Miesiąc: czerwiec 2020

Zapowiedź – MATCHDAY #10

Nie zwalniamy tempa i jedziemy z kolejnym – intensywnym dniem meczowym. We wtorek najciekawiej zapowiada się mecz odwiecznych rywali Volley Gdańsk i Trójmiejskiej Strefy Szkód. Swoją dobrą passę będą chciały podtrzymać Omida Team, AVOCADO friends czy Craftvena. Zapraszamy na zapowiedź wtorkowej serii gier!

Zmieszani – Team Spontan

Godz.:19:00, boisko nr 1

Na parkiety Siatkarskiej Ligi Trójmiasta po nieudanym meczu przeciwko SV INVICTA wracają Zmieszani. Powrót nie będzie najłatwiejszy, bowiem zmierzą się z drużyną Team Spontan. Ostatnie spotkanie tych drużyn było rozgrywane 10 października 2019 r. Wtedy, pomimo faktu, że dość wyraźnym faworytem była drużyna Edyty Woźny, wygrała ekipa Piotra Raczyńskiego. Od października do czerwca to w sporcie prawdziwa wieczność i uważamy, że obecnie ‘Spontaniczni’ są dużo lepszą drużyną. Nie dość, że ekipa się w wyraźny sposób nie osłabiła to do składu dołączyło kilku graczy, którzy wzmocnili konkurencję w ekipie oraz w sposób oczywisty podnieśli jakość drużyny. Czy to oznacza, że Zmieszanych czeka jeszcze trudniejsze zadanie niż poprzednio? Mecz sprzed pół roku był anonsowany przez nas jako spotkanie o dużym ciężarze gatunkowym. Wszystko za sprawą byłego kapitana nieistniejącej już drużyny Wstrząśniętych nie Zmieszanych (Piotra Skierkowskiego), który od pewnego czasu jest graczem Team Spontan. Wracając do Wstrząśniętych nie Zmieszanych to z czasem drużyna, już bez Piotra w składzie zmieniła nazwę na Zmieszanych. Jakby tego było mało, w październiku to Piotr mógł chodzić z podniesionym czołem, bowiem to Spontaniczni wygrali spotkanie, a gracz ten był jednym z architektów tego zwycięstwa zdobywając dziewięć punktów. Dodatkowo, październikową rywalizację z uwagi na kontrowersje sędziowskie, zapamiętaliśmy jako jeden z najbardziej elektryzujących momentów poprzedniego sezonu. Czy możliwe jest w ogóle abyśmy ponownie doświadczyli podobnych emocji?

Typ Redakcji: Team Spontan

Typ Eksperta (Maciej Kot): Team Spontan

Trójmiejska Strefa Szkód – Volley Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr 2

Wtorkowe zmagania rozpoczną się, jak na czerwiec przystało, od prawdziwych grzmotów. W spotkaniu na drugim boisku zmierzą się bowiem dwie drużyny, których graczy nie trzeba specjalnie mobilizować na to spotkanie. Pierwszy Mistrz Siatkarskiej Ligi Trójmiasta został wyłoniony właśnie po meczu obu tych drużyn, który odbył się niemal rok temu – 19 czerwca 2019 r. Wtedy, podobnie jak 29 października 2019 r., górą byli ‘Żółto-czarni’. Na pięć dotychczas rozegranych setów, wygrywali za każdym razem. O ile w tym pierwszym meczu, który decydował o mistrzostwie poszło bardzo gładko, to w spotkaniu z jesieni gracze Volley musieli się bardziej postarać, a pierwszy set wygrali dopiero po grze na przewagi. Nie zmienia to jednak faktu, że bilans setów 5-0 wskazuje jednoznacznie, kto będzie faworytem wtorkowej potyczki. Do spotkania drużyna TSSu przystąpi po poniedziałkowej porażce z drużyną Omidy i trzeba przyznać, że to oraz omawiane właśnie spotkanie z Volley sprawią, że drużynę czeka prawdziwy sprawdzian umiejętności. Wyjątkowe sytuacje wymagają wyjątkowych rozwiązań i do ‘Niebieskich’ dołączy dziś kolejny gracz, środkowy – Andrzej Zinkiewicz, który bez wątpienia podniesie konkurencję w zespole. Mecz będzie spotkaniem, o którym zwykło się mówić, że będą z rodzaju tych za sześć punktów. Zgarnięcie kompletu oczek przez TSS sprawiłoby, że zrównaliby się punktami z Volleyem i podtrzymali swoje mistrzowskie aspiracje. Jeśli wygra Volley, to patrząc na częstotliwość porażek ‘Żółto-czarnych’, ciężko będzie TSSowi ich dogonić.

Typ Redakcji: Volley Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Volley Gdańsk

Craftvena – DCT Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Często odnosimy wrażenie, że o wynikach poszczególnych spotkań w trzeciej lidze mógłby równie dobrze zadecydować charakterystyczny siwy Pan i jego komenda z prośbą o zwolnienie blokady maszyny losującej. Na początek weźmy pod lupę drużynę DCT Gdańsk, która potrafiła zdemolować ekipę Portu Gdańskiego trzy-zero, a na drugi dzień przegrać z drużyną Chilli Amigos, również w stosunku trzy – zero. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że Chilli przegrało wczoraj z… Portem. Powiedzcie proszę, gdzie sens i logika? Gdzie rozum i godność człowieka? Gdzie Krym, a gdzie Rzym? Ok, wystarczy tego, doskonale wiecie o co chodzi. Oczywiście jako Redakcja nie narzekamy na tę nieprzewidywalność, która charakteryzuje mecze na trzecim poziomie rozgrywek. Do spotkania drużyny podejdą z jakże odmiennymi nastrojami. DCT po dobrym początku znajdują się obecnie na przedostatnim miejscu w tabeli. Wyłączając inaugurację, ‘Kontenerowcy’ są drużyną binarną. Albo wygrywają 3-0, albo przegrywają w takim samym wymiarze. Uważamy, że o wygranie z Craftveną w stosunku 3-0 będzie niezwykle trudno. ‘Rzemieślnicy’ przypominają obecnie lawinę, która zabiera ze sobą wszystko, co napotka na swojej drodze. Ostatnie dwa spotkania to dwie wygrane, które sprawiły że drużyna wskoczyła na najniższy stopień podium. W kościach czujemy jednak, że to jeszcze nie jest ich ostatnie słowo i pozycja ta może być po wtorkowym meczu wyższa.

Typ Redakcji: Craftvena

Typ Eksperta (Maciej Kot): Craftvena

Zmieszani – 3city4students

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Nie mają łatwego życia ‘Studenci’ na początku sezonu. Zachowując proporcje to tak, jakby pierwsze trzy walki bokserskie mieli stoczyć odpowiednio z Mikiem Tysonem, Muhammadem Alim czy Władimirem Kliczko. Oczywiście mówimy o primetimie każdego z nich. Na dzień dobry drużyna 3city4students musiała się zmierzyć z Oliwą, następnie z AVOCADO, a teraz przychodzi czas na Zmieszanych. To, czego możemy być pewni w trakcie spotkania to fakt, że na parkiecie zobaczymy dwie z trzech drużyn, w których poziom estrogenu jest najwyższy. W ekipie Zmieszanych mamy dwie kobiety, natomiast w szeregach Studentów są aż trzy. Jedna z nich – Aleksandra Basendowska została dopisana do drużyny w ostatnim czasie i nie zdążyła jeszcze zadebiutować w obecnym sezonie. Nie oznacza to, że zmagania ligowe będą dla niej nowością, bowiem Ola w poprzednim sezonie broniła barw Bombardierów, dla których rozegrała jedenaście z czternastu spotkań. Co ciekawe jednym z tych, w których Aleksandra Basendowska nie wystąpiła było przegrane spotkanie ze… Zmieszanymi. Tamten mecz pamiętają z kolei Andrzej Pikor, Magdalena Czapiewska czy Julia Tryzna. Niezależnie od tego, o rozpracowanie Zmieszanych będzie bardzo trudno. Ci we wtorek będą chcieli z pewnością podreperować swój dorobek punktowy. Okazję mają do tego doskonałą, bowiem rozegrają w ten wieczór aż dwa spotkania i nos podpowiada nam, że każdy inny wynik niż sześć punktów będzie odebrany jako wielki zawód.

Typ Redakcji: Zmieszani

Typ Eksperta (Maciej Kot): Zmieszani

Wirtualna Polska – Allsix by Decathlon

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Obie drużyny mierzyły się wczoraj z problemami kadrowymi. Wskutek nieobecności kilku podstawowych graczy Decathlon zaliczył pierwszą porażkę w sezonie Wiosna’20 z ekipą Portu Gdańsk. Wirtualna Polska z kolei na mecz z Range Soft VT stawiła się w pięciu graczy. Jeśli zespoły szybko nie poradzą sobie z tym tymi kłopotami, mogą wpaść w tarapaty. Biorąc pod uwagę formę, jaką prezentuje ostatnio Allsix by Decathlon o nich jesteśmy bardziej spokojni. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której Aleksandra Bochana, Dawida Zdzuja, Roberta Rogalińskiego i Pawła Woźniaka, którzy nie wystąpili we wczorajszym spotkaniu, mogłoby zabraknąć na dłużej. Byłoby to zaprzepaszczeniem szans na wygranie ligi, a do tego zespół na pewno nie chciałby dopuścić, biorąc pod uwagę dotychczasowe dokonania. Gracze Wirtualnej Polski z kolei, po niezbyt udanym początku sezonu, ostatnio zaliczyli dwa dobre spotkania, w których udało im się pokonać drużyny Chilli Amigos i Speednetu 2. Dało to nadzieję na przełamanie złej passy, ale wczorajsze pojawienie się w niepełnym składzie nie dało im żadnej szansy w starciu z wiceliderem. Jeśli zawodnicy Jędrzeja Matli nie dopuszczą ponownie do takiej sytuacji, mogą jeszcze zaskoczyć nas niejednokrotnie w tym sezonie. Wszystko w ich rękach. Dzisiejsze starcie będzie dla nich jednym z najtrudniejszych, ale jest to zespół bardzo doświadczony i liczymy na to, że pokażą się z jak najlepszej strony.

Typ Redakcji: Allsix by Decathlon

Typ Eksperta (Maciej Kot): Allsix by Decathlon

Straż Pożarna Gdańsk – BES-BLUM Kraken Team

Godz.: 20:00, boisko nr 2

W poniedziałkowy wieczór gracze Straży Pożarnej z niepokojem spoglądali na tabelę. Pomimo tego, że na inaugurację wygrali ze Speednetem i ich sytuacja była dość obiecująca, to z czasem drużyna ‘Mundurowych’ zjechała do pitstopu i mogła tylko oglądać jak mijają ich kolejni rywale. Gdy dość długa przerwa się przeciągnęła, okazało się, że po wyjeździe na tor gracze w pomarańczowo-granatowych trykotach zajmują ostatnie miejsce w ligowej stawce. Inną kwestią pozostaje oczywiście fakt, że ze wszystkich drużyn w pierwszej lidze to właśnie Strażacy zagrali najmniejszą liczbę spotkań. Okazja do podreperowania liczby punktów i miejsca w tabeli będzie dość dobra, bo jakby nie patrzeć, drużyna BES-BLUM Kraken Team, mimo że jest faworytem wtorkowego meczu, to jednak nie jest to ekipa, która byłaby poza zasięgiem ‘Mundurowych’. Patrząc na rysy historyczne ciężko znaleźć i zestawić ze sobą parę drużyn, których spotkania byłyby tak wyrównane. W dwóch dotychczasowych meczach, żadna z drużyn nie zdołała nigdy wygrać seta liczbą punktów większą niż… cztery. W obu przytoczonych spotkaniach padł wynik 2-1 i górą była ekipa Ryszarda Nowaka (BES-BLUM). Różnica punktów oraz obecna pozycja w tabeli pozwalają nam sądzić, że zapowiada się kolejne bardzo wyrównane i ciekawe spotkanie. 

Typ Redakcji: BES-BLUM Kraken Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): BES-BLUM Kraken Team

Prototype Volleyball – Omida Team

Godz.: 21:00, boisko nr 3

Po wczorajszych spotkaniach obie drużyny nie mogą czuć się usatysfakcjonowane. Omida, mimo wygranej 3-0 z Trójmiejską Strefą Szkód, nie zaprezentowała siatkówki na takim poziomie, do jakiego nas przyzwyczaiła od kilku spotkań. Gracze Tomasza Nurzyńskiego natomiast są w dużo gorszej sytuacji, bo poza pokazaniem niezbyt dobrej formy, w meczu z Epo Project nie udało im się urwać nawet seta. Wiadomo było już przed spotkaniem, że będzie to bardzo trudne zadanie, ale na pewno nie na taki scenariusz liczyli gracze Prototype. Tym bardziej frustrujący musi być dla nich fakt, że po rewelacyjnym początku sezonu, drużyna od pewnego czasu wpadła w dołek i nie bardzo wiedzą, w jaki sposób mogliby się z niego wydostać. Wygrana z Omidą byłaby na pewno sukcesem, który wyrwałby ich z matni i dodał skrzydeł przed kolejnymi meczami. Mamy więc dwie drużyny w niezbyt dobrych nastrojach, które na dodatek będą chciały pokazać rywalowi gdzie raki zimują, a także wyjść z parkietu z tarczą. Czy Prototype uda się ta sztuka? Na pewno drzemie w nich spory potencjał, ale czy to wystarczy na drużynę, która od pewnego czasu przebija się przez kolejnych przeciwników jak taran, pozostawiając za sobą tylko zgliszcza? Prototype udowodniło na początku sezonu, że ich bardzo mocnym punktem jest obrona. Po wczorajszym meczu, w którym TSS również rewelacyjnie sprawował się w tym elemencie możemy zauważyć, że takie drużyny mocno nie leżą Omidzie, która nie mogąc dobić się do parkietu wygląda jakby traciła animusz. O ile inne elementy również zaskoczą, może to być recepta dla ‘Transformersów’ na drużynę zajmującą aktualnie pierwsze miejsce w tabeli.

Typ Redakcji: Omida Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Omida Team

SV INVICTA – AVOCADO friends

Godz.: 21:00, boisko nr 1

Po wczorajszym nieudanym występie gracze Sławomira Cichosza na pewno plują sobie w brodę. Raczej nie takiego scenariusza się spodziewali, biorąc pod uwagę swoje ostatnie dokonania na parkietach SL3 oraz fakt powołania do drużyny rewelacyjnego Radosława Koniecznego, którego dobra forma nie wystarczyła jednak, aby przeciwstawić się sile Spontana. Ekipa AVOCADO wydaje się być jeszcze bardziej wymagającym przeciwnikiem, który na dodatek miał sporo czasu na dobre przygotowanie się do tego spotkania i wnikliwe rozpracowanie rywala, ostatni mecz grali bowiem przed tygodniem. ‘Restauratorzy’ na pewno podejdą do rywalizacji bardzo poważnie, a zgranie drużyny będzie działało zdecydowanie na ich  korzyść. INVICTA jednak na pewno tanio skóry nie sprzeda i będzie się starała jak najszybciej zatrzeć złe wrażenie spowodowane wczorajszą ‘wpadką’. W ligowej tabeli drużyny dzieli jeden punkt, więc jest to bardzo ważne spotkanie dla obu zespołów. Wynik dzisiejszych zawodów w znaczący sposób zmieni kształt podium, a pamiętajmy, że AVOCADO ma wciąż rozegrane dwa mecze mniej od swojego rywala. Póki co, graczom Arka Kozłowskiego wszystko szło jak po maśle, ale przyszedł w końcu czas zmierzyć się z rywalem, którego niedocenianie może być równie niebezpieczne jak zaczepianie osiedlowego osiłka okupującego ławkę pod blokiem. Przypomnijmy również, że w swoim pierwszym meczu w tym sezonie drużyna AVOCADO pokonała Team Spontan, który z kolei zwyciężył nad ekipą INVICTY. Przekonaliśmy się jednak już wielokrotnie, że opieranie się w lidze o założenia matematyczne mija się z celem równie mocno jak próba trafienia do rozsądku młodzika wyruszającego po raz pierwszy na podbój Sopotu.

Typ Redakcji: AVOCADO friends

Typ Eksperta (Maciej Kot): AVOCADO friends

Letni Gdańsk – Mental Block

Godz.: 21:00, boisko nr 2

Pomimo tego, że drużyny Letniego Gdańska oraz Mental Block nie spotkały się nigdy w zmaganiach ligowych to znają się doskonale. Status obu drużyn do pewnego momentu przypominał aktorów Roberta De Niro i Al Pacino, którzy mimo, że do pewnego momentu swojej aktorskiej kariery nigdy się nie spotkali w trakcie jednej sceny w jednym filmie, to ich losy przeplatały się ze sobą na tyle często, że jeden o drugim wiedział dosłownie wszystko. Podobnie jak wspomniana dwójka wybitnych aktorów, Letni wie o Mentalu wszystko, podobnie jak Ci drudzy o Letnim. Skąd ta pewność? Obie drużyny bardzo często spotykały się razem na wspólnych sparingach. Dopiero w najbliższy wtorek zmierzą się pierwszy raz w oficjalnych rozgrywkach. Wydaje się, że faworytem meczu będzie drużyna ‘Letników’, którzy liczą na to, że po dwóch porażkach z początku sezonu, wreszcie obiorą azymut na grupę mistrzowską. Uważamy, że jakakolwiek strata punktów w najbliższym meczu dość wyraźnie skomplikuje ‘Granatowym’ plany. Aspiracje znalezienia się w grupie mistrzowskiej nie są bynajmniej wyłącznie naszym pomysłem i niejako na potwierdzenie tych słów proponujemy zerknąć na wywiad zawodniczki Mental Block – Katarzyny Wojewódzkiej, która w ‘Letnikach’ upatruje jednego z faworytów do wygrania całej ligi. Niezależnie od tego jaki wynik padnie, to o jednej z drużyn będziemy mogli mówić w kontekście zawodu początkiem sezonu, natomiast w przypadku drugiej o znacznej poprawie nastrojów przed kolejnymi ligowymi pojedynkami. Dokładnie takie to będzie spotkanie i na bok możemy odłożyć teksty o dobrej zabawie. Obie drużyny potrzebują punktów jak tlenu. Niekoniecznie z tych samych pobudek.

