która z każdą kolejną edycją może być tylko lepsza.
Dzień: 2020-07-13
Prototype Volleyball – Speednet
W przedmeczowych zapowiedziach wskazaliśmy, że obie drużyny mogą podejść do meczu z różnym nastawieniem. Prototype było praktycznie pewne zajęcia 5 miejsca w lidze, tymczasem Speednet grał o większą stawkę – nie tylko zdobycie punktu gwarantującego udział w barażu, lecz przede wszystkim poprawę ‘mentalu’ drużyny przed najważniejszym spotkaniem sezonu. Początek meczu tak bardzo realizował nasze przewidywania, że Redakcja zaczęła się zastanawiać nad wejściem w branżę sondaży wyborczych. ‘Programiści’, dzięki szybkiemu rozegraniu Mateusza Dobrzyńskiego oraz skuteczności Kacpra Iwaniuka, bardzo szybko wyszli na prowadzenie, czym wzmogli doping licznie obecnych na tym meczu rezerwowych, prowadzony przez nikogo innego jak prezesa – Piotra Grodzkiego. ‘Transformersi’ mogli poczuć się jak w kotle i widać było, że w końcówce seta przegranego do 13 myśleli już o kolejnych odsłonach. Trzeba jednak przyznać, że równie istotny był stricte siatkarski powód takiego zamieszania. Ze względu na braki kadrowe (brak przyjmujących Mateusza Bednarka i Maćka Wysockiego) ekipa Prototype w pierwszym secie zdecydowała się na użycie ‘wariantu awaryjnego’, znanego głównie z… finału Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku. Lukę na przyjęciu uzupełnił atakujący Łukasz Dejko, a na atak przeszedł środkowy Karol Grajewski. Szybko jednak okazało się, że Transformersom daleko do Władimira Alekno i w dobie braku treningów taki eksperyment musiał skończyć się fiaskiem. Symbolem tej sytuacji była jedna z pierwszych akcji meczu, w której grający na ataku Karol Grajewski z przyzwyczajenia skoczył w ciemno do bloku na środku, czyszcząc siatkę Piotrowi Przywieczerskiemu. W 2 i 3 secie ‘Transformersi’ wrócili do bardziej standardowego zestawienia, a na przyjęciu zagrał nominalny libero – Michał Kardasz, który najwyraźniej, pomimo gry na swojej pozycji, musi regularnie po nocach trenować zagrywkę. Z kolei Speednet zaczął mieć problem z blokiem rywali, choć to Grzegorz Gnatek prawdopodobnie zaklepał sobie miano najlepiej blokującego 1 ligi. Sytuację próbowano uratować licznymi zmianami, jednak ostatecznie to Prototype zaliczyło 7 zwycięstwo w lidze. Postawa całej drużyny (oraz MVP spotkania Łukasza Dejko) w końcówce ligi sprawia, że Transformersi mogą patrzeć z optymizmem w kierunku kolejnego sezonu. Z kolei nastroje Speednetu zostaną zdefiniowane przez mecz o życie (i tatar) – baraż z Team Spontan.
Straż Pożarna Gdańsk – BES-BLUM Kraken Team
Aby utrzymać się w lidze, drużyna Straży Pożarnej potrzebowała wygrać z BES-BLUM Kraken Team w stosunku 3-0, dokonać tego bardzo wysokim wynikiem małych punktów, liczyć na to, że Speednet przegra 3-0 z Prototype Volleyball, liczyć na to, że Speednet zdobędzie bardzo mało punktów, wygrać baraż, wygrać w totka, poczekać na kolejne zaćmienie słońca i pobić rekord świata w hakówce, schodząc poniżej 10 sekund. Jednym słowem, do utrzymania potrzebowali prawdziwego cudu, który się nie wydarzył. Straż Pożarna przegrywa spotkanie w stosunku 3-0 i po trzech sezonach żegna się z najwyższą klasą rozgrywkową. Od września przyjdzie im się mierzyć z drużynami drugoligowymi, z którymi umówmy się – również nie będzie zbyt łatwo. Wracając do spotkania to od początku do końca meczu lepiej prezentowali się gracze BES-BLUM. Już na wstępie drużyna Ryszarda Nowaka zdołała wypracować sobie przewagę, by ostatecznie wygrać do 16. Trzeba przyznać, że pierwszy set nie cieszył zbytnio oczu. W trakcie jego trwania co chwilę gracze obu drużyn podbijali, a nawet przebijali piłkę nogami. W szeregach obu drużyn składne akcje mogliśmy wyliczyć na palcach jednej ręki. Po tej partii stało się jasne, że ‘Mundurowi’ nie zdołają się już utrzymać. Osoba, która liczyła na to, że drużyna zaprezentuje się na luzie (czytaj lepiej) musiała być rozczarowana. ‘Mundurowi’ zagrali jeszcze gorzej. Ich rywale na początku drugiego seta wygrywali… 11-1! Duża w tym zasługa świetnej zagrywki Rafała Grzenkowicza. Pod koniec tej partii BES-BLUM zaczął popełniać sporo błędów w ataku, co sprawiło, że ‘Mundurowi’ zdołali trochę podgonić i set zakończył się wynikiem 21-11 dla BES-BLUM. Trzecia partia, przynajmniej na początku zaczęła być miła dla oka. Przez chwilę mieliśmy ciekawe wymiany i dużo czystej siatkówki. W trakcie tej partii kontuzji pleców doznał Andrzej Brzozowski, któremu udało się jednak wrócić do gry. Niestety nie był on w stanie pomóc swojej drużynie, która przegrała tę partię do 14, a cały mecz 0-3.
