Volley Gdańsk – DNV GL S*M*A*S*H 2-0 (25-20; 25-11)
Początkowo, przez problemy kadrowe, ekipa DNV GL S*M*A*S*H chciała rozegrać spotkanie przeciwko Volley w innym terminie. Tak się jednak złożyło, że ostatecznie w środowy wieczór doszło do konfrontacji, której wynik – umówmy się – był do przewidzenia. Naprzeciw DNV stanęli bowiem świeżo upieczeni brązowi medaliści mistrzostw Polski i jednocześnie złoci medaliści ligi PALPS. W tej drugiej najlepszym zawodnikiem wybrany został przyjmujący – Przemek Wawer, który nie świętował zbyt długo i w środowy wieczór stawił się do konfrontacji przeciwko drużynie z Łużyckiej. Po kilku minutach gry na tablicy wyników widniał remis 5-5 i wcześniej wspomniany Przemek żartował, że skrót meczu nie może obejmować wydarzeń do tego momentu. W poczynaniach VG widać było duże rozprężenie, a co za tym idzie sporo błędów indywidualnych. Pierwszy set wygrali do 20, jednak trzeba przyznać, że większość punktów zdobytych przez DNV wynikała z błędów w zagrywce. Co ciekawe, Volley znów zamieszał swoimi zasobami i do rozgrywek wrócił znany i lubiany Sebastian Miąsko. Kolejną nowością był debiut naszego eksperta – Maćka Kota – w roli rozgrywającego. Jeśli jesteśmy przy drużynie z Gdańska to trzeba wspomnieć o MVP tego spotkania – szerokiemu jak drzwi kościelne – Sebastianie Pasterkiewiczu (pseudonim SILNY), który zdobył dla swojej drużyny aż 11 punktów. Drużyna DNV po początkowej serii czterech zwycięstw z rzędu zanotowała cztery porażki. Jak to w życiu bywa, po każdej burzy wychodzi słońce i team z Łużyckiej będzie chciał odwrócić kartę już 28 maja przeciwko drużynie Speednet. Ciekawe czy po tym spotkaniu rozpoczną zwycięską serię?