Typ Redakcji: Letni Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Letni Gdańsk

Matchday #9

Za nami pierwszy dzień rozgrywek w sezonie Wiosna’20, w którym odbyło się aż dziewięć spotkań. W pierwszej i drugiej lidze mamy zmianę lidera. Omida w pierwszoligowym hicie pokonała drużynę Trójmiejskiej Strefy Szkód, czym potwierdziła swoje mistrzowskie aspiracje. W drugoligowym hicie Team Spontan ograł SV INVICTĘ w stosunku 2-1. W trzeciej lidze dwa zwycięstwa dołożyła drużyna Portu Gdańskiego. Zapraszamy na podsumowanie poniedziałkowej serii gier!

Trójmiejska Strefa Szkód – Omida Team 0-3 (19-21; 20-22; 17-21)

Obie drużyny mogły stanąć do meczu z pozycji gościa prężącego swoje muskuły. Omida rozbiła w ostatnim czasie Epo-Project, a Trójmiejska Strefa Szkód ograła swojego odwiecznego rywala – Straż Pożarną Gdańsk. Abstrahując od samych wyników, mecz był anonsowany jako ten, który zelektryzuje kibiców trójmiejskiej siatkówki. Dość powiedzieć, że spotkanie było transmitowane na dwóch niezależnych od siebie fanpageach. W przedmeczowej zapowiedzi uznaliśmy, że to drużyna Konrada Gawrewicza (Omida) będzie faworytem. Początek spotkania zdawał się potwierdzać nasze słowa. Mimo, że pierwsza partia była dość wyrównana, to jednak Omida zdołała wypracować sobie delikatną przewagę i wygrać seta. Drugi upłynął pod znakiem kontrowersji oraz bardzo wyrównanej gry. Niebiescy długo nie mogli pogodzić się z kilkoma decyzjami Pani sędzi i odnosimy wrażenie, że wpłynęło to na ich poczynania w dalszej części meczu. Ten, podobnie jak pierwszy set układał się po myśli ‘Logistyków’, którzy zagrali nieco inną siatkówkę niż ta, z której ich zapamiętaliśmy w ostatnich spotkaniach. Środek nie był tak skuteczny jak chociażby w spotkaniach z Epo czy Speednetem. Ciężar gry został przesunięty na przyjmujących – Dimę Moroziuka i Łukasza Wiktorko, którzy w ostatnim czasie imponują formą. Tak było i tym razem, obaj zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i atakowali z wysokim procentem skuteczności. Drugi set zakończył się zwycięstwem Omidy po przewadze 22-20. Trzecia odsłona zaczęła się, a jakże – od kontrowersji. Tym razem potencjalnie poszkodowanym zespołem, a jakże – Trójmiejska Strefa Szkód. Pomimo tego, w trzeciej odsłonie Omida była po prostu drużyną lepszą. Tu, w przeciwieństwie do pierwszych dwóch setów, nie było walki do samego końca. Podsumowując, Omida wygrywa zasłużenie, ale różnica pomiędzy drużynami sprawia, że wynik 2-1 zamiast 3-0 nikogo by nie skrzywdził.

Port Gdańsk – Allsix by Decathlon 2-1 (21-12; 17-21; 21-17)

Do spotkania przeciwko drużynie Portu Gdańskiego drużyna Allsix by Decathlon przystępowała w okrojonym składzie. Zabrakło etatowych graczy jak Aleksander Bochan, Dawid Zdzuj, Robert Rogaliński czy Paweł Woźniak. Szczególnie odczuwalny był brak tego pierwszego – Aleksandra Bochana. O powodzenie i zwycięstwo było równie trudno jak o wyrwanie najgorętszej dziewczyny na imprezie bez jedynki. Zarówno brak tego świetnego gracza, jak i uzębienia nie oznacza, że wymarzony cel jest niemożliwy do zrealizowania, a tylko sprawia, że o powodzenie jest znacznie trudniej. Tak samo było w meczu z Portowcam,i gdzie już początek meczu pokazał, która drużyna w poniedziałkowy wieczór jest w lepszej dyspozycji. Początkowo wypracowana przez Port przewaga była sukcesywnie powiększana, by ostatecznie wygrać do 12. Trzeba przyznać, że całkowicie kontrolowali przebieg tego seta i nie pozwolili swoim rywalom rozwinąć skrzydeł. Drugi set to metamorfoza graczy ze sklepów sportowych, którzy najwidoczniej przypomnieli sobie, że są obecnym liderem trzecioligowych rozgrywek i przegrana po prostu nie przystoi. Ekipa Rafała Liszewskiego zdołała odwrócić losy rywalizacji i doprowadzić do remisu 1-1. O wygranej musiała zadecydować ostatnia odsłona, w której Port zaprezentował dojrzalszą siatkówkę i zasłużenie wygrał. Przede wszystkim popełniali mniej błędów niż przeciwnicy. Poza tym, nie bez znaczenia był fakt, że w drużynie wystąpił nowy zawodnik – Karol Polanowski, który zaprezentował się z bardzo dobrej strony zdobywając dziewięć punktów. Nie skradł on show prawdziwej gwieździe ligi – Piotrkowi Bajowi, którego punkty w klasyfikacji wszechczasów jest w stanie zliczyć chyba tylko sam Rainman

Wirtualna Polska – Range Soft VT 0-3 (12-21; 15-21; 21-23)

Ileż to razy słyszeliśmy, że nic nie zdarza się dwa razy. Wirtualni pokazali, że obce są im te frazesy i na spotkanie przeciwko Range Soft VT desygnowali zaledwie pięciu graczy. Cóż, ‘Biało-czerwoni’ od początku sezonu borykają się z problemami kadrowymi związanymi z faktem, że część zawodników powyjeżdżała, ale wystawić pięciu graczy na trzecioligową potęgę wydało nam się pomysłem dość oryginalnym. Początek meczu zdawał się tylko potwierdzać to, o czym przed chwilą napisaliśmy. Mimo, że gracze Range Soft nie lubią grać o tak wczesnej porze to wyglądali jakby chcieli szybko wygrać i wrócić do domu. Szczególnie w pierwszym secie prezentowali się bardzo dobrze. Ponadto, w sposób bezlitosny wykorzystywali błędy rywali i zdołali wygrać seta 21-12. Kolejna odsłona i kolejne rozdanie pod dyktando drużyny Mykoli Kisa. Kapitan akurat tę partię oglądał z boku, podobnie jak prawie wszyscy zawodnicy, którzy wystąpili w pierwszej odsłonie. W ekipie wystąpiło aż dziesięciu graczy i zespół, w przeciwieństwie do W,P może narzekać jedynie na kłopot bogactwa. Drugi set zakończył się wynikiem 21-15 dla Range i wydawało się, że wygrana w ostatniej odsłonie będzie jak dopełnienie formalności. Zadaniem prostym jak włączenie telewizora czy kupno gazety. Nic bardziej mylnego. Już dwukrotnie w tym sezonie Range po wygraniu dwóch pierwszych setów miewa problemy w tym ostatnim. Podobnie było w meczu z Allsix by Decathlon czy później z Portem Gdańskim. Przez większość trzeciego seta wydawało się, że i tym razem może być podobnie. ‘Biało-czerwoni’ zagrali na miarę swoich oczekiwań i napędzili stracha swoim przeciwnikom. Gdy Dawid Bartel asem serwisowym doprowadził do piłki setowej zdawało nam się, że dojdzie do podziału punktów. Na nieszczęście WP drużyna Range miała w swoim składzie Rafała Środę, który zdołał odmienić losy ostatniej partii i zapewnić swojej drużynie wygraną w stosunku 3-0.

Port Gdańsk – Chilli Amigos 2-1 (20-22; 21-17; 21-17)

Obawiamy się, że gdybyśmy zarządzili kolejną kolejkę na czwartą nad ranem to drużyna Chilli Amigos od godziny trzeciej odbijałaby piłkę na parkingu przed wejściem. Po ekipie widać prawdziwą pasję, tak uderzająco widoczną, że gracze kojarzą nam się z dziećmi, które krzyczą do swoich rodziców, że jeszcze chwilkę, jeszcze momencik, już idziemy, zaraz. Nawiązujemy tu oczywiście do sytuacji sprzed spotkania z Portem Gdańskim, gdzie Chilli Amigos urządzili sobie gierkę na parkingu. My to oczywiście rozumiemy, a co więcej – podziwiamy. Gdyby ktoś nagle zabronił tym chłopakom grać, zabrałby przy okazji dużą część ich tożsamości. Jesteśmy niemal pewni, że dla zawodników obu drużyn spotkanie miało bardzo duże znaczenie. Poszczególni gracze obu zespołów doskonale się znali więc ewentualna wygrana byłaby jeszcze bardziej prestiżowa. Wiecie jak to jest. Wygrać z przypadkową osobą partyjkę w szachy ma całkowicie inny smak niż tę z teściem prawda? Pierwszy set był bardzo wyrównany, a ostatecznie na przewagi wygrali go gracze Grzegorza Walukiewicza. Radość ‘Papryczek’ po tym secie potwierdza tylko to, o czym piszemy w tej zapowiedzi. W drugim i trzecim secie grę prowadzili już tylko gracze z doków. Niby Chilli Amigos walczyli, niby się nie poddawali, niby było to wyrównane starcie, ale koniec końców to ‘Portowcy’ pokazali lepszą siatkówkę i zasłużenie wygrali zarówno drugą, jak i trzecią partię. Prawdziwym game-changerem okazał się Karol Polanowski, który oficjalnie dołączył do drużyny dwie godziny wcześniej. Kto wie jak potoczyłby się mecz gdyby Portowcy zagrali w niezmienionym składzie? Cóż, takie ich prawo, a my nie zamierzamy bawić się we wróżbitę.

Oliwa Team – DNV GL S*M*A*S*H 2-1 (21-17; 21-10; 18-21)

Krótszy tydzień w pracy i perspektywa długiego weekendu sprawiła, że duża część zespołu DNV GL S*M*A*S*H wyjechała na urlopy. Przed obecnym tygodniem rozgrywek spory ból głowy miał kapitan drużyny – Stanisław Paszkowski. Jakby tego było mało, miał on w perspektywie bardzo trudne na papierze spotkanie przeciwko drużynie Oliwa Team, zajmującej najniższy stopień podium. Te czynniki sprawiły, że do drużyny musiały dołączyć posiłki. W weekend do składu dopisanych zostało dwóch graczy z czego jeden – Robert Jałowski wystąpił w spotkaniu przeciwko Oliwiakom. Nowy gracz musiał być dość zadowolony tym, jak wyglądał początek spotkania w wykonaniu jego drużyny. Ekipa DNV za nic miała ligową hierarchię i z początku wyglądali jak dzieciak z podstawówki, który wyzywa na pojedynek na pięści licealistę. Po początkowym szoku spowodowanym buńczucznym zachowaniem ‘Białych’ Oliwa Team zaczęła grać tak jak potrafi i zdołali odrobić przewagę, którą wypracowało sobie DNV GL. Poza niezłą grą Oliwiaków przyczynili się do tego sami gracze DNV, którzy zaczęli popełniać masę błędów własnych. Gdy Oliwiacy zdołali dogonić rywala, już go nie wypuścili, a na dodatek natarli mu uszy i wygrali do 17. Druga partia to taka, o których nie lubimy zbytnio pisać. Przez uprzejmość dla drużyny DNV napiszemy tylko, że byli tłem dla dobrze naoliwionej drużyny Agnieszki Pasternak. Gdyby ktoś powiedział nam po dwóch setach, że Oliwa zdoła wypuścić wygraną za 3pkt, pewnie byśmy nie uwierzyli. Niestety dla nich tak się właśnie stało i będąc całkowicie szczerym, Oliwa Team może mieć pretensje tylko do siebie. Tak właśnie kończy się w przypadku, gdy drużyna za bardzo przekombinuje. DNV GL zdobywa punkt i może skupić się na kolejnym spotkaniu. Oliwa z kolei wskakuje na pierwsze miejsce w tabeli, choć pewnie nie nacieszą się nim zbyt długo, zagrali bowiem więcej spotkań niż pozostałe liczące się w walce o podium drużyny.

Speednet 2 – Craftvena 0-3 (15-21; 16-21; 16-21)

Przygotowując się do spotkania przeciwko drużynie Speednetu, część graczy Craftveny postanowiła się zregenerować i odpocząć na domkach. Cóż, nieskromnie napiszemy, że Redakcja nie jest w ciemię bita i doskonale wie, jak się odpoczywa na takich wyjazdach. Z drugiej strony, w ekipie Speednetu pełna profeska. Po ostatnim spotkaniu przeciwko Wirtualnej Polsce drużyna zdobywając punkt otrzymała prawdziwego kopa mobilizującego. Gdy przed wejściem na salę Łukasz Anyszkiewicz ze Speednetu mówił, że przez weekend nie robił nic innego poza oglądaniem archiwalnym spotkań siatkówki oraz w zasadzie, że siatkówka to całe jego życie, nie ukrywaliśmy satysfakcji. Zastanawialiśmy się, czy Speednetowcy będą w stanie nawiązać równorzędną walkę ze swoim rywalem, który w ostatnim czasie zniszczył ostatni niepokonany bastion w lidze – Range Soft VT. Nie wiemy, na ile to kwestia zresetowanych weekendowych głów, a na ile samych umiejętności, ale ‘Czarni’ od początku, zgodnie z oczekiwaniami przejęli inicjatywę w grze i byli stroną dominującą, wygrywając przy tym trzy sety. Pierwszy do piętnastu, natomiast drugi i trzeci do szesnastu. To, co nas jednak cieszy to fakt, że mecze Speednetu 2 nie są w ostatnim czasie jednostronnymi pojedynkami. Kończą się powoli czasy, w których będziemy chuchać i dmuchać na ‘Programistów’, aby ich przypadkiem nie zniechęcić. ‘Różowi’ wyszli już ze szkoły podstawowej i przenieśli się do liceum. Wiadomo, że początki w nowym miejscu są trudne i czasem zdarzy im się dostać po głowie, jednak sam fakt, że Speednet nie będzie więcej ‘kiblować’ w podstawówce jest dość znamienny. Jeśli chodzi o ‘Czarnych’ to wygrywają drugie spotkanie z rzędu, po którym wskakują na podium. Jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia i spodziewamy się, że to jeszcze nie koniec z ich strony.

Team Spontan – SV INVICTA 2-1 (15-21; 21-15; 21-17)

Hasło, które przyświecało ‘Spontanicznym’ w tym spotkaniu było dość powszechnie znane – ‘ten, który stoi w miejscu, ten się cofa’. Pisząc te słowa mamy na myśli oczywiście fakt, że drużyna po raz pierwszy w ligowych zmaganiach zagrała na jednego rozgrywającego. Jak wyszedł pierwszy raz? Sądzimy, że takiego nie powstydziłby się współczesny Casanova. Przed spotkaniem gracze ‘Spontana’ w sposób żartobliwy kwestionowali wybór faworyta tego meczu przez Redakcję. Po bardzo dobrych ostatnich występach typowaliśmy drużynę SV INVICTA.  W gruncie rzeczy wiedzieliśmy jednak, że będzie to wyrównane spotkanie, a o wyniku zadecyduje kilka czynników – między innymi chłodna głowa. Tę, obie drużyny straciły już w pierwszym secie, za co zostali przez sędziego ukarani żółtą kartką. Zostawiając te pozasportowe aspekty to ekipą lepszą w pierwszym secie była SV INVICTA, do której w ostatnim czasie dołączył atakujący – Radosław Konieczny. Gracz ten dosłownie sterroryzował ‘Spontanicznych’, zdobywając w trakcie meczu aż 19 punktów! Set nr 1 zakończył się zwycięstwem drużyny Sławomira Cichosza 21-15. W drugim secie Spontaniczni zagrali zdecydowanie inną, lepszą siatkówkę. Bardzo dobrze funkcjonowało przyjęcie, a w związku z tym i rozgrywający bardzo dobre zawody Sławek Kudyba miał ułatwione zadanie. Generalnie odnosimy wrażenie, ze zmiana gry na jednego rozgrywającego dała ‘Spontanicznym’ takiego boosta, po którym ligowe drużyny powinny zacząć się obawiać.  Drugi set padł łupem ekipy Piotra Raczyńskiego do 15 a trzeci do 17. Gdybyśmy mieli wskazywać kolejne przyczyny zwycięstwa Spontana to wskazalibyśmy po prostu na większy wachlarz możliwości. INVICTA grała wczoraj jedno – wykorzystywała Radosława Koniecznego. Mimo, że gracz ten rozegrał świetne zawody to akcje drużyny były bardzo przewidywalne. W przypadku Spontana wygrał kolektyw. Kiedy trzeba było zagrać środkiem – było tak grane. Atak z trzeciego metra? Nie ma problemu. Obicie o blok? Proszę bardzo.