Team Spontan – Oliwa Team
Przez wiele osób spotkanie pomiędzy Team Spontan a Oliwa Team zostało uznane za najciekawszy mecz, do którego miało dojść w poniedziałkowy wieczór. Będąc szczerym, wcale się nie dziwimy takiemu wyborowi, bo sami ostrzyliśmy sobie zęby na tę rywalizację. Mecz miał zadecydować o tym, czy dla obu drużyn znajdzie się miejsce na podium, a jeśli tak to jakim medalem będą musiały się zadowolić. W pierwszym secie mocniej zaczęli ‘Spontaniczni’, którzy szybko wyszli na prowadzenie 7-2. Po chwili, mimo gigantycznej stawki spotkania oraz faktu, że Spontan wygrywał, rozgrywający drużyny Oliwa Team przyznał się do tego, że piłka, która wyszła na out, poszła wcześniej po jego palcach. Gdy na tablicy wyników widniał wynik 19-16 wydawało się, że Spontan zdoła postawić kropkę nad ‘i’. Dość niespodziewanie, ‘Pomarańczowi’ zaczęli mieć problem zarówno z przyjęciem, jak i wyprowadzeniem skutecznego ataku. Oliwiacy bezlitośnie wykorzystali ten fakt i odwrócili losy seta wygrywając go do 20. Druga partia nie była zbyt wielkim zaskoczeniem. Jak zwykle była tą, w którym Team Spontan zaprezentował się najlepiej. Gracze Piotra Raczyńskiego poprawili przyjęcie, co poskutkowało wygraniem seta do 15. Trzecia partia była wspaniałym zwieńczeniem tego szalonego sezonu w drugiej lidze. Była ona niezwykle wyrównana od początku do samego końca. Ostatecznie, więcej zimnej krwi zachowali gracze Oliwa Team, którzy wygrali seta do 19, a całe spotkanie 2-1. Trzeba przyznać, że Oliwiacy w ostatnim czasie prezentowali się piekielnie dobrze i mogą tylko żałować, że sezon się już dla nich skończył. Przed nimi półtora miesiąca przerwy. Od września zobaczymy graczy w pierwszej lidze. Co ciekawe, Oliwa jest już drugim zespołem, który w przeciągu dwóch sezonów kapitan drużyny – Agnieszka Pasternak wprowadza do pierwszej ligi. Panowie, trzymajcie Agę, bo takiego menagera mogą Wam próbować podebrać inne drużyny!