Prototype Volleyball – Epo-Project 0-3 (14-21; 16-21; 13-21)

Obie drużyny nie mogły się doczekać tego spotkania. Wszystko przez fakt, że przegrały swoje ostatnie mecze i chciały w poniedziałek poprawić sobie humory wygraną. W zapowiedzi przedmeczowej napisaliśmy, że faworytem spotkania będzie ekipa Epo-Project, aczkolwiek uznaliśmy, że ‘Transformersom’ gra się zdecydowanie lepiej w przypadku, kiedy to ich przeciwnicy są zdecydowanym faworytem. Cóż, zapowiedź sprawdziła się tylko połowicznie. Epo-Project zagrało tak, jak na faworyta przystało i odnieśli pierwsze w sezonie zwycięstwo za trzy punkty. Forma, jaką zaprezentowali w przeciągu całego meczu była istnie imponująca, ale to, co robiło ogromną różnicę w trakcie meczu to element zagrywki. Każdorazowo, gdy za linią ograniczającą koniec boiska stanął Cezary Labudda, wśród ‘Transformersów’ panował istny popłoch. Nawet gdy gracz ten nie zdobywał asa serwisowego to odrzucał swoich rywali od siatki na dobre kilka metrów, przez co większość ataków Prototype musiała przedrzeć się przez minimum podwójny blok ‘Zielonych’. Pokazując kontrast, który w elemencie zagrywki był między drużynami trzeba wspomnieć, że Prototype nie zdobyło w spotkaniu żadnego punktu bezpośrednio z zagrywki i była to pierwsza taka sytuacja od 21 listopada, kiedy to w zeszłym sezonie Prototype musiało uznać wyższość Speednetu. W poniedziałek ‘Zielonym’ wychodziło niemal wszystko i nie sądzimy, że gdyby zamiast Łukasza Dejko w ataku w drużynie Prototype hasał przebywający w Gdańsku  Mariusz Wlazły, to mecz zakończyłby się inaczej. Jesteśmy przekonani, że gdyby drużyna Przemka Walczaka grała tak od początku sezonu, obecnie byliby na pierwszym miejscu podium.

Speednet – BES-BLUM Kraken Team 2-1 (21-17; 18-21; 21-14)

Gdyby relacja z meczu miała trafić na czołówki gazet, chętnie podrzucilibyśmy gotowy tytuł, który brzmiałby: ‘Kryzys zażegnany, Speednet niepokonany’. Trzecie bezpośrednie spotkanie rywali to ponownie wynik 2-1, z tą różnicą, że tym razem wygrała ekipa ‘Programistów’, którzy są żywym przykładem, że ktoś, kto wymyślił maksymę ‘do trzech razy sztuka’ miał ku temu jakieś przesłanki. Nie da się ukryć, że do spotkania drużyny przystępowały będąc w małym dołku. Dolary temu, kto przed sezonem spodziewał się, że to właśnie poniedziałkowi rywale będą zajmować dwa ostatnie miejsca w lidze. Umówmy się, taka sytuacja była równie prawdopodobna co fakt, że kiedyś odzyskamy brakującego grosika od Pani z kasy w Biedronce. Początek meczu to szybkie wyjście na prowadzenie przez drużynę ‘Programistów’, po której uznaliśmy, że krzywda w tej partii im się nie stanie. Speednet prowadził już 16-9 i wydawało się, że za chwilę drużyny zmienią strony i rozpoczną drugą partię. BES-BLUM nie chciał jednak tanio skóry sprzedać i postanowił powalczyć, dzięki czemu zaczęli seryjnie zdobywać punkty. Z 16-9 zrobiło się 16-14 i koszmarne widmo powoli zaglądało w oczy ‘Różowym’. Sytuację opanował najlepszy gracz tego meczu – Kacper Iwaniuk zdobywając dwa punkty i doprowadzając do prowadzenia 18-14, którego Speednet już nie roztrwonił. Wracając do Kacpra i kluczowego momentu seta trzeba to zaakcentować. Gracz ten jest niejako gwarancją udanej akcji. Jest gościem, którego twarz mogłaby być na billboardach, dodając prestiżu różnym produktom czy usługom. Sądzimy, że gdyby po czasie Kacper uznał, że otwarcie Amber Gold 2 jest dobrym pomysłem to sporo ludzi, wiedząc jakim jest gwarantem, powierzyłoby mu swoje majątki. Wracając do meczu, drugi set był bardzo podobny do tego pierwszego. Tu również przez długi czas prowadzili ‘Programiści’, ale koniec końców BES-BLUM zdołało odwrócić losy seta, za co należy im się szacunek ludzi ulicy. W wygraniu go pomogły dwa udane bloki Mateusza Spechta, grającego na pozycji środkowego. O wygranej całego meczu zadecydować musiała trzecia partia. Speednet wszedł w nią jak gość z walizką pieniędzy na imprezę w Koziej Wólce. Wzbudzał zachwyt i robił co chciał, by po chwili prowadzić już 5-0. Ostatecznie set zakończył się wynikiem 21-14, a cały mecz 2-1 dla Speednetu. Drugie zwycięstwo z rzędu sprawiło, że drużyna wydostała się z czeluści pierwszoligowej tabeli i wskoczyła na szóste miejsce.

Informacje organizacyjne związane z obowiązującymi obostrzeniami oraz udostępnianiem szatni

Od najbliższego dnia meczowego (08.06.2020), podobnie jak w poprzednim sezonie, do dyspozycji uczestników SL3 będą dwie duże szatnie. W związku z nałożonymi obostrzeniami, zmianie ulegają jednak zasady korzystania z tych pomieszczeń. Drużyny, które rywalizują o konkretnej godzinie mogą korzystać z szatni na tzw. suwak.

Co to oznacza?

Dla drużyn, które rozpoczynają rywalizację o godzinie 19:00 będzie przeznaczona szatnia nr 1. Drużyny, których spotkania zostały wyznaczone na godzinę 20:00 będą miały dostęp do szatni nr 2. Drużyny rozpoczynające rywalizację o godzinie 21:00 będą korzystały z szatni nr 1. Szatnie będą przez nas oznaczone kartką na drzwiach (będą wypisane godziny rozpoczęcia spotkań, tj. 19:00, 20:00, 21:00)

Aby ekipy, które rywalizują o innych godzinach nie mieszały się ze sobą, wspólnie z osobami decyzyjnymi w Ergo Arenie przygotowaliśmy następujące rozwiązanie logistyczne: wszyscy zawodnicy WCHODZĄCY na halę sportową mogą to uczynić wyłącznie przez wejście przy ochronie (wejście na boisko nr 1). Wszyscy zawodnicy WYCHODZĄCY z hali sportowej muszą skorzystać z wyznaczonego wyjścia (w okolicy boiska nr 3).

Ponadto, każdy z uczestników jest zobowiązany do przestrzegania następujących zasad:

– poddanie się badaniu temperatury oraz dezynfekcji rąk przed wejściem do obiektu;

* odpowiednio w godzinach (18:35-18:45; 19:50-19:55; 20:55-21:00)

obowiązek zakrywania nosa i ust w holu, korytarzu, dojściu do szatni, czy w drodze prowadzącej do samej hali;

– na halę sportową można wchodzić dopiero w momencie, gdy opuszczą ją osoby biorące udział we wcześniejszych spotkaniach;

– aby uniknąć mieszania się drużyn, przebrani zawodnicy będą czekać na wyjście z hali innych graczy z tą różnicą, że Ci nie będą wychodzić z hali bezpośrednio na zewnątrz, tylko udadzą się w kierunku szatni korytarzem przy boisku nr 3.

– aby zapewnić Wam maksymalne bezpieczeństwo zawodnicy będą wpuszczani do szatni i wypuszczani z niej w kilkuosobowych grupach. Koordynować to będą wyznaczone przez organizatora osoby.

Apelujemy o rozsądek i prosimy o wyrozumiałość. Uwierzcie nam, że równie mocno jak Wy chcielibyśmy, aby wróciła rzeczywistość, którą pamiętamy z poprzedniego sezonu. Poniedziałkowe decyzje oceniamy jako kolejny krok do tego celu. Prosimy, abyście pamiętali, że w poprzednim sezonie dostępne były dwie duże szatnie jednocześnie, które obecnie w związku z obostrzeniami będą wydzielone na poszczególne godziny, co sprawi, że nie będą one tak przestronne jak dotychczas.

Zapowiedź – MATCHDAY #9

Zaczynamy kolejny tydzień rozgrywek. Na poniedziałek, po raz pierwszy w tym sezonie, przygotowaliśmy aż dziewięć spotkań. Najwięcej, bo aż cztery, odbędzie się w trzeciej lidze. Najciekawiej zapowiadają się spotkania TSS-u z Omidą oraz INVICTY z Team Spontan. Abstrahując od tych dwóch pojedynków, jesteśmy niemal pewni, że podobnie jak w poprzednich dniach meczowych nie zabraknie ani emocji, ani kontrowersji, ani tym bardziej niespodzianek. Zapraszamy na zapowiedź poniedziałkowej serii gier!

Wirtualna Polska – Range Soft VT

Godz.: 19:00, boisko nr 2

Nie chcemy się pastwić nad drużyną Range Soft, dlatego z grzeczności zamiast rozprawki napiszemy kilka zdań. Ok, wiemy że się powtarzamy, ale drużyna, aby zrealizować swoje mistrzowskie aspiracje musi być przede wszystkim… drużyną. Nie może to być zlepek indywidualności i żeby osiągnąć sukces trzeba swoje indywidualne ambicje schować w kieszeń. Jest taki anglojęzyczny slogan, który gracze Range Soft VT powinni sobie wziąć mocno do serca: ‘United we stand, divided we fall’. ‘Żółto-czarni’ mają prawie wszystko, aby stać się klasową drużyną, nie tylko w trzeciej lidze. Ich ambicje sięgają znacznie wyżej i nos podpowiada nam, że gdyby drużyna grała w drugiej lidze wcale nie byliby skazani na porażkę. Jak to w sporcie, awans trzeba będzie sobie wywalczyć i kolejnym, a zarazem pierwszym krokiem w tym kierunku będzie drużyna Jędrzeja Matli – Wirtualna Polska. ‘Biało-czerwoni’ jak do tej pory w czterech spotkaniach uzbierali sześć punktów, co daje im czwarte miejsce w tabeli. Różnice punktowe w trzeciej lidze są tak małe, że WP ma zaledwie jeden punkt przewagi nad przedostatnią drużyną, a jednocześnie do drugiego w klasyfikacji Range Soft tracą zaledwie dwa oczka. Gdyby ‘Wirtualni’ zdołali pokonać ‘International Team’ w stosunku 3-0 to przy korzystnych pozostałych wynikach mogliby wskoczyć nawet na drugi stopień podium. Zadanie to nie będzie na pewno łatwe, aczkolwiek uważamy, że dużo będzie zależało od tego, w którą stronę mentalnie poszli gracze Mykoli Kisa po pierwszej porażce w sezonie. Czy po przegranej drużyna Range Soft VT zdoła wyciągnąć wnioski i wygrać z WP?

Typ Redakcji: Range Soft VT

Typ Eksperta (Maciej Kot): Range Soft VT

Trójmiejska Strefa Szkód – Omida Team

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Obie drużyny przystępują do spotkania po wygranych pojedynkach, do których doszło w miniony czwartek. Ekipa Konrada Gawrewicza – Omida Team rozbiła Epo-Project 3-0, a o Trójmiejskiej Strefie Szkód moglibyśmy powiedzieć to samo, gdyby nie trzeci set przeciwko Straży Pożarnej. Pierwsze dwie odsłony stały pod dyktandem drużyny Patryka Pleszkuna i nikt nie spodziewał się, że Straż zdoła się podnieść w trzecim secie i zdobyć jeden punkt. Jak widać, mimo wygranej TSS może sobie pluć w brodę, bowiem na koniec sezonu tego punkciku może zabraknąć do wymarzonego przez drużynę celu. W sporcie nieraz bywa tak, że drużyna otrzaskana w najwyższej klasie rozgrywkowej zerka na beniaminka niejako pewnym lekceważącym spojrzeniem. Uznaje się ich za drużynę, która do niedawna występowała na niższym poziomie rozgrywkowym i bagatelizuje się istotne sygnały świadczące o tym, że za jakiś czas może dojść do pewnej zmiany w ligowej hierarchii. Nie piszemy tego dlatego, że uważamy, że TSS mógłby zlekceważyć rywali, tylko po to, żeby przekazać, że Omida dołączyła już do elity i co najważniejsze – nie zamierza na tym poprzestać. Mamy przeczucie, że ambicje ‘Logistyków’ sięgają najwyższego stopnia podium i żeby spełnić swój sen muszą wygrać z drużyną, która ma identyczne założenia. Wydaje nam się, że po poniedziałkowym spotkaniu otrzymamy definitywną odpowiedź, o jakie cele walczą obie drużyny. Oj, kroi nam się mecz przez wielkie M.

Typ Redakcji: Omida Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Omida Team

Port Gdańsk – Allsix by Decathlon

Godz.: 19:00, boisko nr 1

Kiedy przed sezonem wypowiadaliśmy się o drużynie Allsix by Decathlon w kontekście potencjalnego awansu do wyższej klasy rozgrywkowej, wiele osób pukało się w czoło. Osoby te miały najwidoczniej w pamięci poprzedni sezon, w którym drużyna zajęła dziesiątą lokatę w drugiej lidze i byli jedyną drużyną w historii naszych rozgrywek, która z powodu braku graczy nie dotarła na jedno z ligowych spotkań. Nie ukrywamy, że po tym spotkaniu jako Redakcja pomyśleliśmy, że w ekipie coś się wypaliło i z niepokojem spoglądaliśmy w przyszłość. Na szczęście, zarówno dla Decathlonu jak i w zasadzie dla całej ligi, drużyna w ostatnim czasie przeszła małą metamorfozę. Do ekipy dołączyła świeża krew, po graczach widać wolę walki, ale to co najważniejsze dla ekipy z Kartuskiej – zespół prezentuje rewelacyjną formę sportową. Obecnie w trzeciej lidze wszystkie drużyny mają rozegrane po cztery spotkania i Decathlon z przewagą dwóch punktów plasuje się na pierwszym stopniu podium i nad drugą ekipą – Range Soft mają dwa punkty przewagi. Poniedziałkowe spotkanie nie będzie należało do najłatwiejszych zadań. Decathlon zagra bowiem z drużyną Portu Gdańskiego, której obecna forma jest trudniejsza do zinterpretowania niż uśmiech Mona Lizy. Część twierdzi, że to ot, zwykły uśmiech, druga część myśli z kolei, że to uśmiech nieszczery, wymuszony. Podobnie jest z Portem, który jednego dnia potrafi zagrać bardzo dobre spotkanie, by w następnym zaprezentować się zdecydowanie gorzej. Jak będzie tym razem? 23 września 2019 r. ‘Portowcy’ musieli uznać wyższość Allsix by Decathlon, jednak spotkanie to było bardzo wyrównane, a o wygranej zadecydowały detale. MVP wrześniowego spotkania został Łukasz Wilamowski, który obecnie broni barw drugoligowej Oliwa Team.

Typ Redakcji: Allsix by Decathlon

Typ Eksperta (Maciej Kot): Allsix by Decathlon

Speednet 2 – Craftvena

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Do poniedziałkowej rywalizacji drużyny przystąpią w bardzo dobrych nastrojach. Drużyna Speednetu 2 w czwartek zdobyła swój pierwszy punkt w obecnym sezonie, a Craftvena wygrała spotkanie z niepokonaną dotychczas drużyną Range Soft VT. Nie będziemy Was czarować, uważamy że oba wydarzenia można rozpatrywać w kategorii niespodzianek, z których poniedziałkowi rywale byli usatysfakcjonowani. Jeśli chodzi o drużynę ‘Programistów’ to w ostatnim czasie widać po nich spory progres. W głowie mamy spotkania ‘Różowych’ z początku poprzedniego sezonu, w których Speednet wyglądał bardziej jak Adam Małysz z czasów skakania niż jeżdżenia samochodem. Drużyna przez ten czas okrzepła, nabrała umiejętności, jednym słowem przypakowała. Mimo to, przed nimi nadal daleka droga. Dopiero zaczynają słynny rajd Dakar, ale jeśli dalej będą się tak rozwijać to jesteśmy spokojni, że z czasem takie spotkania jak czwartkowe z Wirtualną Polską będą w stanie wygrać. Jeśli chodzi o drużynę Craftveny to ostatnie spotkanie udowodniło, że ekipa jest w stanie włączyć się do walki o awans. Pisząc tę zapowiedź zaczęliśmy się zastanawiać nad słabymi punktami drużyny i… nie możemy ich zbytnio znaleźć. Owszem, podobnie jak każda drużyna gracze Craftveny mogą poprawić umiejętności techniczne, elementy taktyczne itd., ale mówimy o tym, że ciężko znaleźć elementy nie pasujące do tej układanki. Jest to bardzo ważne w kontekście budowania wizji drużyny, ale to, co najważniejsze to dobra atmosfera. To właśnie ona była kluczem do wygrania z Range Soft VT. Ewentualna poniedziałkowa wygrana ze Speednetem wywinowałaby drużynę bardziej niż akcje firm produkujących środki ochrony osobistej w czasach pandemii.