Zmieszani – DNV GL S*M*A*S*H
Przed spotkaniem wyrażaliśmy obawy o to, czy drużyna Zmieszanych jest w stanie skompletować skład na poniedziałkowy mecz przeciwko DNV GL S*M*A*S*H. Część drużyny była już w rozjazdach, części nie pasowało, a część miała prywatne sprawy. Mimo to, na parkiecie stawiło się sześciu graczy ‘Granatowych’, którzy pokazali kawał dobrej siatkówki. Ponadto, co ciekawe, wydawało nam się, że to spotkanie będzie jedynym, które nie dostarczy nam zbyt dużych wrażeń. Wszystko za sprawą tego, że obie drużyny walczyły już tylko o przysłowiową pietruszkę. Nic bardziej mylnego. Emocje w tym meczu kipiały, czego dowodem niech będzie czerwona kartka, którą ukarany został jeden z graczy DNV GL S*M*A*S*H. W spotkaniu nie zabrakło rzecz jasna żywiołowych dyskusji z sędziami, co w przypadku drużyny Stanisława Paszkowskiego staje się powoli tradycją. Dodatkowo, w trakcie meczu wydawało się, że Zmieszani zdawali się trochę podjudzać swoich przeciwników, co na pewno nie pomagało im w skupieniu się na czysto sportowych wrażeniach. Jeśli spojrzymy na nie to drużyna Edyty Woźny była bezkonkurencyjna. Trzy wygrane sety sprawiły, że zespół poprawił sobie humory przed wakacjami i kolejną edycją Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Jak obiecują sami gracze – kolejny sezon będzie już bardziej udany. Podobne życzenia maja zapewne zawodnicy z ulicy Łużyckiej, którzy co prawda zapewnili sobie utrzymanie, ale jednak mają ambicje na coś więcej.
Allsix by Decathlon – Craftvena
Do pewnego momentu wydawało się, że plan nakreślony przez kapitana drużyny Allsix by Decathlon uda się zrealizować. Nie dość, że drużyna zdołała wygrać pierwsze spotkanie z DCT Gdańsk w stosunku 3-0 to na dodatek w drugim meczu przeciwko Craftvenie wygrała pierwszego seta do 17. To z kolei sprawiało, że do podium rozgrywek brakowało im już tylko dwóch setów. Jak poradziła sobie drużyna z tym wyzwaniem? Cóż, chyba w najgorszy z możliwych sposobów. Allsix by Decathlon musiał uznać wyższość swojego rywala w drugim secie, który był najciekawszą i najbardziej wyrównaną partią w meczu. W końcówce seta ‘Rzemieślnicy’ zdołali wyjść na prowadzenie 20-18, ale po asie serwisowym dobrze dysponowanego Aleksandra Bochana zrobiło się 20-19. Niestety dla Allsix, kolejną zagrywkę ten gracz zepsuł i marzenia o podium musiały zostać odłożone do kolejnej edycji. To chyba dość wyraźnie osłabiło morale drużyny ze sklepów sportowych. W trzeciej partii zdecydowanie lepszym zespołem byli ‘Rzemieślnicy’, którym w pierwszej części tego seta całkowicie zdominowali swojego przeciwnika. Ci, przez bardzo długi czas nie mogli zrobić przejścia, co z czasem wprowadziło w ich szeregach frustrację. Ostatecznie Craftvena wygrała seta do 10 i całe spotkanie 2-1. Mimo to, taki wynik nie urządza absolutnie żadnej ze stron. Decathlon – ponieważ stracił szansę na podium. Craftvena z kolei ma czego żałować, bo jeśli we wtorek Port Gdańsk wygra spotkanie z Wirtualną Polską to ‘Rzemieślnicy’ wypadną poza podium, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się nierealne.
Chilli Amigos – Speednet 2
Każdy dziś się nad tym głowi
Co też brali Ci ‘Różowi’
Czemu cieszą się jak dzieci
Choć przegrany już set trzeci
Są humory wyśmienite
Chociaż nic nie było pite
Bo w drużynie ‘Programistów’
Nie uświadczysz pesymistów
U nich poza walką w meczu
Jest impreza na zapleczu
No, to nie są już przelewki
Ostre lecą tu przyśpiewki
Nie brakuje im ambicji
Skaczą nawet Ci z policji
Wjeżdża wóda wraz z tatarem
Prezes szasta tym towarem
Jazda coraz bardziej dzika
Bęben mają ze śmietnika
Taka ławka to jest złoto
Na to patrzy się z ochotą
Słówko o drużynie Chilli
Co w ataku się nie myli
Królowali na parkiecie
W szczególności w pierwszym secie
Potem był też niezły bigos
Odpalili się Amigos
Aż się łzy do oczu cisną
Tak ten zespół dziś zabłysnął
Świetna forma kapitana
Otwierają już szampana
Mililitrów tam niewiele
Lecz się dzielą ‘Przyjaciele’
Pije każdy, kto zasłużył
Starczy też dla innych drużyn
Bo paliwo to podstawa
Żeby była fest zabawa
Prócz zabawy są wyniki
Chilli cieszą się jak dziki
Pytam z czego no i widzę
Są na podium w trzeciej lidze!