Typ Redakcji: Craftvena

Typ Eksperta (Maciej Kot): Craftvena

Port Gdańsk – Chilli Amigos

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Jedyną drużyną, która rozegra w poniedziałkowy wieczór dwa spotkania będzie drużyna Portu Gdańskiego. Jak do tej pory, w obecnym sezonie podobne przypadki moglibyśmy zliczyć na palcach jednej ręki, przy dodatkowym założeniu, że będziemy je liczyć u osoby, która swego czasu zaczęła czytać instrukcję obsługi po odpaleniu lontu w fajerwerkach. Dla Portowców dwa mecze jednego dnia nie będą jednak żadną nowością, bowiem w poprzednich sezonach decydowali się na podobny manewr najczęściej z całej ligowej stawki. Jakie były tego efekty? Przenieśmy się na chwilę w przeszłość.

9 maja 2019 – 0-2 z Axis oraz 1-2 z Wirtualną Polską

28 maja 2019 – 1-2 z Volley Gdańsk oraz 1-2 z Team Spontan

4 czerwca 2019 – 0-2 ze Wstrząśniętymi nie Zmieszanymi, 2-0 z Seargin

12 czerwca 2019 – 2-0 z Miksturą oraz 0-2 z Trójmiejską Strefą Szkód

19 września 2019 – 1-2 z Mental Block oraz 1-2 z Team Spontan

23 września 2019 – 1-2 z Allsix by Decathlon oraz 1-2 z DNV GL S*M*A*S*H

4 listopada 2019 – 2-1 z DCT Gdańsk oraz 2-1 z Wirtualną Polską

19 listopada 2019 – 2-1 z Bombardierami oraz 1-2 ze Zmieszanymi.

Bilans? 5 wygranych i 11 porażek. Zastanawiamy się, czy taka taktyka jest dobra. Portowcy bardzo często przychodzili na mecz w sześciu graczy i ewentualna kontuzja sprawiała, że trzeba było sobie radzić w piątkę. Tak było chociażby w ostatnim spotkaniu przeciwko Range Soft VT. Uważamy, że drużyna dosyć mocno ryzykuje. Grać 2 czy 3 sety w pięciu graczy jest jednak czymś innym niż gra w szóstkę. Problem jest tym większy, jeśli po drugiej stronie siatki znajduje się drużyna, która na mecz przychodzi w dziewięciu graczy. Tak ‘Papryczki’ przystąpiły do spotkania przeciwko ekipie DCT Gdańsk. Jak widać opłaciło się to bowiem dosłownie zdemolowali oni ekipę z ulicy Kontenerowej, która dzień wcześniej ograła w stosunku 3-0 drużynę… Portu Gdańskiego. Patrząc na wspomniane spotkania wyłania nam się chyba faworyt. Czy dostawa ‘Papryczek’ zasypie Port?

Typ Redakcji: Chilli Amigos

Typ Eksperta (Maciej Kot): Port Gdańsk

Oliwa Team – DNV GL S*M*A*S*H

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Patrząc na to, co dzieje się ostatnio w drużynie Oliwy, pozostałe drużyny w ligowej stawce mogą im zazdrościć. Oliwiacy złapali ewidentnie wiatr w żagle. Są jedną z nielicznych drużyn w lidze, która może się poszczycić trzema zwycięstwami z rzędu. Prestiżowe było szczególnie to ostatnie – przeciwko drużynie ‘Letniego Gdańska’, która umówmy się, pierwszy raz w życiu w siatkówkę nie grała. Dodatkowo, jesteśmy przekonani, że drużyna będzie wyglądała z meczu na mecz coraz lepiej. W niedzielę zagrali sparing z bardzo wymagającym rywalem – pierwszoligową Omidą. Uważamy, że spotkania przeciwko bardzo trudnym przeciwnikom są zdecydowanie lepszą lekcją niż te rozgrywane przeciwko drużynom, które można gładko ograć w stosunku 3-0. Ponadto, ekipa Oliwy będzie chciała wykorzystać fakt, że tego samego dnia zmierzą się ze sobą zespoły Team Spontan z SV INVICTA. Uważamy, że ekipy te będą rywalem Oliwy w kontekście awansu do grupy mistrzowskiej, a kto wie, może i usytuowania na podium rozgrywek. Do tego jeszcze daleka droga i nie ma co dzielić skóry na żywym niedźwiedziu. Poza tym, wnikliwym graczom drużyny dowodzonej przez Agnieszkę Pasternak, nie umknął na pewno fakt, że drużyna DNV jako jedyna znalazła sposób na ogranie SV INVICTY. Jest sprawą dość powszechnie znaną, że ekipa Stanisława Paszkowskiego jest bodajże najbardziej chimeryczną drużyną w całej drugoligowej stawce. Potrafią bez problemu ograć drużynę, która będzie walczyć o najwyższe cele, aby za chwilę dostać lekcję gry od zespołu znajdującego się na przedostatnim miejscu w tabeli. Zastanawiamy się zatem, którą twarz pokażą biali i czy po raz kolejny będą w stanie sprawić niespodziankę?

Typ Redakcji: Oliwa Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Oliwa Team

Prototype Volleyball – Epo-Project

Godz.: 21:00, boisko nr 3

W ostatni czwartek drużyny Prototype Volleyball i Epo-Project rozgrywały swoje mecze o tej samej godzinie, na równoległych boiskach. Obie ekipy musiały uznać wyższość rywali. Epo przegrało gładko w stosunku 0-3, natomiast Prototype Volleyball, po dobrym meczu, poległo ze Speednetem 1-2. Oba zespoły miały zatem tyle samo czasu na regenerację fizyczną, a przede wszystkim – psychiczną. Prawdopodobnie, w poniedziałkowy wieczór ‘Transformersi’ postawią na stabilizację i zobaczymy bardzo podobny skład do tego, który wystąpił w ostatnim spotkaniu. Jedyną niewiadomą zostaje kwestia środkowego – Karola Grajewskiego, który nie wrócił jeszcze do pełni sił po kontuzji. W przypadku drużyny z Żukowa powiedzieć o stabilizacji to tak, jak prowadzić dyskusję o opadach śniegu w Ghanie. Coś tu ewidentnie się nie klei. Jak do tej pory swoje umiejętności zaprezentowało piętnastu graczy ‘Zielonych’ i zastanawiamy się, czy takie podejście do ligi nie niesie za sobą sporych zagrożeń. Ostatnie dwa spotkania Epo-Project to dwie porażki z rzędu, które sprawiły że drużyna spadła na piąte miejsce w tabeli. O ile w tym pierwszym meczu – z Volley zaprezentowali się bardzo dobrze, to po spotkaniu z Omidą szukali zapewne szybkiego sposobu na to ‘żeby zapomnieć’. Zrozumcie nas dobrze, drużyna Przemka Walczaka jest ekipą z bardzo dużym potencjałem, ale zdarzają się momenty, w których widać rażący brak zgrania. Owszem, przez epidemię drużyna nie miała jak trenować, ale z podobnym problemem mierzył się każdy. Mimo mankamentów, o których wspominamy, ‘Zieloni’ nadal będą faworytem poniedziałkowej rywalizacji. Taka sytuacja wydaje się być na rękę drużynie Prototype, której idzie lepiej, gdy przystępuje do rywalizacji z pozycji ‘underdoga’. Tak było chociażby w przypadku ich meczu z BES-BLUM Kraken Team. W spotkaniach, w których wskazanie faworyta nie jest tak oczywist, ‘Transformersi’ radzą sobie znacznie gorzej. Tak było w poprzednim sezonie chociażby z ekipą Asy B Klasy, czy we wspomnianym wcześniej meczu ze Speednetem.

Typ Redakcji: Epo-Project

Typ Eksperta (Maciej Kot): Epo-Project

Team Spontan – SV INVICTA

Godz.: 21:00, boisko nr 1

Ten mecz ma na papierze dosłownie wszystko, aby stać się hitem poniedziałkowych zmagań. Ten mecz może dać nam odpowiedź, o jakie cele walczą obie drużyny. Mimo, że na inaugurację sezonu obie ekipy musiały uznać wyższość rywali to z czasem – ich forma poszybowała znacznie w górę. Od tej pory, sumarycznie drużyny odniosły pięć zwycięstw, ani razu nie zaznając przy tym smaku porażki. Zastanawiamy się, w jaki sposób dłuższą przerwę spożytkowała ekipa Piotra Raczyńskiego – Team Spontan. Ostatnie ligowe spotkanie rozegrali bowiem 26 maja. Od tego czasu nie widzieliśmy ‘Spontanicznych’ w akcji, ale z tego co wiemy, zespół miał co najmniej jeden sparing z drużyną AVOCADO friends,  podczas którego gracze ‘docierali się’ i trenowali nowe rozwiązania taktyczne. Wydaje nam się, że na papierze zespół posiada bardzo dobry skład, ale gdybyśmy mieli wrócić na studia i ponownie przygotowywać analizę SWOT to przy literce W (weaknesses) oraz T (threats) napisalibyśmy, że drużyna nie ma wypracowanych schematów, poszczególni zawodnicy nie znają swoich boiskowych zachowań, widoczny jest brak zgrania. Kiedy te problemy zostaną zażegnane to jesteśmy przekonani, że coś w ekipie zaskoczy i przestaną być drużyną, która najczęściej ze wszystkich będzie dzieliła się punktami z innymi. ‘Spontaniczni’ zaczną wreszcie wygrywać na miarę swoich ambicji i umiejętności – za trzy punkty. Uważamy, że na to jest jeszcze za wcześnie, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, z kim przyjdzie im się mierzyć. W ostatnim czasie drużyna INVICTY na tle swoich rywali wygląda świetnie i jeśli wśród naszych czytelników są jeszcze osoby, które wątpią, że ta ekipa powalczy o podium rozgrywek, to zalecamy przejrzeć ponownie skróty spotkań drużyny SV INVICTA. Aby przekonać niedowiarków, ekipa Sławka Cichosza powinna uporać się ze Spontanem. Gdybyśmy mieli wskazywać faworyta 2-3 tygodnie temu, wskazalibyśmy na Spontanicznych. Tym razem będą to ich rywale.

Typ Redakcji: SV INVICTA

Typ Eksperta (Maciej Kot): Team Spontan

Speednet – BES-BLUM Kraken Team

Godz.: 21:00, boisko nr 2

Spotkanie pomiędzy Speednetem a BES-BLUM Kraken Team będzie już trzecią bezpośrednią rywalizacją, do której przystąpią obie drużyny. Jak do tej pory dwukrotnie górą była ekipa BES-BLUM. Oba spotkania zakończyły się wynikiem 2-1 a pierwsze z nich, rozegrane 20 września 2019 r., zapadło nam w pamięć jako jedno z najbardziej emocjonujących starć w historii ligi. Pierwszy i trzeci set rozgrywany był na przewagi i tylko w drugim Kraken wygrał dość spokojnie. W pierwszym musiał uznać wyższość Speednetu 23-25, a w trzecim, najbardziej emocjonującym, wygrał 28-26. MVP tego spotkania został Bartłomiej Pieper, który zagrał rewelacyjne spotkanie w przyjęciu oraz odbiorze. Zostawmy jednak przeszłość. W poniedziałkowym meczu zmierzą się drużyny, które zajmują obecnie dwie ostatnie lokaty w lidze. Pozycja ta z pewnością ich nie satysfakcjonuje i w najbliższym spotkaniu obie ekipy będą miały szczególną mobilizację do tego, aby wygrać. Na chwilę obecną, różnica w tabeli pomiędzy trzecią a ósmą drużyną jest tak niewielka, że jeden mecz może całkowicie wywrócić jej obecny kształt. W lepszych nastrojach do spotkania przystąpią gracze Speednetu, którzy w ostatniej kolejce odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo w lidze. Zwycięstwo, które sprawiło, że ligowa stawka nadal stoi na peronie, a nie odjechała w siną dal. Nadal wszystko jest w ich rękach, ale zadanie w poniedziałek nie będzie należało do najprostszych. Drużyna BES-BLUM im bez wątpienia nie leży i jeśli nie zdołają powstrzymać będących w dobrej dyspozycji Arkadiusza Wasilewskiego czy Roberta Skwiercza znajdą się w opałach. 

Typ Redakcji: BES-BLUM Kraken Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): BES-BLUM Kraken Team

Matchday #8

Czwartkowy wieczór stał pod znakiem pierwszej ligi. Swoje mecze wygrały drużyny Speednetu, Omidy, a także Trójmiejskiej Strefy Szkód. Najbardziej wyrównanym pojedynkiem był jednak ten rozgrywany na trzecim poziomie rozgrywkowym ,w którym Range Soft VT przegrało swój pierwszy mecz. Dodatkowo, w tej samej klasie rozgrywkowej swój pierwszy punkt zdobyła ekipa Speednetu 2 i nie byłoby to nadużyciem z naszej strony gdybyśmy napisali, że mogli się pokusić nawet o wygraną. Zapraszamy na podsumowanie czwartkowej serii gier!

Speednet 2 – Wirtualna Polska 1-2 (19-21; 22-20; 11-21)

Nie chcemy dublować opisów z poprzedniego sezonu, ale kojarzycie te żenujące reklamy w necie ‘do niedawna pracowała w warzywniaku, teraz ma swój odrzutowiec i zarabia dwadzieścia tysięcy złotych dziennie. Poznaj prosty trik na sukces’? Cóż, pewnie zastanawiacie się, jaki wspólny mianownik ma to z meczem Speednetu z Wirtualną Polską. Otóż wydaje nam się, że Speednet 2 w czwartkowy wieczór odkrył ten prosty trik i ich gra wyglądała zupełnie inaczej niż miało to miejsce dotychczas. Gdy tylko napisaliśmy o projekcie ‘świnia’ ekipa wygrała seta i portfel szefa Speednetu uszczuplił się właśnie o 500 zł. Jakby tego było mało, Speednet dorzuca do skarbonki również 500 zł za wygraną pierwszego zespołu. Do opisu tego meczu jeszcze przejdziemy, ale już teraz musimy Wam zdradzić, że portfel szefa uszczuplił się o tysiąc złotych. Jak wygląda człowiek, który traci tysiaka w kilkanaście minut? Na to pytanie dostaniecie odpowiedź gdy zajrzycie w niedzielny wieczór do galerii zdjęć na stronie. Wracając do aspektów czysto sportowych to musimy przyznać, że patrząc na ostatnie spotkania ‘Programistów’ dziś przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Owszem, już w poprzednich meczach Speednet w pierwszej części seta pokazywał pazur, ale ostatecznie wszystko po pewnym czasie się psuło. Tym razem było inaczej i Speednetowcy walczyli do samego końca o wygranie pierwszej odsłony. Zaczęło się psuć dopiero przy stanie 17-17 i ‘Programiści’ nie byli już w stanie dogonić przeciwników. Ostatecznie przegrali do 19. To, co nie udało się w pierwszym secie, zaskoczyło w drugim i po bardzo emocjonującej końcówce Speednet wygrał drugą partię w stosunku 22-20. Żałujcie, że nie widzieliście tej radości. Coś pięknego. Ten set sprawi, że w drużynie pojawi się jeszcze większa determinacja do ciężkiej pracy. Trzecia odsłona należała już tylko i wyłącznie do faworytów – Wirtualnej Polski. Set zaczął się od sporej przewagi ‘Biało-czerwonych’ którą gracze Jędrzeja Matli konsekwentnie powiększali. Cóż, partia ta wyglądała dokładnie tak, jak według Wirtualnych powinien wyglądać cały mecz. Gra się jednak tak, na ile przeciwnik pozwala. MVP spotkania został Łukasz Rosa, dla którego według nas jest to najlepszy sezon ze wszystkich, w których grał.

Omida Team – Epo-Project 3-0 (21-13; 21-15; 21-11)

Jeszcze nigdy droga z granicy Sopotu i Gdańska do Żukowa nie była tak długa. Kojarzycie ten moment, w którym jesteście na podwójnej randce i para znajomych zaczyna się ze sobą kłócić, po czym następuję krępująca cisza? Mimo, że kłótni w szeregach Epo nie dostrzegliśmy to jednak zakładamy, że cisza w drodze im towarzyszyła. Cóż, nie pomogliśmy chłopakom z Epo-Project przed meczem wskazując ich jako faworyta, bowiem na spotkanie wyszli spięci jak nastolatek przed pierwszym razem. W czwartkowy wieczór zobaczyliśmy zupełnie inną drużynę niż ta, którą oglądaliśmy w meczu z TSSem czy Volley Gdańsk. Początek meczu dobitnie pokazał, kto tu rządzi. Sądzimy, że po tym co wydarzyło się w pierwszych minutach meczu, gracze Epo do tej pory mają torsje, a na hasło ‘Wiktorko’ reagują tak, jak zadłużony alimenciarz na dzwonek komornika. To, co na zagrywce zrobił w czwartek Łukasz Wiktorko, było niewiarygodne. Dość powiedzieć, że początek meczu to wynik 9-1 dla Omida Team. Epo miało na początku potężne problemy z przyjęciem i jeszcze większe problemy z próbą powstrzymania atakującego Mateusza Szturmowskiego. Drugi set nie był już tak spektakularny. Po prostu – i tego wygrała drużyna lepsza. Trzecia odsłona potwierdza tylko to, o czym piszemy. Wygrała drużyna, tego dnia miała więcej siatkarskich argumentów. Nie wiemy dokładnie, na ile to kwestia doskonałej dyspozycji Omidy, a na ile kiepskiego dnia Epo-Project, ale różnica była na tyle widoczna, że raziła w oczy samego Steviego Wondera. Symbolem tego meczu był moment, w którym libero Omidy – Sebastian Miąsko przyjął nie najlepiej piłkę, która zmierzała na drugą stronę siatki. Swoim genialnym ruchem – rozgrywający Wojciech Bogusz zamarkował odbicie piłki, a ta spadła niedotknięta przez nikogo po drugiej stronie siatki i Sebastian mógł cieszyć się ze zdobytego punktu. Cóż, czwartkowy wieczór pokazuje, że Omida na pewno powalczy o najwyższe cele. Mecz z Epo wyszedł im doskonale.

Speednet – Prototype Volleyball 2-1 (23-21; 19-21; 21-17)

W zapowiedziach przedmeczowych pisaliśmy, że różnica pomiędzy obiema drużynami jeszcze nigdy nie była tak mała. Patrząc na wynik, nie sposób nam się ze sobą nie zgodzić. Ok, wiemy, że każdy mecz jest ważny, ale ten, mimo że rozgrywany na początku sezonu, był bardzo ważny z psychologicznego punktu widzenia. W przypadku Speednetu chodziło o przełamanie złej passy. Początek sezonu w ich wykonaniu był nieudany i ewentualna czwarta porażka z rzędu i świadomość przyszłotygodniowego meczu z Volley sprawiłaby, że ‘Różowi’ mogliby się po tym nie podnieść. W przypadku Prototype – drużyny będącej na innym pułapie sfery mentalnej, ewentualna wygrana dałaby odpowiedź, że ‘gwiazdy są na niebie’ i można wygrać z każdym. Byłoby to naprawdę ważne, bowiem ekipa nie pękałaby nawet przed najsilniejszymi rywalami. Mimo tego, Speednet zaczął mecz dość kiepsko. Liczba punktów oddanych Prototype za darmo była zbyt duża dla drużyny z pierwszej ligi. Taka sytuacja sprawiła, że ‘Transformersi’ wyszli na prowadzenie 10-5 i wydawało się, że będą w stanie kontrolować przebieg spotkania. Niestety dla nich, nastąpiła chwila dekoncentracji lub najzwyczajniej w świecie dołek, który ‘Różowi’ zdołali wykorzystać i na tablicy mieliśmy 15-14 dla Prototype. Od tego momentu drużyny walczyły punkt za punkt i ostatecznie to Speednet zdołał wygrać 23-21. Druga odsłona ponownie była bardzo wyrównana i emocjonująca. Przy stanie 18-14 dla Prototype ‘Różowi’ rzucili się do odrabiania strat. Było naprawdę blisko, ale ostatecznie, w kluczowych momentach Prototype zdołało wyjść z opresji obronną ręką i cieszyć się z wygranego seta. O zwycięstwie w meczu zadecydowała zatem ostatnia partia, w której prawdziwe show pokazał atakujący drużyny Speednet – Kacper Iwaniuk, który był nie do zatrzymania w tej partii. Kto wie jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby w końcówce spotkania kapitan drużyny Prototype po zdobyciu przez nich punktu, nie przyznał się, że punkt ten należał się rywalom. Zachowanie Tomka zasługuje na uznanie, bowiem był to kluczowy moment seta i całego spotkania. Ostatecznie set zakończył się 21-17 dla Speednetu i drużyna z Gdyni odnosi pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Letni Gdańsk – Oliwa Team 1-2 (18-21; 21-14; 16-21)

Nie wstydzimy się naszego przedmeczowego typowania. Zgodnie z tym, co napisaliśmy w zapowiedziach, potencjał obu drużyn jest obecnie na podobnym poziomie. Nos podpowiada nam, że gdyby obie drużyny zagrały w odstępie kilku dni dziesięć spotkań to wynik rywalizacji byłby w okolicach remisu. Zostawmy to. W czwartkowy wieczór to Oliwa Team wróciła do swoich domów z tarczą. O to nie było jednak łatwo, bowiem ‘Letnicy’ postawili swoim przeciwnikom bardzo trudne zadanie. Co było tzw. języczkiem u wagi? Uważamy, że szalę zwycięstwa na stronę graczy z Oliwy przechylił Tomasz Kowalewski, który zdobył osiemnaście punktów. Cóż, nasze odkrycie i rozważania są równie zaskakujące co fakt, że co weekend w trójmieście jest pogoda, która nie zachęca do wyjścia na spacer. Obstawiamy, że gdyby wspomnianego Tomka nie przytrzymali blokiem Jacek Kalwas czy Maciej Jakubowski to mógłby zostać pobity rekord liczby punktów w trakcie jednego spotkania. Inna kwestia, że sporo punktów zebrał również rozgrywający bardzo dobrą partię Maciej Tyryłło. Jako Redakcja nie jesteśmy szablonowi i często staramy się docenić także tych drugich. Gdy wszystkie oczy skierowane są na Batmana, my jesteśmy w stanie docenić Robina. Pierwszy set potoczył się szczęśliwie dla ekipy Agnieszki Pasternak. Oliwiacy wygrali do 18. ‘Letnicy’ nie złożyli jednak broni. W drugim secie przy stanie 13-13 włączyli sekretny guziczek z podtlenkiem azotu, po którym w całej Oliwie unosił się charakterystyczny zapach spalin. Włączone nitro sprawiło, że Letnicy wygrali seta do 14. Ostatnia odsłona to świetny początek Oliwiaków, po którym nastąpił przestój. Gra czasami była szarpana i dopiero w drugiej części Oliwa zdołała odjechać, wygrać mecz i finalnie awansować na trzecie miejsce w tabeli.

Trójmiejska Strefa Szkód – Straż Pożarna Gdańsk 2-1 (21-15; 21-8; 18-21)

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Trójmiejska Strefa Szkód po porażce z Epo na inaugurację rozgrywek  ewidentnie złapała wiatr w żagle. Czwartkowa wygrana ze Strażą w stosunku 2-1 sprawiła, że drużyna cieszyła się jakby na pół gwizdka. Byli jak dzieciak, który na gwiazdkę zamiast wymarzonej konsoli Playstation 4 dostaje samego pada. Ok, dzieciak weźmie pada do kolegi i tam pogra w fifkę, ale jednak marzył o czymś innym. Trójmiejska Strefa Szkód po świetnej dyspozycji w dwóch pierwszych setach chciała postawić kropkę nad ‘i’ i zgarnąć komplet punktów. Wydawało się to tylko formalnością, bo Strażacy po drugim secie wyglądali na takich, którzy sami w sobie ugasili wolę walki. Rozumiecie. Spuszczone głowy, niewyraźne spojrzenia, brak perspektyw na trzeci set. Brak pomysłu na zatrzymanie Wojtka Ingielewicza, który na bombie odbierał chęć uczestniczenia w spotkaniu ‘Mundurowym’. Początek trzeciej partii wskazywał, że plan ‘Niebieskich’ na spotkanie się ziści. Drużyna, tak jak w poprzednich setach, na początku zdołała wypracować sobie przewagę kilku punktów, lecz ni stąd ni zowąd Strażacy zaczęli grać na miarę swoich możliwości. Nie jest tak, że to TSS przestał grać, to Straż zaczęła. Ich metamorfoza wyglądała mniej więcej tak, jak ta zaprezentowana niegdyś przez serialową brzydulę Betty. Set zakończył się 21-18 dla Strażaków, dzięki czemu mamy podział punktów. W ugraniu tego seta pomógł bardzo dobry w czwartkowy wieczór – Filip Ziółkowski.

Craftvena – Range Soft VT 2-1 (21-19; 21-19; 18-21)

Trzecioligowe spotkanie pomiędzy Craftveną a Range Soft VT było najbardziej wyrównanym wydarzeniem w czwartkowy wieczór. Nie ukrywamy, że jako faworyta spotkania wskazywaliśmy International Team pod batutą Mykoli Kisa. Na taki stan rzeczy wpływ miało kilka czynników, ale najważniejsze z nich to fakt, że do momentu spotkania żadna z drużyn nie znalazła sposobu na ogranie ‘żółto-czarnych’. Ponadto, w ostatnim spotkaniu ich rywale (Craftvena) nie zaprezentowali się najlepiej w meczu przeciwko Allsix by Decathlon, przegrywając 0-3. Taki zimny prysznic widocznie podziałał niezwykle mobilizująco na drużynę, która w spotkaniu przeciwko Range zaprezentowała inną, o wiele bardziej dojrzałą siatkówkę. ‘Rzemieślnicy’ wyszli na spotkanie bardzo zdeterminowani i można było odnieść wrażenie, że są tak sfocusowani na zwycięstwo, że nie zauważają przy tym innych rzeczy. Doskonale w tę narrację wpisał się jeden z zawodników, który myśląc już o meczu założył spodenki na… lewą stronę, co oczywiście nie umknęło ani współpartnerom ani Redakcji. Craftvena wyglądała tego dnia na drużynę przez duże ‘D’, na monolit który ciężko rozbić. Nie mówimy tu tylko o meczu siatkówki, bo jesteśmy przekonani, że gdyby pod Ergo zakręcili się jacyś nieproszeni goście, którzy szukaliby zaczepki u kogoś z Craftveny to jesteśmy pewni, że cała drużyna poszłaby za kolegą jak w ogień. Takie obrazki naprawdę budują. Czemu o tym piszemy? A no dlatego, że w ekipie Range Soft VT nam tego zabrakło. Zespół po raz pierwszy zmierzył się z sytuacją, w której przegrał spotkanie i wśród zawodników pojawiły się negatywne emocje. Oczywiście nie jesteśmy w środku drużyny, ale sądzimy, że pewnym czynnikiem wpływającym na taki stan rzeczy może być fakt, że liczy ona czternastu graczy, z których każdy ma swoje ambicje i chciałby grać. Jak wiadomo, liczba miejsc na parkiecie jest jednak ograniczona. ‘Żółto-czarni’ aby spełnić swoje ambicje i wygrać ligę muszą się stać drużyną. Umiejętności już mają, ale ewidentnie trzeba dołożyć do tego team-spirit.

Zapowiedź – MATCHDAY #8

Czwartek będzie zwieńczeniem bardzo ciekawego tygodnia rozgrywek, w którym działo się naprawdę wiele. Emocji jednak nigdy zbyt dużo. Najwięcej będzie się działo w pierwszej lidze, w której przygotowaliśmy aż trzy spotkania. Najciekawiej zapowiada się spotkanie Omidy z
Epo-Project. Zapraszamy na zapowiedź czwartkowej serii gier!

Speednet 2 – Wirtualna Polska

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Spotkanie drużyn zamykających ligową tabelę. Z takiego wyniku z pewnością nie są zadowoleni przede wszystkim gracze Wirtualnej Polski, których ambicje sięgają zdecydowanie wyżej. Przed ‘biało-czerwonymi’ jednak nic straconego. Po trzech spotkaniach mają na koncie cztery punkty i wygrana w stosunku 3-0 może sprawić, że będą mieli tyle samo oczek co… wicelider. Obecnie ścisk w tabeli jest tak duży, że pojedyncze mecze sprawiają, że zostaje ona wywrócona do góry nogami. W poprzednim spotkaniu obu drużyn wygrała drużyna Jędrzeja Matli w stosunku 3-0. Gdybyśmy mieli stawiać pieniądze to w czwartkowy wieczór, wynik ten jest bardzo prawdopodobny. Dodatkowo ‘Różowi’ będą mogli liczyć na pomoc swojego trenera tylko połowicznie. Tak się składa, że przez wywrócenie terminarza i zmianę rozgrywek z dwóch na trzy boiska na parkiecie obok zagra również pierwsza drużyna Speednetu. Z pewnością nie jest to najlepszy okres dla branży programistów w SL3. Obie ekipy spod szyldu ‘S’ zajmują obecnie ostatnie miejsca w swoich ligach. Nawet gdyby Speednet 2 sprawił dziś niespodziankę i uporał się z Wirtualną Polską to i tak ich pozycja w tabeli się nie zmieni. Nie znaczy to, że zespołowi zabraknie dziś woli walki czy ambicji. W drużynie został odpalony protokół ‘świnia’. Każdy wygrany set w sezonie sprawi, że firma przekaże pewną kwotę pieniędzy na cele charytatywne. Jak widać, o ambicje nie ma się co martwić.

Typ Redakcji: Wirtualna Polska

Typ Eksperta (Maciej Kot): Wirtualna Polska

Omida Team – Epo-Project

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Omida Team przypomina nam od początku sezonu nieco leniwego niedźwiedzia w którego przechodzący turyści nieopatrznie rzucają kamieniami. Gdy ci zaczynają przeginać nasz misio się denerwuje, a później efekt może być tylko jeden. W tym przypadku sportowa złość zrodziła się w drużynie po dwóch pierwszych nieudanych spotkaniach. Na inaugurację Omida przegrała z Volleyem oraz, w dużo gorszym stylu, z Bes-Blum Kraken Team, co wprowadziło ich w stan sportowej wściekłości, którą wyładowali w pozytywnym sensie na drużynie Speednetu, rozbijając ją trzy – zero. No, nie zaczyna się z niedźwiedziem. Tak naprawdę tylko od nich zależy, czy po pogonieniu rywala pójdą dalej drzemać czy też postanowią przegonić z parku pozostałych oponentów. Kolejny napotkany rywal nie wygląda bynajmniej na gościa, który miałby w popłochu uciekać na drzewo. Jakby tego było mało to ma ochotę powalczyć i nie wydaje nam się, żeby był w tej walce na straconej pozycji. Wręcz przeciwnie. Epo-Project za nic ma hierarchię, która została w jakiś sposób ustanowiona w poprzednim sezonie. Jak gdyby nigdy nic weszli do elity i na początek wygrali z weteranem tych rozgrywek – Trójmiejską Strefą Szkód. Oj, nos podpowiada nam, że będzie to pasjonujące spotkanie, którego nie możemy się doczekać.

Typ Redakcji: Epo-Project

Typ Eksperta (Maciej Kot): Epo-Project

Speednet – Prototype Volleyball

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Wydaje nam się, że różnica pomiędzy drużynami nigdy nie była tak niewielka jak obecnie. Na chwilę zabierzemy Was do świata matematyki. ‘Jeżeli jedna wielkość maleje, a druga rośnie to mamy wówczas zależność odwrotnie proporcjonalną’. Czemu o tym piszemy? Nie dlatego, że w dobie koronawirusa dorabiamy prowadząc e-lekcje tylko dlatego, że sytuacja ta doskonale obrazuje położenie obu drużyn w obecnym sezonie. Poza tym, że spotkanie odbędzie się bez udziału publiczności to również bez udziału gwiazd drużyny. Po stronie Speednetu nie zobaczymy Mateusza Urbanowicza, któremu kontuzja uniemożliwia grę od kilku miesięcy. Bardzo szkoda, bowiem gracz z takimi umiejętnościami dodawał kolorytu całej lidze. W normalnych warunkach Mateusza próbowałby zatrzymać środkowy drużyny Prototype Volleyball – Karol Grajewski, jednak ten również będzie nieobecny. Na szczęście w przypadku Karola kontuzja nie jest tak poważna i  z pewnością zobaczymy go w dalszej części sezonu. Przechodząc jednak od szczegółu do ogółu trzeba napisać to wprost. Przed sezonem wiele osób uważało, że Speednet będzie jeśli nie faworytem ligi to z pewnością ‘czarnym koniem’. Póki co, bliżej im jednak do zwykłego konia niż do araba, za którego milionerzy są w stanie zapłacić krocie. Drużyna zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli i jeśli przegrają kolejne spotkanie to atmosfera będzie, delikatnie mówiąc, nienajlepsza. Po drugiej stronie barykady znajduje się ekipa Prototype, która na chwilę obecną uciułała już pięć punktów co daje im drugie miejsce. Mimo to, jako delikatnego faworyta wkazujemy Speednet. To musi w końcu zaskoczyć.

Typ Redakcji: Speednet

Typ Eksperta: Prototype Volleyball

Trójmiejska Strefa Szkód – Straż Pożarna Gdańsk

Godz.: 21:00, boisko nr 3

Gdyby na mecze Siatkarskiej Ligi Trójmiasta mogli obecnie przychodzić kibice to jesteśmy przekonani, że ci z Trójmiejskiej Strefy Szkód zapełniliby sporo miejsc. W ostatnim meczu drużyna ‘Niebieskich’ zaprezentowała bardzo dobrą, a co najważniejsze, efektywną siatkówkę. Wydaje nam się, że wygrany mecz przeciwko Speednetowi był punktem zwrotnym w historii drużyny. Spotkanie przeciwko Strażakom będzie już czwartym meczem na przełomie trzech sezonów, w którym obie ekipy staną do rywalizacji. Pod tym kątem, takie pary można policzyć na palcach jednej ręki. Na podstawie tych słów można wyciągnąć wnioski, że drużyny doskonale się znają. Po części będzie to prawda, aczkolwiek trudno nie dostrzec, jak zmieniły się obie ekipy w trakcie dokładnie roku od pierwszego spotkania. Owszem, chichot losu chciał, że mecz TSSu ze Strażą Pożarną odbędzie się dokładnie w rocznicę ich pierwszego spotkania. To sprzed dwunastu miesięcy, miało kluczowe znaczenie dla układu tabeli i ostatecznego kształtu podium. Właśnie po przegranym meczu z TSS, Strażacy zostali z niego strąceni. Jakby tego było mało to do pierwszej bezpośredniej rywalizacji drużyna wygrała siedem na osiem możliwych spotkań. Uległa tylko Volley Gdańsk, które jak doskonale wiemy nie przegrało w lidze ani razu. Po spotkaniu z TSSem Straż zagrała w lidze dwadzieścia dwa spotkania z czego wygrała zaledwie dziewięć. Bilans z TSSem to z kolei jedna wygrana i dwie porażki. Jak będzie tym razem?