Agnieszka Pasternak
Mental Block – 3city4students
Nie ma co owijać w bawełnę. Ten mecz miał tak duży ciężar gatunkowy, że trzeba było mieć ‘cojones’ ze stali by się nie spalić. Tu nie było marginesu błędu. Drużyna przegrana mogła być pewna tego, że od 1 września będzie się mierzyć z zespołami trzecioligowymi. Z kolei ekipa wygrana wiedziała, że musi jeszcze udowodnić swoją wyższość w meczu barażowym, do którego dojdzie we wtorkowy wieczór. Przed spotkaniem w obu drużynach widać było, że przed nimi mecz o wielką stawkę. Mimo uśmiechów i dobrej atmosfery można było wyczuć, że za chwilę to wszystko ustąpi i liczyć będzie się tylko to, co dzieje się na parkiecie. Lepiej w mecz weszli ‘Mentaliści’, a konkretniej Kamil Żukowski, który na dzień dobry zdobył trzy punkty i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. ‘Mentaliści’, mimo, że czasami pozwalali rywalom wyrównać to ostatecznie za każdym razem wychodzili na małe prowadzenie i zakończyli pierwszą partię wygraną do 18. Do pełni szczęścia brakowało im zatem jednego wygranego seta. Niestety dla nich, inne plany na wieczór mieli gracze Dawida Piankowskiego, którzy wygrali drugą partię do 17 i na tablicy w setach mieliśmy remis 1-1. Czy można sobie wyobrazić większe emocje niż decydujący set? Set o życie, set o przetrwanie, set o byt w drugoligowych rozgrywkach. W nim, do pewnego momentu mogliśmy oglądać bardzo wyrównaną grę. Dopiero od stanu 8-8, po dwóch asach serwisowych Marcina Jacyno, drużyna wyszła na dwupunktowe prowadzenie, które po chwili jeszcze powiększyła. Ostatecznie set zakończył się wygraną ‘Mentalistów’ do 14. Po ostatnim gwizdku sędziego wśród ‘Niebieskich’ nastąpiła eksplozja radości. We wtorek ‘Mentaliści’ zmierzą się w meczu barażowym. Z kim? Na to muszą poczekać. Będzie to albo Port Gdańsk albo Chilli Amigos. Niezależnie od tego to właśnie drużyna Mental Block będzie faworytem.
Allsix by Decathlon – DCT Gdańsk
Mimo, że spotkanie rozpoczynało się o godzinie 19.00, zawodnicy drużyny Allsix by Decathlon tym razem stanęli na wysokości zadania i stawili się na sali na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, bowiem drużyna Rafała Liszewskiego walczyła w poniedziałkowy wieczór nawet o wicemistrzostwo. Aby tak się stało, ‘Biali’ musieli przede wszystkim wygrać spotkanie z DCT Gdańsk w stosunku 3-0, a następnie powtórzyć ten wynik w meczu przeciwko Craftvenie. O ile to pierwsze zadanie wydawało się dość realnym scenariuszem, zadanie numer dwa wyglądało na bardziej wymagające. Termin spotkania wyznaczony na 13 lipca sprawił, że w drużynie DCT Gdańsk zabrakło między innymi Piotra Kochanowskiego czy Adama Piotrowskiego. O tym, jak duża była to wyrwa niech poświadczy fakt, że obaj gracze znajdują się wśród trzech najlepiej punktujących graczy drużyny. Można powiedzieć, że w meczu z Allsix by Decathlon wystąpił tylko jeden z tenorów – Andrzej Tararuj. Pomimo, że gracz ten zdobył dla swojej drużyny dziewięć punktów to nie był w stanie odmienić losów spotkania, które trzeba przyznać, było dość jednostronnym widowiskiem. Gracze ze sklepu sportowego już na początku spotkania pokazali, kto będzie tego dnia dominował. Pierwszy set zakończył się do 10, drugi do 12 a trzeci do 13 i niezależnie od wyników wtorkowych spotkań DCT Gdańsk kończy sezon na siódmym miejscu w tabeli. Jeśli chodzi o Allsix to po tym spotkaniu miał szansę na wskoczenie do strefy medalowej.