Typ Redakcji: Trójmiejska Strefa Szkód

Typ Eksperta (Maciej Kot): Trójmiejska Strefa Szkód

Craftvena – Range Soft VT

Godz.: 21:00, boisko nr 2

Przed rozpoczęciem sezonu wydawało się, że obie drużyny będą walczyć o to, która z nich zasiądzie na najwyższym stopniu podium. Ok, jest jeszcze za wcześnie na wydawanie wyroków, ale póki co widać, że z zadania lepiej wywiązuje się drużyna Range Soft VT. Międzynarodowa ekipa wygrała wszystkie dotychczasowe spotkania i jako jedyna w kolumnie porażki ma wpisane zero. Abstrahując od tego, do wieczornego meczu drużyny podejdą z innymi nastrojami. Drużyna Mykoli Kisa mimo sporych problemów w meczu z Portem zdołała jednak wygrać i osoby, które interesują się sportem doskonale wiedzą, że takie sytuacje budują drużynę. Po drugiej stronie barykady mamy ekipę Bartka Zakrzewskiego, dla której ostatnie spotkanie z Allsix by Decathlon było tym, po którym wzrok zawodników niemal zrobił dziurę w parkiecie. Na pocieszenie dodamy, że każda drużyna w trakcie ligi czy nawet turnieju ma jeden mecz, o którym chcieliby zapomnieć i ‘Czarni’ wierzą w to, że najgorsze już za nimi. Chcąc przygotować się do spotkania, drużyna ‘Rzemieślników’ będzie miała utrudnione zadanie, bowiem jak do tej pory w International Team zagrało już jedenastu graczy, a w ostatnim czasie kapitan drużyny dopisał do składu kolejnych dwóch. To, którzy zawodnicy wystąpią przeciwko ‘Czarnym’, wiedzą obecnie tylko gracze Range Soft. Jeśli chodzi o Craftvenę to mamy tu raczej żelazny skład i nielicznych graczy, którzy wystąpili okazjonalnie. Tu zaskoczenia się nie spodziewamy i Craftvena wystąpi w niemal identycznym składzie jak ostatnio. Kto wie, może stabilizacja jest tym co sprawi, że drużyna odniesie sukces?

Typ Redakcji: Range Soft VT

Typ Eksperta (Maciej Kot):  Range Soft VT

Letni Gdańsk – Oliwa Team

Godz.: 21:00, boisko nr 1

Obie drużyny rozpoczęły sezon od falstartu. Obie musiały uznać wyższość tego samego rywala – SV INVICTA. Oliwa przegrała 0-3 (obiecujemy, że to już ostatni raz kiedy wypominamy tę porażkę), a Letni Gdańsk 1-2. Już sam wynik wskazuje, że na tle obecnego wicelidera lepiej zaprezentowali się ‘Letnicy’. Nie ma co jednak przyrównywać meczu do meczu. Już niejednokrotnie w tym sezonie logika wywiozła wszystkich w pole. Poza tym, ten sezon ma w sobie coś z szaleństwa i patrząc historycznie nigdy nie było tylu niespodzianek co obecnie. Pisząc zapowiedź meczu takiego jak ten żałujemy, że kiedyś wpadliśmy na pomysł, żeby przed meczem podawać typ Redakcji. No bo kogo tu wskazać? Wydaje nam się, że potencjał w obu drużynach jest dość podobny i o meczu zadecyduje dyspozycja dnia. Uważamy, że mimo iż spotkanie odbywa się na tak wczesnym etapie rozgrywek to będzie niosło za sobą dosyć duży ciężar gatunkowy. Ciężko wysnuwać daleko idące wnioski, ale w związku z tym, że po sezonie zasadniczym druga liga zostanie podzielona na grupy mistrzowską oraz spadkową liczącą po pięć drużyn to wśród elity może być naprawdę ciasno i dla jednego z czwartkowych rywali może zabraknąć w niej miejsca. Z ciekawostek meczowych możemy podać, że dwóch zawodników Letniego Gdańska przez lata trenowało w hali w Oliwie i zna swoich najbliższych rywali na pamięć. Czy wiedza ta zostanie przez ‘Granatowych’ odpowiednio skonsumowana i gracze Michała Mysłka będą cieszyć się z drugiej wygranej w lidze?

Typ Redakcji: Letni Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Letni Gdańsk

Matchday #7

Wtorek był pierwszym od listopada ubiegłego roku dniem meczowym, w którym spotkania rozgrywane były na trzech boiskach. W nowej rzeczywistości po raz kolejny swoje pojedynki wygrały drużyny Volley Gdańsk, AVOCADO friends oraz Range Soft VT i są obecnie jedynymi niepokonanymi ekipami w SL3. Zapraszamy na podsumowanie wtorkowej serii gier.

AVOCADO friends – 3city4students 3-0 (21-14; 21-16; 21-14)

Zastanawialiśmy się, które określenie będzie bardziej pasowało do 3city4students po początku sezonu, w którym zmierzyli się z dwiema bardzo silnymi drużynami. Czy będzie to ‘jak kraść to miliony’ czy może prędzej ‘jak spaść to z wysokiego konia’. Po dwóch meczach wiemy, że bardziej pasuje to drugie. Nie jest jednak tak, że po zrzuceniu z grzbietu drużyna AVOCADO przebiegła się jeszcze po poturbowanym przeciwniku. ‘Studenci’ w przeciągu całego meczu zaprezentowali się naprawdę obiecująco i jesteśmy przekonani, że ekipa Dawida Piankowskiego zacznie wreszcie punktować. Gdy do zespołu dołączy nieobecny dotychczas Dariusz Kurowski to z pewnością pomoże drużynie w osiąganiu lepszych wyników. W zapowiedziach przedmeczowych zapomnieliśmy wspomnieć, że receptą na sukces dla ‘Studentów’ jest zatrzymanie Patryka Okulewicza. Z drugiej strony, równie dobrze można by powiedzieć grupie dzieciaków z 3B, że kluczem do wygrania z przeciwnikami jest zatrzymać nauczyciela, który w ramach treningu postanowił zagrać z dzieciakami z 3A. Analogia ta nie jest oczywiście pstryczkiem w nos dla ‘Studentów’, a bardziej pochyleniem czoła przed wiceliderem klasyfikacji najlepiej punktujących graczy drugiej ligi. Weganie to jednak nie sam Patryk. Bardzo dobre spotkanie rozegrał również atakujący – Marcin Makurat. W tej beczce miodu znajdziemy jednak łyżkę dziegciu i dosyć przekornie napiszemy, że AVOCADO stać mimo wszystko na lepszą i dojrzalszą siatkówkę. Za tydzień mecz z wiceliderem, który pokaże, kto rządzi w kurniku.

Port Gdańsk – Range Soft VT 1-2 (20-22; 18-21; 21-15)

Błogosławieni Ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Po tym, jak napisaliśmy w zapowiedziach, że mecz zapowiada nam się jako jeden z najciekawszych w tej serii gier, kilku graczy pytało czy przypadkiem nie mamy podwyższonej temperatury. Gracze ci, wyrażali swoją opinię na podstawie bardzo nieudanego poniedziałkowego spotkania Portu przeciwko drużynie DCT Gdańsk. My jednak dostrzegliśmy potencjał ‘Portowców’ i przewidywaliśmy trudną przeprawę dla jedynej niepokonanej drużyny trzecioligowej jaką jest obecnie ekipa Range Soft VT. Mecz nie zawiódł. Było w nim dosłownie wszystko, łącznie z bardzo przykrą sytuacją, w której Artur Lass doznał koszmarnej kontuzji stawu skokowego. Jak doskonale wiecie, ten uraz przydarza się siatkarzom dość często, jednak patrząc na kostkę Artura zawodnicy nie mogli uwierzyć. Kontuzja wyglądała na tak poważną, że obawiamy się dłuższej niż zwyczajnie w takich przypadkach absencji tego gracza. Szkoda, bowiem w sezonie Wiosna’20 Artur był podstawowym graczem drużyny, o którego zastąpienie nie będzie tak łatwo. Na koniec powiemy, że urazy niezwykle często gnębią ekipę Portowców. Z poprzednich sezonów pamiętamy różne kontuzje u Kamila Sołomina, Arkadiusza Sojko, Katarzyny Pawlak, Irka Kubika czy Adama Leśniczaka. Wracając do samego meczu, zastanawiamy się, jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby ‘Portowcy’ dokończyli je w kompletnym składzie. Wspomniana kontuzja przydarzyła się w drugim secie. Pierwszy był bardzo wyrównany i ostatecznie na przewagi wygrała ekipa Range Soft VT. w drugim ekipa Mykoli Kisa zdołała wyszarpać 21-18, by w ostatnim, ostatecznie przegrać do 15. MVP spotkania został najlepszy gracz poprzedniego sezonu w drugiej lidze – Rafał Środa, który w trakcie meczu zdobył czternaście punktów. Dzięki kolejnej wygranej drużyna Range Soft pozostaje jedną z trzech ekip w gronie dwudziestu sześciu drużyn, która nie zaznała żadnej porażki. Mimo to, drużynie po wtorkowym starciu powinna zapalić się lampka ostrzegawcza.

Chilli Amigos – DCT Gdańsk 3-0 (21-7; 21-14; 21-15)

Nie ukrywamy, że zdziwiło nas podejście drużyny DCT Gdańsk do meczu. Z jednej strony przystąpili do spotkania z Chilli Amigos po prestiżowej wygranej z Portem Gdańskim, z drugiej zaś, kilka minut przed spotkaniem na rozgrzewce przedmeczowej zobaczyliśmy zaledwie czterech graczy w żarówiastych trykotach. Nie ukrywamy, że zdawało nam się, że w ślad za bardzo dobrym początkiem sezonu pójdzie większa frekwencja wśród zawodników i wspólne poczucie, że sezon ten może być przełomowy. Ostatecznie, do zespołu tuż przed meczem dołączyło dwóch graczy i można się było spodziewać powtórki bardzo dobrego spotkania przeciwko Gdańskiemu Portowi. Nic bardziej mylnego. DCT weszło w spotkanie z gracją podobną do tej, w której gwiazda show-biznesu wychodzi na wybieg  w brudnych butach. ‘Papryczki’ kontrolowały w tej partii przebieg gry i zasłużenie wygrali seta w stosunku 21-7. Nie chcemy zbytnio pastwić się nad ekipą z ulicy Kontenerowej, napiszemy więc tylko, że każdy gracz powinien zrobić swoisty rachunek sumienia za pierwszy set. Pisząc wprost – powinien to być również żal za grzechy oraz mocne postanowienie poprawy. Ta przyszła już w kolejnej odsłonie, dzięki czemu ‘Kontenerowcy’ podwoili liczbę punktów z pierwszego seta. To nie sprawiło, że ‘Papryczki’ zostały wrzucone na ruszt. Trzecia odsłona była kopią drugiej. To, co martwiło nas najbardziej to zagęszczająca się atmosfera w drużynie ‘Żarówiastych’. Kolejne niepowodzenia sprawiły, że zrobiło się niesmacznie jak po trzygodzinnej kłótni politycznej przy okazji Wielkanocnego spotkania rodzinnego. Słabość sfery mentalnej okazała się dodatkowym napędem dla graczy Chilli Amigos, którzy postanowili wcielić się w rolę wujka pogrążającego poszczególnych członków rodziny. Pisząc całkiem serio – w ich szeregach dobrą partię rozgerali Il capitano – Grzegorz Walukiewicz, Marcin Sawicki czy doskonale zagrywający popularny Gasper – Krzysztof Gasperowicz.

Letni Gdańsk – DNV GL S*M*A*S*H 2-1 ( 21-11; 7-21; 21-10)

Napisalibyśmy, że zwycięstwo 2-1 przeciwko DNV GL S*M*A*S*H spowodowało otwarcie szampanów pod halą Ergo Areny, ale uznaliśmy, że zaczynać od kłamstwa, najzwyczajniej w świecie, podobnie jak puścić bąka na pasterce nie wypada. Co prawda wśród ‘Letników’ głośno się o tym nie mówi, ale zdaje nam się, że mimika twarzy zdradza tego pokerzystę i wnioskujemy, że Letni walczy o trzy punkty w każdym meczu. Owszem, można pisać banały, że każda drużyna walczy o komplet oczek, ale jesteśmy przekonani, że ‘Letnicy’ wyszli we wtorek na parkiet nie dopuszczając do siebie myśli o stracie choćby punktu. Pierwszy set zdawał się potwierdzać nakreślony przez nich scenariusz. Ekipa Michała Mysłka pewnie pokonała DNV 21-11. W drugim secie gracze Letniego postanowili najwidoczniej podziwiać spuszczone kotary dzielące oba boiska, bowiem byli tylko tłem dla drużyny Stanisława Paszkowskiego. Patrząc na poczynania ‘Letników’ w drugim secie można powiedzieć, że gdyby byli bokserem to blokowaliby ciosy głową. Efekt mógł być tylko jeden. Prawdziwa demolka, po której sądziliśmy, ze ‘Granatowi’ się nie podniosą. Kojarzycie konkurencję podnoszenia ciężarów, w której przed startem gracze wąchają amoniak, dzięki czemu są pobudzeni bardziej niż gimnazjalista po dopalaczach? Przepraszamy za te barwne porównanie, ale właśnie tak wyglądali gracze Letniego w ostatniej odsłonie. Wśród zawodników tej drużyny zobaczyliśmy prawdziwą złość, która przełożyła się na niemal lustrzany wynik drugiego seta.  Ostatecznie, Letni wygrywa 2-1 i czeka na kolejne ciekawe spotkanie – tym razem przeciwko Oliwa Team.

Mental Block – AXIS 0-3 (9-21; 14-21; 15-21)

‘Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie wspaniale’. Słowa tej jakże znanej i cenionej piosenki powinni po meczu wziąć sobie do serca gracze obu ekip. W przypadku AXIS, drużyna po początkowym paśmie niepowodzeń wreszcie zaskoczyła. Sprawdziło się zatem to, o czym pisaliśmy w zapowiedziach – w ostatnim czasie objawiali tendencję zwyżkującą. Umówmy się, drużyna ‘Czerwonych’ prezentowała się z meczu na meczu coraz lepiej i nie trzeba mieć tytułu honoris causa, być członkiem mensy czy nawet mieć karty członkowskiej w Makro aby przewidzieć, że w końcu zaczną punktować. Tak stało się drugiego czerwca, kiedy to AXIS zdemolował ‘Mentalistów’. Nie ukrywamy, że szkoda nam tych drugich bowiem wiedzieliśmy, że zestawiając ze sobą tę parę, po meczu przynajmniej jedni będą mieli nastroje jak Małgorzata Rozenek, która w trakcie kwarantanny nie mogła korzystać z usług kosmetyczki. W rolę tych rozczarowanych wcieliła się ekipa Mentala. Mimo słabego początku ‘Mentaliści’ rozkręcali się z seta na set i gdyby mecz potrwał trochę dłużej, być może ekipa Aleksandry Błaż zdołałaby wygrać choćby seta. Podsumowując, rywalizacja pomiędzy ‘Niebieskimi’ a ‘Czerwonymi’ była jak rywalizacja pomiędzy aniołami a szatanami. Przyrównujemy tu oczywiście kolory trykotów, które kojarzą się dość jednoznacznie. Tym razem to szatan zwycięża i cieszy się z pierwszej wygranej w lidze.

Volley Gdańsk – BES-BLUM Kraken Team 2-1 (21-15; 21-15; 19-21)

Bezpośredni mecz pomiędzy drużynami był już czwartym spotkaniem, do którego przystępowały obie ekipy w obecnym sezonie. Jak do tej pory, zespoły poruszały się po nieco innych obszarach. Podczas gdy Volley eksplorowało wysepki na Malediwach wygrywając wszystkie spotkania, BES-BLUM czekało z walizkami na dworcu w Pułtusku. Wracając do meczu, chyba każda osoba biorąca udział w tym spotkaniu zgodzi się z oceną, że było ono festiwalem błędów obu drużyn. Momentalnie, przyjemność oglądania zepsutych zagrywek, chybionych kiwek, nieporozumień pomiędzy współpartnerami czy błędów na siatce była podobna do tej, która towarzyszy ludziom oglądającym wakacyjny maraton serialu klan na TVP seriale. Nie ma co udawać, że spotkanie stało na wysokim poziomie, bo tak nie było. Owszem, obie drużyny miały przebłyski, zdarzało im się pokazać ciekawą siatkówkę, ale od drużyn na takim poziomie możemy, a nawet powinniśmy wymagać więcej. Pierwszy set to wygrana Volley do piętnastu. Gdy w drugim wynik był identyczny i stało się jasne, że Volley wygrało kolejne spotkanie, jeden z graczy ‘żółto-czarnych’ powiedział, że chyba nie będziemy mieli o czym pisać. Cóż, takiego opisu Volley jeszcze nie doświadczyło. Trzeci set padł łupem drużyny BES-BLUM i patrząc na suchy wynik, ekipa Ryszarda Nowaka nie ma co narzekać. Przegrać z Volley to ani wstyd ani zaskoczenie. Jeden punkcik do tabeli się na pewno przyda. Trzeba sobie to powiedzieć wprost – nie każdej drużynie uda się ten punkcik z Volley ugrać, o czym przekonała się chociażby ekipa Prototype Volleyball.

Zapowiedź – MATCHDAY #7

Wtorkowy wieczór obfitować będzie w spotkania zespołów drugoligowych. Ciekawie zapowiada się mecz AXIS z zespołem Mental Block. W trzeciej lidze ekipa Range Soft VT będzie miała szansę zrobić kolejny krok w kierunku objęcia pozycji lidera. Jedyne tego wieczoru spotkanie elity pokaże, czy drużyna BES-BLUM będzie w stanie przeciwstawić się liderowi – Volley Gdańsk. Zapraszamy na zapowiedź wtorkowej serii gier!

Chilli Amigos – DCT Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Obie drużyny w poniedziałkowy wieczór zagrały wbrew naszym zapowiedziom i typom Redakcji. Chilli Amigos przegrało spotkanie z Wirtualną Polską, natomiast DCT Gdańsk odniosło przekonujące zwycięstwo z odwiecznym rywalem – drużyną Portu Gdańskiego. We wtorkowy wieczór zmierzą się zatem drużyny, które są na innym poziomie satysfakcji. ‘Papryczki’ po udanej inauguracji sezonu przegrały dwa spotkania z rzędu i ich sytuacja w tabeli uległa pogorszeniu. Ewentualna kolejna porażka sprawi, że drużynie będzie  trudno w późniejszym czasie dołączyć do ekip walczących o podium w rozgrywkach. Jeśli chodzi o drużynę DCT Gdańsk to odnosimy wrażenie, że są obecnie na ewidentnej fali wznoszącej. Ich obecna forma jest prawdopodobnie najwyższa od wiosny 2019 roku kiedy to drużyna rozpoczęła zmagania w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Od tego czasu gra ewoluowała, a drużyna zmieniała się personalnie. Trzon pozostał jednak ten sam i ekipa z ulicy Konterowej może ciągle liczyć na swoich liderów w postaci Piotra Kochanowskiego, Adama Piotrowskiego czy Andrzeja Tararuja. Jakby tego było mało, grę zespołu poprawiły nowe osoby w drużynie – Małgorzata Saczewa czy Bartłomiej Matula. Tak oto kreuje nam się obraz ekipy, która zajmuje najniższy stopień podium, a ewentualna kolejna wygrana sprawiłaby, że drużyna złapie wiatr w żagle i będzie w stanie naprawdę namieszać. To czy się tak stanie zależy od dyspozycji Chilli Amigos i faktu, czy w przeciwieństwie do poniedziałkowego spotkania nie będą się niepotrzebnie podpalać, a realizować założenia taktyczne nakreślone przed meczem.

Typ Redakcji: DCT Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Chilli Amigos

Port Gdańsk – Range Soft VT

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Ekipa Range Soft VT pod dowództwem Mykoli Kisa póki co przeprawia się przez zasieki rywali ze skutecznością godną podziwu. Ich zwycięstwo w stosunku 2-1 ze świetnie prezentującym się w obecnym sezonie zespołem Allsix by Decathlon, który aktualnie zajmuje pierwsze miejsce w tabeli trzeciej ligi, mówi samo za siebie. Następnie na warsztat wzięli drużynę DCT, z którą również rozprawili się dość gładko. Ich aktualne, drugie miejsce w tabeli, nie jest zatem przypadkiem, a pamiętajmy, że mają rozegrane o dwa mecze mniej od lidera. Co ciekawe, wygrali z DCT w stosunku 3-0, a z kolei takim samym wynikiem we wczorajszym meczu mogą się pochwalić gracze DCT przeciwko zespołowi Arkadiusza Sojko. Czy te fakty przesądzają sprawę i możemy się spodziewać jednostronnego meczu? Nie bylibyśmy tego tacy pewni. ‘Portowcy’ niejednokrotnie już pokazali klasę i jesteśmy zdania, że postarają się ze wszystkich sił, aby zatrzeć niekorzystne wrażenie po niespodziewanej dla nich poniedziałkowej porażce. Pamiętajmy, że dysponują klasowymi graczami jak Piotr Baj, Kamil Sołomin czy Artur Lass. Czy to wystarczy, aby postawić się potędze Range Soft? Przekonamy się już niebawem.

Typ Redakcji: Range Soft VT

Typ Eksperta (Maciej Kot): Port Gdańsk

AVOCADO friends – 3city4students

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Po wczorajszym debiucie zawodnicy drużyny 3city4students raczej nie kładli się do łóżek w dobrych nastrojach. Gładkie zwycięstwo Oliwy w stosunku 3-0 to dopiero początek trudów, jakie czekają ‘Studentów’ w tym tygodniu. W drugim meczu przyjdzie im się zmierzyć z jeszcze bardziej wymagającym rywalem i musimy przyznać, że jeśli 3city szybko nie przeanalizuje swojej gry i nie wprowadzi poprawek, o urwanie choćby punktu w nadchodzącym spotkaniu będzie piekielnie ciężko. Mieli na to niecałe 24 godziny. Czy okaże się to wystarczającym czasem dla drużyny Dawida Piankowskiego? We wczorajszym meczu dość dobrze spisywali się debiutujący w Lidze Kacper Goszczyński oraz Piotr Rzepecki. W drużynie na pewno nie brak potencjału, ale musi on się przełożyć na skuteczność w meczu. Po drugiej stronie siatki będzie czekała na nich drużyna, która powoli wyrasta na solidną markę w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Zwycięstwa nad AXIS oraz Spontanem, ich pewność siebie i spokój na boisku oraz obecność niezawodnego Patryka Okulewicza to kombinacja, która może zaprowadzić ich w tabeli naprawdę wysoko. Póki co jednak, do tego jeszcze daleka droga. Dzisiaj gracze Arka Kozłowskiego mają szansę udowodnić, że poprzednie zwycięstwa nie były przypadkowe i że stawianie ich w roli faworyta przed meczem jest jak najbardziej uzasadnione.

Typ Redakcji: AVOCADO friends

Typ Eksperta (Maciej Kot): AVOCADO friends

Letni Gdańsk – DNV GL S*M*A*S*H

Godz.: 21:00, boisko nr 1

Gracze Letniego Gdańska nie mogą czuć się usatysfakcjonowani swoim pierwszym spotkaniem w lidze. Byli już niewiarygodnie blisko wygranej z INVICTĄ i zgarnięcia dwóch oczek. Niestety dla nich, tak się jednak nie stało i drużyna Sławka Cichosza w ostatniej chwili odjechała im jak pociąg pospieszny, który miał ich zabrać na wymarzone wakacje na Mazurach. Michał Mysłek i jego zawodnicy na pewno będą chcieli odbić sobie tę zaskakującą dla nich porażkę. Ekipa DNV, która ostatnio zaliczyła dwa niezbyt udane spotkania wydaje się być odpowiednim kandydatem do podreperowania nastrojów oraz pozycji w ligowej tabeli. Nie jest to jednak tak łatwe zadanie jak by się mogło wydawać. Pamiętajmy, że drużynie Sławomira Paszkowskiego udało się w pierwszym meczu pokonać właśnie wspomnianą INVICTĘ w stosunku 2-1, a na przestrzeni poprzednich sezonów pokazali, że mają potencjał oraz ambicje, aby mierzyć się z najlepszymi. Dzisiejsze spotkanie da nam odpowiedź, czy ich wygrana była skutkiem dobrej dyspozycji zespołu czy słabszego dnia graczy Sławka Cichosza. Zapowiada się ciekawy pojedynek.

Typ Redakcji: Letni Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Letni Gdańsk

Volley Gdańsk – BES-BLUM Kraken Team

Godz.: 21:00, boisko nr 2

Drużyna BES-BLUM od początku sezonu zachowuje się jak wolno rozpędzająca się lokomotywa parowa. Zaczęli od przegranej z Prototype w stosunku 0-3, z Epo-Project było to już 1-2, a następnie wygrali z Omidą 2-1. Liczby mówią same za siebie. Gdybyśmy więc kierowali się wyłącznie matematyką, obstawilibyśmy, że w kolejnym spotkaniu powinni osiągnąć wynik 3-0. Mimo, że prezentują z meczu na mecz coraz lepszą dyspozycję, nie ośmielilibyśmy się jednak na takie ryzyko, biorąc pod uwagę z kim przyjdzie im się zmierzyć. Drużyna Volley Gdańsk po stracie punktu w wyrównanym starciu z Epo-Project, nie będzie mogła sobie pozwolić na zlekceważenie żadnego przeciwnika. Gracze BES-BLUM jednak w meczu z Omidą pokazali, że żaden rywal im nie straszny i jedyne, czego możemy być stuprocentowo pewni to fakt, że wyjdą dziś na parkiet Ergo Areny z dumnie podniesionymi głowami. W kilku ostatnich spotkaniach było już naprawdę blisko tego, by którejś z drużyn udało się strącić Volley z piedestału. Czy zanosi się na koniec ich dominacji i przerwanie serii zwycięstw? Patrząc na ostatnie wyniki, w obecnym sezonie może być to bardziej prawdopodobne niż kiedykolwiek wcześniej.

Typ Redakcji: Volley Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Volley Gdańsk

Mental Block – AXIS

Godz.: 21:00, boisko nr 3

Gracze Mental Block po ostatnim meczu schodzili z parkietu w wyśmienitych humorach, które zresztą nie opuszczały ich również w trakcie spotkania. Po zawodnikach Aleksandry Błaż widać że stanowią silny, zgrany kolektyw i nie dopuszczają do sytuacji konfliktowych w swoich szeregach, nawet w przypadku, gdy mecz nie idzie po ich myśli. Po dość gładkim zwycięstwie z DNV w stosunku 3-0 na pewno nabrali apetytu na więcej. W nieco gorszej sytuacji w tabeli jest drużyna AXIS, która jednak trafiła na początek na naprawdę potężnych rywali (Zmieszani, AVOCADO friends, Team Spontan). W ostatnim meczu udało im się urwać seta ‘Spontanicznym’, co może sugerować zwyżkę formy. Czy taki dobór terminarza sprawi, że drużyna AXIS okaże się lepiej przygotowana na wtorkowe starcie? W końcu część najgroźniejszych przeciwników mają już za sobą. Na pewno liczą na przełamanie złej passy i zwycięstwo w nadchodzącym meczu. Drużyna Dariusza Suchwałko dysponuje wyśmienitymi graczami jak Fabian Polit i Łukasz Wojdak, którzy mogą dać ‘Czerwonym’ szansę na wykręcenie niezłego wyniku. Nie będzie to jednak zadanie łatwe, ponieważ ‘Mentaliści’ już wielokrotnie udowadniali, że jak chcą to potrafią.

Typ Redakcji: AXIS

Typ Eksperta (Maciej Kot): Mental Block

Matchday #6

Poniedziałkowa seria gier była ostatnią, w której mecze odbywały się na dwóch boiskach. Zamknięcie, miejmy nadzieję, pewnej historii w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta przyniosło sporo emocji i jeszcze więcej niespodzianek. Z typów Redakcji postanowiły zakpić drużyny DCT Gdańsk, Wirtualna Polska czy SV INVICTA. Zapraszamy na podsumowanie siódmego dnia meczowego.

Port Gdańsk – DCT Gdańsk 0-3 (11-21; 18-21; 20-22)

Spotkanie derbowe zmobilizowało graczy DCT Gdańsk. W ich szeregach, po raz pierwszy w tym sezonie, zobaczyliśmy Michała Karabina czy Rafała Kuicha. Po drugiej stronie siatki z kolei, debiutował w sezonie Wiosna’20 Radosław Ługowski. Mecz rozpoczął się wybornie dla graczy DCT Gdańsk, którzy dość niespodziewanie osiągnęli wysokie prowadzenie 9-1. Ekipie z ulicy Kontenerowej udało się utrzymać prowadzenie do końca i wygrać pierwszą odsłonę 21-11. Po tym secie nasuwa nam się na myśl analogia, w której DCT pozwoliło ‘Portowcom’ mniej więcej na tyle, na ile puszek piwa pozwalają rodzice siedmioletnim dzieciom.  Po pierwszym, bardzo nieudanym secie, drużyna Portu wzięła się wreszcie do pracy. W osłonie tej zaprezentowali się znacznie lepiej. Już od początku wypracowali sobie nieznaczną przewagę, która utrzymywała się do drugiej części seta. Niestety dla nich, nie potrafili utrzymać koncentracji, co ekipa z ulicy Kontenerowej potrafiła wykorzystać i dogonić swoich przeciwników. Gdy na tablicy pojawił się wynik 17-17 i gracze DCT złapali wiatr w żagle, już nie odpuścili. Ostatecznie wygrali drugiego seta do 18. Po tej partii zawodnicy Arkadiusza Sojko pluli sobie w brodę, bo trzeba powiedzieć to wprost – nie wykorzystali okazji na minimum punkt. Kto wie, jak potoczyłaby się wtedy trzecia partia, na którą Portowcy wyszli z wyraźnie zwieszonymi głowami. Mimo, że w pewnym momencie przegrywali 18-11 to zdołali doprowadzić do remisu i gry na przewagi. Tym razem ponownie górą była ekipa DCT. W tej odsłonie bardzo dobrą grą popisał się Adam Piotrowski (MVP) czy Bartłomiej Matula. Tym samym, DCT bierze udany rewanż za listopadową porażkę i wskakuje na podium rozgrywek.

Omida Team – Speednet 3-0 (21-16; 21-14; 21-17)

Musimy Wam się przyznać do tego, że po meczu spodziewaliśmy się fajerwerków a… no właśnie? Czy zamiast fajerwerków na Times Square dostaliśmy pokaz laserów we wspomnianym w zapowiedziach Hrubieszowie? Chyba tak, bowiem mecz nie był nadzwyczaj emocjonujący. Od początku do samego końca kontrolę nad spotkaniem miała drużyna Omidy, która może odetchnąć z ulgą. Do trzech razy sztuka w przypadku ‘Logistyków’ się sprawdziło. Patrząc na przedmeczowe składy, można było dostrzec mobilizację wśród graczy obu drużyn. Zniesienie kolejnych obostrzeń sprawiło, że obie ekipy wpisały do protokołu meczowego po dziewięciu graczy. W Omidzie zadebiutował Dmytro Moroziuk, który w poprzednim sezonie bronił barw drużyny Prometheus. Debiut w przypadku popularnego Dimy był bardzo udany, bowiem gracz zgarnął tytuł MVP. Kapitalną formę zaprezentował również Romek Grzelak, który grając tylko pół spotkania, prawie zrównał się punktacją z najlepszym zawodnikiem meczu. W Speednecie z kolei, do składu wpisany był Niko Domżalski, który wchodził na parkiet… tylko po to aby pomóc swojej drużynie na zagrywce. Trzeba przyznać, że floty Niko sprawiały ‘Logistykom’ sporo problemów. Bardzo dobrą grę w Speednecie zaprezentował również atakujący – Kacper Iwaniuk, który zdobył czternaście punktów w meczu. Atuty, o których mówimy, nie przyćmiły jednak mankamentów. To tak jakbyśmy zachwycali się piękną melodią graną przez skrzypka na Titanicu, nie dostrzegając, co dzieje się wokół. Tu sytuacja robi się nieciekawa. Zaledwie jeden punkt na dziewięć możliwych. Jak widać kryzys trwa. Omida pozbierała się znacznie szybciej i patrzą na tabelę z zupełnie innej perspektywy.

Wirtualna Polska – Chilli Amigos 2-1 (15-21; 21-17; 21-17)

Po dwóch przegranych z rzędu, drużyna Wirtualnych podeszła do spotkania z Chilli Amigos ze zwiększoną presją. Ewentualna trzecia porażka sprawiłaby, że morale drużyny byłoby gdzieś w okolicach rowu mariańskiego. Do protokołu meczowego ‘Biało-czerwoni’ wpisali dwóch graczy, którzy nie zdążyli rozegrać jeszcze spotkania w tym sezonie. Mowa o Klaudii Kuźniewskiej oraz Pawle Żmijewskim. Ten drugi był powołany w poprzednim sezonie do meczu gwiazd drugiej ligi, co chyba jednoznacznie mówi, jakim wzmocnieniem okazał się w meczu. Pierwszy set to jednak bardzo dobra gra Chilli Amigos, którzy dość wyraźnie przeważali. W drugiej części tej odsłony zdołali odjechać swoim rywalom na 19-10. W końcowych fragmentach zabrakło trochę koncentracji, bowiem przewaga stopniała i set zakończył się wygraną ‘Papryczek’ do piętnastu. Widmo kolejnej porażki zmotywowało chyba graczy Wirtualnej Polski, którzy weszli w środkową partię jak po swoje i błyskawicznie wypracowali sobie przewagę 8-2. W środkowej części graczom WP zaczęły się przydarzać proste błędy, lecz finalnie, w dalszej części seta udało im się ponownie wyprzedzić rywala o kilka oczek i wygrać do 17. Ostatnia odsłona to mozolnie wypracowana przewaga i wygrana w secie oraz całym meczu Wirtualnej Polski, w której pomógł Łukasz Rosa, mający tzw. ‘dzień konia’. Wracając do Chilli Amigos to nie da się nie zauważyć zależności, że im więcej nerwów tym gorszy efekt w boiskowych poczynaniach. Gdy tylko nabędą tzw. zimnej krwi to w ślad za niezłą grą przyjdą również wyniki.

Allsix by Decathlon – Speednet 2 3:0 (21-11; 21-7; 21-4)

Oglądając początek meczu nie dało się nie wrócić pamięcią do ubiegłotygodniowego spotkania Speednetu 2 z Portem Gdańsk. W tamtym spotkaniu, w pierwszym secie, podobnie jak teraz, do pewnego czasu ‘Programiści’ prowadzili wyrównaną grę, by po chwili coś się zmieniło i nagle nie byli w stanie nawiązać walki. O ile w pierwszej odsłonie gracze Decathlonu, chociaż do połowy seta, mieli problem przedostać się przez zasieki przeciwnika, tak w kolejnych odsłonach gra ‘Programistów’ nie napawała optymizmem. Drugi set rozpoczął się od serii asów serwisowych Aleksandra Bochana. W tym elemencie minimum jeden punkt zdobył każdy z zawodników, którzy zagrali przeciwko ‘Programistom’ w tym meczu. Sumarycznie, Allsix zdobył w ten sposób aż 14 punktów i tak jak pisaliśmy po meczu z Chilli, przyjęcie u ‘Różowych’ jest elementem do pilnej poprawy. Ostatni set skończył się jeszcze szybciej niż drugi. Wyraźnie podłamana drużyna Speednetu wyszła na parkiet ze spuszczonymi głowami, a uzyskanie w ten sposób niezłego wyniku przeciwko drużynie Allsix by Decathlon jest zadaniem równie trudnym, co układy różniczkowe dla humanisty. Podsumowując i pisząc uczciwie, nie można się dziwić, że skończyło się to tak, jak to było do przewidzenia. Pewna wygrana 3-0 Decathlonu, który był zdecydowanym faworytem tego spotkania. Po tym meczu gracze Rafała Liszewskiego mają 10 punktów i zadomowili się na pierwszym miejscu podium.

Zmieszani – SV INVICTA 1-2 (22-20; 17-21; 8-21)

Kojarzycie tego mema w którym śmierć puka do drzwi kolejnych oponentów? Mem idealnie obrazuje to, co wyprawia w ostatnim czasie drużyna SV INVICTA. Ich ostatnie trzy spotkania to trzy zwycięstwa i na rozkładzie następujące drużyny: Oliwa Team, Letni Gdańsk i w końcu Zmieszani. No, trzeba przyznać, że robi się poważniej niż po zapoznaniu z rodzicami drugiej połówki. Invicta po spotkaniu daje sygnał, że będzie walczyła o najwyższe trofea, bo pokonać Zmieszanych, umówmy się, zadaniem najprostszym nie jest. Pierwszy set padł jednak łupem drużyny Edyty Woźny. Od początku partii to jednak gracze Sławomira Cichosza mieli kilkupunktową przewagę. Tym razem Zmieszani, po prawdziwym thrillerze zdołali odrobić tylko sobie znanym sposobem punkty i ostatecznie wygrać 22-20. Kapitalnie pod koniec tej odsłony kiwał Radosław Pacyński i walnie przyczynił się do wygrania partii przez swoją drużynę. Druga odłona zaczęła się doskonale dla Invicty, która wyszła na prowadzenie 5-0. Przewaga ta w trakcie seta stopniała, ale ostatecznie pod koniec tej partii gracze Sławomira Cichosza zdołali odjechać i wygrać 21-17. Ostatni set to istna deklasacja. To była miazga. W polu zagrywki stanął Daniel Gierszewski i na tablicy po chwili pojawił się wynik 7-0 dla Invicty. Tym razem, w przeciwieństwie do drugiego seta, gracze postanowili sukcesywnie powiększać przewagę. Im więcej punktów zdobywali gracze Invicty, tym większa była frustracja Zmieszanych. Wynik ten wpłynął również na zachowania graczy obu drużyn, którzy nie szczędzili sobie szpilek wbijanych przy każdej okazji. Wolelibyśmy jednak skupiać się na aspektach stricte sportowych, a tych po stronie INVICTY w poniedziałkowy wieczór nie zabrakło. Ostatecznie set skończył się wynikiem 21-8 a cały mecz wygraną INVICTY w stosunku 2-1.

3city4students – Oliwa Team 0-3 (8-21; 15-21; 18-21)

Ze wszystkich ‘nowych’ drużyn w obecnym sezonie, patrząc na sprawę czysto teoretycznie, to właśnie ekipa 3city4students miała najprostsze zadanie związane z debiutem. Nie wynika to bynajmniej ze słabości drużyny Oliwa Team, a raczej z faktu, że ‘Studenciaki’ w większości grali już w naszych rozgrywkach. Początek meczu należał do drużyny z trójmiejskiej kuźni talentów – hali treningowej z ulicy Kanapariusza. Oliwa szybko wyszła na prowadzenie, które konsekwentnie powiększała. Gdybyśmy grali na otwartym powietrzu to ‘Studenci’ zapewne wyświetliliby na niebie wezwanie o pomoc do samego Batmana. Niestety dla nich, graliśmy w hali i drużyna Dawida Piankowskiego musiała radzić sobie sama. Przeciwnik był wyjątkowo wymagający i w takich okolicznościach bez pomocy superbohaterów o zdobycie punktu było niezmiernie trudno. Widać, że Oliwa zaczęła w końcu grać na miarę swoich możliwości. W meczu przeciwko 3city Oliwa testowała nowe warianty, w których na rozegraniu zobaczyliśmy nominalnego przyjmującego – Dawida Karpińskiego. Bardzo dobrze współpracowało mu się przede wszystkim z Pawłem Skrzypkowskim, który wręcz zdemolował swoich rywali zdobywając aż szesnaście punktów. Nie chcemy się zakładać, ale wydaje nam się, że gdy zawodnicy 3city4students zobaczą na Pawła mieście to obdarują go wzrokiem podobnym do tego, jakim przedsiębiorcy witają kontrolera Urzędu Skarbowego. W kolejnych odsłonach gra debiutantów wyglądała już coraz lepiej i każdy kolejny set to większa liczba punktów na ich kontach. Ostatecznie mecz kończy się wygraną Oliwy 3-0, dzięki czemu wskakują na czwarte miejsce w tabeli.

Zapowiedź – MATCHDAY #6

Zaczynamy kolejny tydzień zmagań w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Na pierwszy ogień otrzymamy mecz derbowy pomiędzy Portem Gdańsk a DCT Gdańsk. W drugiej lidze najciekawiej zapowiada się spotkanie Zmieszanych z będącą w dobrej dyspozycji drużyną INVICTY. W elicie, złą passę w bezpośrednim pojedynku postarają się przerwać drużyny Omidy oraz Speednetu. Zapraszamy na zapowiedź poniedziałkowej serii gier!

Port Gdańsk – DCT Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Rywalizacja pomiędzy Portem Gdańskim a DCT Gdańsk, ze względu na specyfikę wykonywanej pracy, zawsze niosła za sobą dodatkowy ciężar gatunkowy. Poniedziałkowe spotkanie będzie już trzecim meczem derbowym pomiędzy drużynami w rozgrywkach Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Patrząc na rys historyczny, mamy remis. Po jednym zwycięstwie padło łupem każdej z drużyn. W poniedziałkowym spotkaniu faworytem będzie drużyna ‘Portowców’, która po pierwszym meczu z Craftveną mogła czuć pewien niedosyt. Gdyby udało się wygrać tamto, bardzo wyrównane spotkanie, Portowcy byliby jedną z dwóch niepokonanych jak do tej pory trzecioligowych ekip. Patrząc na indywidualności to mecz można reklamować jako spotkanie dwóch ligowych kozaków. To będzie jak starcie Batmana z Supermanem. Każdy z nich ma swoje argumenty i zastanawiamy się, który z Piotrów – Baj (Port Gdańsk) czy Kochanowski (DCT Gdańsk) pociągnie swoją drużynę do zwycięstwa. Ewentualna wygrana pozwoli graczom jednej z drużyn na zadomowienie się w górnej części tabeli i poczucie komfortowo w tych warunkach. Póki co, drużyny są na etapie określania, do jakich typów gości należą. To, czy na imprezie będą bawić się w najlepsze czy raczej podpierać ścianę, patrząc z zazdrością na innych, zależy tylko od nich samych. Najbliższy sprawdzian już w poniedziałek.

Typ Redakcji: Port Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Port Gdańsk

Omida Team – Speednet

Godz.: 19:00, boisko nr 1

To, że obie ekipy na początku sezonu zawodzą, wiedzą wszyscy. Gdybyście przypadkiem znaleźli się w Hrubieszowie i zapytalibyście spotkanego przechodnia jak sprawują się w tym sezonie drużyny Omidy i Speednetu, ten bez wahania użyłby kwiecistego synonimu słowa kiepsko. Nie pisalibyśmy tego, gdyby zespoły były po prostu słabe, a ich potencjał byłby podobny do zostania przez Piotrków Trybunalski światowej sławy kurortem. Potencjał jest, rzeklibyśmy, bardzo duży, natomiast póki co nijak nie przekłada się to na osiągane wyniki. Sumarycznie, z czterech dotychczasowo rozegranych spotkań obie drużyny cztery razy przyjęły w cymbał. Jako, że dla nas szklanka zwykle jest w połowie pełna to napiszemy, że chociaż dla jednych ten nieudany początek się skończy. Po najbliższym meczu jedna z drużyn będzie mogła odetchnąć z ulgą. To, co da odrobinę tlenu jednym sprawi, że ich przeciwnikom pętla na szyi zaciśnie się coraz bardziej. Scenariusz, w którym po trzech spotkaniach Omida lub Speednet będą miały trzy porażki jeszcze dwa tygodnie temu brzmiał tak wiarygodnie jak przechwałki pijanego wujka na weselu. To jednak nie scenariusz science-fiction tylko rzeczywistość, z którą jedna z drużyn będzie musiała się zderzyć. O wydostanie się z takiego dołka będzie naprawdę trudno i obie ekipy bez wątpienia takiego scenariusza chciałyby uniknąć.

Typ Redakcji: Omida Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Omida Team

Allsix by Decathlon – Speednet 2

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Czasy są jakie są. Najprawdopodobniej dopiero od poniedziałku drużyny będą mogły wrócić do regularnych treningów na halach. Otwiera się bowiem możliwość organizowania treningów w większym zakresie niż dotychczas. Dlaczego o tym piszemy? Ano dlatego, że w Speednecie jest osoba, która przygotowuje drużynę pod względem taktycznym, motorycznym a także, co chyba najważniejsze – technicznym. Trener, choćby najlepiej analizował grę, rozrysowywał schematy czy nawet podglądał rywali ukryty w kantorku należącym do hali sportowej, nie wyjdzie na boisko pomóc swoim podopiecznym. Uważamy, że gdy rozpoczyna się mecz, wszystko zostaje w głowach i rękach graczy. Speednet 2 rozegrał w tym sezonie dwa spotkania, w których dwukrotnie musiał uznać wyższość rywali. Konkurencję w drużynie, a także większe doświadczenie wnieśliby zapewne gracze, którzy pierwotnie zostali wpisani do składu, ale nie zdążyli jeszcze rozegrać spotkania. Kolejnym – trzecim już zadaniem będzie będąca w bardzo dobrej dyspozycji drużyna Allsix by Decathlon i nie oszukujmy się – wygrana z nimi byłaby sensacją taką, że gdyby wydarzyła się w XX wieku, Bogusław Wołoszański z pewnością nakręciłby o tym jeden odcinek. Allsix ma w rękach wszelkie argumenty, aby po spotkaniu być pierwszą drużyną ze wszystkich trzech lig, która osiągnęła dwucyfrową liczbę oczek.

Typ Redakcji: Allsix by Decathlon

Typ Eksperta (Maciej Kot): Allsix by Decathlon

Wirtualna Polska – Chilli Amigos

Godz.:20:00, boisko nr 3

Nie najlepiej rozpoczął się sezon dla graczy Wirtualnej Polski. Po dwóch spotkaniach mają na koncie dwie porażki i jest to ich najgorszy początek w SL3. Owszem, w dwóch pierwszych sezonach również przegrywali na inaugurację, ale gdy przychodził drugi mecz ‘Biało-Czerwoni’ potrafili zakasać rękawy i wygrać spotkanie. W obecnym sezonie sztuka ta się nie udała. Mimo, że w trakcie swojej gry w meczu z DCT zobaczyli światełko w tunelu, z biegiem czasu zostało one zasypane przez graczy z ulicy Kontenerowej. Na otarcie łez pozostał ‘Wirtualnym’ jeden punkt, który w ostatecznym rozrachunku zapewne się przyda. Jeśli spojrzymy na Chilli Amigos to rysuje nam się całkowicie inna perspektywa. Drużyna ‘Papryczek’ rozpoczęła sezon od pewnej wygranej w stosunku 3-0. Nawet ich kolejny mecz, mimo że przegrany, był spotkaniem, w którym gracze zaprezentowali się bardzo korzystnie i niewiele brakowało do tego, aby mogli cieszyć się z kolejnych punktów. Szczerze powiedziawszy, do wytypowania wyników musielibyśmy chyba  poprosić zespół międzykulturowego gremium w postaci: często przywoływanego w SL3 Krzysia Jackowskiego, ośmiornicę o imieniu Paul, która z powodzeniem typowała wyniki piłkarskich mistrzostw świata czy wreszcie Pana Mirka, który jest gwiazdą lokalnego punktu z zakładami bukmacherskimi. To wszystko prawdopodobnie i tak byłoby na nic. Z pistoletem przystawionym do głowy postawilibyśmy jednak na ‘Papryczki’. Powód? Mniejsza frekwencja wśród Wirtualnych w ostatnim czasie, co nas niestety bardzo martwi.

Typ Redakcji: Chilli Amigos

Typ Eksperta (Maciej Kot): Wirtualna Polska

Zmieszani – SV INVICTA

Godz.: 21:10, boisko nr 1

Nieoczekiwanie, spotkanie pomiędzy Zmieszanymi a INVICTĄ urosło nam do rangi hitu drugiej ligi. To, że Zmieszani są ścisłą ligową czołówką wiedział każdy. W to, że INVICTA będzie w stanie do elity dołączyć wierzyli nieliczni. Ten mecz to dla graczy Sławomira Cichosza swoisty sprawdzian. Owszem, w poprzednich dwóch spotkaniach wyglądali tak, jakby najedli się surowego mięsa, ale prawdziwym testem będzie dopiero poniedziałkowe spotkanie z drużyną otrzaskaną w lidze. Na chwilę obecną druga liga jest szalona i zdaje się, że każda ekipa może wygrać z każdą. Jedno zwycięstwo może zabrać Cię do strefy medalowej, a jednocześnie jedna porażka sprawić, że spadniesz w otchłań tabeli. Będąc szczerym, wydaje nam się, że taka tendencja utrzyma się przez dłuższy okres. Na to nie będą się chcieli oczywiście zgodzić Zmieszani, dla których wygrywanie to rzecz tak naturalna jak umycie zębów rano. Pierwsze dwa mecze w sezonie w ich wydaniu to demonstracja siły. W meczu z INVICTĄ niezależnie od formy tych drugich to oni będą faworytem. Zmieszani to już marka w SL3, na którą inne ekipy będą musiały ciężko zapracować. Ponadto, jest to drużyna, która nie patrzy na innych, nie kalkuluje. Wychodzą na parkiet po trzy punkty, niezależnie od tego, kto jest ich rywalem.

Typ Redakcji: Zmieszani

Typ Eksperta (Maciej Kot): Zmieszani

3city4students – Oliwa Team

Godz.: 21:10, boisko nr 3

Pewnie wielu z Was zastanawia się, kto kryje się pod nazwą 3city4students.  Historia powstania tego zespołu jest dosyć zwariowana. Początkowo, w drugiej lidze miała zagrać drużyna Asy B Klasy. Losy potoczyły się jednak inaczej i ‘Asiory’ miały ostatecznie problem z zebraniem składu. Drużyna 3city4students jest zatem fuzją dwóch drużyn (Asy B Klasy oraz Bombardierzy). Pierwszą przeprawą dla studenciaków będzie drużyna Oliwa Team, której dotychczasowe występy w SL3 mają słodko-gorzki smak.  Pierwsza potrawa, którą dla Oliwiaków była drużyna INVICTY, była wyjątkowo ciężkostrawna. Był to posiłek raczej w budce z kebabem niż w restauracji posiadającej gwiazdki Michelin. Przeczuwamy, że nawet samych graczy z Oliwy zaskoczyła własna niemoc. Na szczęście dla nich, okazja do rehabilitacji przyszła dość szybko i drużyna w kolejnym spotkaniu stołowała się już w dystyngowanym miejscu. Drużyna Agnieszki Pasternak wygrała 3-0 z Mental Block i zaprezentowali zdecydowanie lepszą siatkówkę niż w pierwszym spotkaniu. Zaprezentowali to, czego można się było spodziewać przed sezonem. Kolejnym potwierdzeniem zwyżkującej formy był weekendowy sparing, w którym Oliwa wygrała z trzecioligową drużyną Range Soft VT. Biorąc pod uwagę dwa sparingi oraz dwa mecze o stawkę Oliwa będzie miała przewagę wynikającą z większego ogrania.

Typ Redakcji: Oliwa Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Oliwa Team